Przyjemność czytania
▼
poniedziałek, 7 lutego 2011
Absalomie, absalomie William Faulkner
Absalomie, absalomie William Faulkner, Państwowy Instytut Wydawniczy, przełożyła Zofia Kierszys, 424 str.
Po książkę sięgnęłam w ramach listy 100 najlepszych książek świata. Wcześniej nie wiedziałam nic o tym autorze, nie znałam nawet tego nazwiska.
Lektura to ciężka, wielowątkowa, wielonarracyjna, z licznymi niedopowiedzeniami, które w trakcie czytania są nawarstwiane.
Przeczytałam - i tak do końca nie wiem, czy wszystko dobrze zrozumiałam z tej fabuły. Przynajmniej tak mi się wydaje, ale aby być pewną, musiałabym sięgnąć do tej książki ponownie, na co chyba obecnie nie mam już ochoty.
Historia ta to opowieść o człowieku, którego czyny i zaniechania doprowadziły do tragedii w rodzinie. Dwoje ludzi zakochuje się w sobie, przy czym oboje nie zdają sobie sprawy z tego ( a przynajmniej nie zdaje sobie z tego sprawy kobieta, co do Charlesa dochodząc do końca książki już nie jestem tego taka pewna, jak byłam na początku), że wiąże ich bliskie pokrewieństwo.
Ojciec Judith i ojciec Charlesa to jedna i ta sama osoba - Thomas Sutpen.
Co doprowadziło do tej sytuacji, ile w tym winy Thomasa, ile Charlesa a ile wiszącego nad tą rodziną od początku fatum - tego dowiecie się już czytając.
Jeżeli szukacie łatwej i przyjemnej lektury - nie sięgajcie po Absalomie, absalomie, gdyż jej zawiła akcja odepchnie Was od niej z samego początku, a przy lepszych wiatrach trochę dalej.
Ale jeżeli chcecie poznać kawałek trochę innej literatury - tej już cięższej, gdzie trzeba myśleć, dopowiadać sobie treść czy też wręcz domyślać się co spowodowało takie, a nie inne zachowanie danej osoby - to w tej znajdziecie coś dla siebie.
Książkę czytałam prawie 3 tygodnie, jak nie dłużej jeszcze i nie dlatego, że treść nie jest ciekawa, jest po prostu "ciężka" i pozostawia czytelnikowi wiele do myślenia.
Moja ocena: 4/6
Czytałam ''dziekie palmy" i choć nie była to ciężka lektura tego pisarza, to jednak troszkę dziwna. Ale ciekawy język. Czasem myslę, że może niektóre książki ze względu na mijający czas nie potrafią dotrzeć do czytelnika..
OdpowiedzUsuńMam nawet w domu, ale jeszcze nie czytałam. Za to czytałam "Światłość w sierpniu", ale nie wróciłam do niej.
OdpowiedzUsuńA mnie nawet zaciekawiła ta książka. Nic o niej wcześniej nie wiedziałam, ale spodobała mi się po Twojej recenzji. Na pewno nie zabiorę się za nią po ciężkim dniu;). Zapisuje i zobaczę jak wyjdzie:).
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!!
Ciągle waham się nad sięgnięciem po tą pozycję. Z jednej strony strasznie mnie ona korci, a z drugiej mam tyle książek do czytania, że nie miałabym gdzie jej wcisnąć
OdpowiedzUsuńCzytałam "Światłość w sierpniu". Ciężka, mozolna literatura. Z Faulknerem mam podobny problem jak z Hertą Muller - nie do końca rozumiem ich prozę. Hermetyczna strasznie. Tym bardziej podziwiam wytrwałość w czytaniu :)
OdpowiedzUsuńCzytałam Absalomie, Absalomie w zeszłym roku w ramach wyzwania Południowoamerykańskiego i całkowicie się z Tobą zgadzam. Treść jest ciężka, wymaga czasu żeby wczuć się w rytm opowieści i nie nadaje się do czytania zrywami. Ale jednocześnie daje do myślenia i prowokuje do zastanowienia się nad motywami swojego działania.
OdpowiedzUsuńJa natomiast uwielbiam Faulknera, czytałam wiele jego książek i działają na mnie jakoś niesamowicie odprężająco. Wiem, że nie są łatwe, ale nie mam pojęcia, dlaczego tak bardzo lubię jego styl. Muszę koniecznie powtórzyć sobie jego ksiażki, bo czytałam je dość dawno - tylko nie wiem, czy zdążę do końca życia - takie mam stosy czytania. :)
OdpowiedzUsuńDziewczyny: jak będziecie chciały w prozie "ugrzęznąć" na długie tygodnie to polecam ;) Jak znajdę coś jeszcze Faulknera to przeczytam - w małych dziennych dawkach go dobrze trawię :D, ale brakuje mi wtedy miejsca na coś innego ;)
OdpowiedzUsuńZa książkę raczej nie chwycę, ale z chęcią sprawdzę co jeszcze jest na owej liście 100 najlepszych książek świata ;D
OdpowiedzUsuń