Przyjemność czytania

sobota, 19 lutego 2011

Buszujący w zbożu J.D.Salinger


Buszujący w zbożu, J.D. Salinger, Wydawnictwo Iskry, przeł. Maria Skibniewska, ISBN 83-207-1751-5, 223 str.

Po przeczytaniu tej książki zastanawiam się kto był odpowiedzialny za umieszczenie jej w jednej z list 100 najlepszych czy też może wartych przeczytania książek świata. No kto? 

Na książkę tego autora już się raczej żadną nie skuszę. Być może spodoba się ona tym nastolatkom, które przechodzą właśnie okres buntu, bo właśnie o buncie ona opowiada. 

Kilkunastoletni Holden jest co jakiś czas wyrzucany ze szkoły ze względu na złe wyniki w nauce. On sam zaś w ten sposób wyraża swój bunt przeciwko zakłamaniu nauczycieli, podłości i innych tego typu przywar ludzi w jego otoczeniu. 

Wiedząc, że niedługo szkoła wyśle list do jego rodziców z informacją o skreśleniu z listy uczniów postanawia powłóczyć się trochę przed spotkaniem z nimi i grożącą mu "burą".  

Plan, jak to czasem bywa, nie do końca mu się udaje i wreszcie jego wielkie zamiary pozostają takimi tylko w jego głowie.

Z całego tekstu najbardziej zapamiętałam jeden cytat "klękajcie narody", i to tylko ze względu na to, iż jedna z moich znajomych nagminnie go kiedyś używała ( nie wiem jak obecnie to wygląda ;) ) .

Druga rzecz, która utkwiła mi w głowie to zakończenie książki.

"Wiele osób, a przede wszystkim psychoanalityk, który tutaj urzęduje, zanudza mnie pytaniami, czy będę się pilnie uczył, jak od września wrócę do szkoły. Głupie pytanie, moim zdaniem. Jakim cudem człowiek może wiedzieć, co zrobi, póki nie przyjdzie co do czego . Nie sposób z góry przewidzieć. Myślę, że będę się poważnie uczył, ale na pewno przecież tego nie wiem. Jak Boga kocham, głupie pytanie."  Buszujący w zbożu J.D.Salinger str. 223

Kto nie chce - niech nie czyta, zbyt wiele ta książka nie wniesie do Waszego życia. A kto chce - niech przeczyta, być może odkryje w niej to, czego mnie się niestety nie udało.

Moja ocena: 3,5/6

18 komentarzy:

  1. Czytałam to TAK DAWNO, że nawet nie umiem sobie przypomnieć, czy mi się podobało... Koniecznie muszę przeczytać raz jeszcze :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Kiedy przeczytałam to po raz pierwszy miałam wrażenie, że ta książka w jakiś sposób mnie ubrudziła. Pamiętam, że ją znielubiłam:) Po latach, już na studiach musiałam przebrnąć przez nią raz jeszcze i spojrzałam na nią z zupełnie innej strony. Oczywiście książka zawiera mnóstwo symboli (jak czerwony kapelusz np.), i wiele różnych interpretacji ale dla mnie jest głównie książką o samotności. Holden - indywidualista, który czuje się lepszy od innych(a taki niestety nie jest) contra świat, pełen wad. Lepiej tę książkę czyta się w oryginale, bo juz sam tytuł ma pewne znaczenie i odnosi się do sceny z dziećmi(z wyobraźni Holdena po wysłuchaniu piosenki), które biegną przez zboże nieświadome tego, że tuż za łanami znajduje się przepaść. Holden nie buszował, Holden chciał te dzieci złapać (stąd Catcher - w oryginale ) i ocalić od upadku ( w domysle - od brudnego świata dorosłych).
    Zabójca Lennona właśnie tą książkę miał przy sobie w momencie popełniania morderstwa, dlatego dopięto jej dodatkowe znaczenia.
    Ufff...nie umiem pisać O książkach, lubię je czytać:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Znalazłam cytat ". . . I’m standing on the edge of some crazy cliff. What I have to do, I have to catch everybody if they start to go over the cliff—I mean if they’re running and they don’t look where they’re going I have to come out from somewhere and catch them. That’s all I’d do all day. I’d just be the catcher in the rye and all."

    OdpowiedzUsuń
  4. Wiesz, odnoszę wrażenie, że powodem, dla którego książka znalazła się na owej liście 100 książek jest nie fabuła, a historia Chapmana, zabójcy Lennona, który powyższą pozycją się inspirował. Pod tym względem jest to pozycja kultowa. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja do wielu książek na tych listach mam zastrzeżenia. Tę książkę mam w oryginale i od liceum próbuję się za nią zabrać, ale co i rusz mi coś w tym przeszkadza :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie tylko zabójca Lennona się nią fascynował... Także - Kennedy'ego, niejaki "Oswald" ;P

    Ja ją lubię, choć nie jest to typowo rozrywkowa lektura, należy spojrzeć na nią przez pryzmat dekady, w której powstała. Miała być znakiem czasów, symbolem młodzieńczego buntu, dzisiaj pewnie są nim wszystkie te gotyckie szmatławce :)

    pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
  7. @Domi :) no to spróbuj się za nią zabrać;
    @Czarny(w)Pieprz czasami rzeczywiście jedno, a drugie tłumaczenie to niebo a ziemia; ale wiele jeszcze czasu upłynie zanim pokuszę się o oryginał, na razie mam dość :)
    @Kasia być może;
    @Aneladgam a ja właśnie zaczęłam mieć :)

    Następna w kolejce z listy będzie Virginia Woolf :) tylko książki odbiorę z biblioteki. Wolałabym inną jej "kultową" Panią Dalloway, zwłaszcza chciałabym sobie porównać do filmu Godziny, który miałam przyjemność obejrzeć, ale na razie ktoś ją ma i nie oddaje.

    OdpowiedzUsuń
  8. @Barbara Silver coś w tym jest, gdzieś czytałam, że kiedyś nawet trafiła na listę książek zakazanych, obecnie chyba nie budzi już takich odczuć

    OdpowiedzUsuń
  9. Już od dłuższego czasu chcę się za nią zabrać, a recenzja zamiast zniechęcić, raczej mnie zachęciła. pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  10. @Vanilla he he ;) no cóż różnie to bywa jak widać :) zawsze to lepiej samemu wyrobić sobie opinię na dany temat:) jak szukałam informacji na temat autora to jedni się nim i jego literaturą zachwycają, a inni wręcz przeciwnie;

    OdpowiedzUsuń
  11. To już druga niezbyt zachęcająca recenzja tej książki w tym tygodniu :).
    Aż sama chyba muszę po nią sięgnąć, żeby zobaczyć co w niej nie tak ;).

    OdpowiedzUsuń
  12. Ja też miałam ją w planach ze względu na cały rozgłos jaki się wokół niej pojawił, ale chyba sobie jednak daruję przynajmniej na razie i zabiorę się za coś innego. Jest tyle książek, że nie trzeba szukać daleko :)

    OdpowiedzUsuń
  13. @Odcień purpury dla każdego coś miłego :) pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  14. Pamiętam tę książkę, która była moją lekturą w gm. Nie wierzyłam, co czytałam!! Ktoś to chyba na haju pisał :)

    OdpowiedzUsuń
  15. Witam mogłabyś napisac jeszcze miejsce wydania książki jest mi to bardzo potrzebne

    OdpowiedzUsuń
  16. Niestety, ale nie posiadam już egzemplarza tej książki. Pochodził z biblioteki.

    OdpowiedzUsuń
  17. "Buszujący..." był moją lekturą w gimnazjum, czyli dobrych kilka lat temu. Pamiętam, że bardzo mi się wtedy podobał, ciekawe czy i teraz przypadłby mi do gustu :)

    OdpowiedzUsuń

Komentarze są zawsze mile widziane:)