Przyjemność czytania

poniedziałek, 7 marca 2011

Do latarni morskiej Virginia Woolf


Do latarni morskiej, Virginia Woolf, Wydawnictwo Czytelnik, przeł. Krzysztof Klinger, ISBN 83-07-03023-4, 231 str.

Już od pewnego czasu miałam ochotę na książkę tej autorki, jednak nie na konkretnie tą "Do latarni morskiej", ja wolałam przeczytać słynną Panią Dalloway.

Niestety "Pani Dalloway" nie chciała ze mną współpracować i wyraziła swoją (domniemaną w każdym bądź razie) chęć przebywania u innego czytelnika Biblioteki Śląskiej. 

Cóż więc było robić, trzeba było poszukać czegoś w zamian, tak wybór padł na "Do latarni morskiej" - zwłaszcza, że znajduje się na liście, którą staram się powoli realizować.

Początek zaznajamiania się z książką wypadł blado. Zaczęłam i nie mogłam przedrzeć się przez opis synka Jamesa i pani Ramsey, więc książkę odłożyłam na później i zabrałam się za coś innego. 

Ale przyszedł pewien wieczór i ponownie po nią sięgnęłam. Tym razem poszło gładko i przyjemnie. 

Cała historia opiera się na planowanej wycieczce do latarni morskiej pewnej rodziny. Ale nie o tą wycieczkę tu chodzi, jest ona tylko pretekstem, zręczną klamrą rozpoczynającą i zamykającą całą książkę.

Głównym zajęciem czytelnika powinno być obserwowanie relacji pomiędzy ludźmi uwikłanymi w tą historię początkowo w jednym, a później w drugim planie czasowym.

Virginia Woolf uwięziona w swoim świecie konwenansów, zwłaszcza tego co przystoi, a co nie przystoi kobiecie - stara się pokazać różne  charaktery postaci i ich reakcje w swoich czasach.

A opis książki na okładce zaczyna się tak:

"Państwo Ramsayowie, wraz z dziećmi i kilkorgiem przyjaciół, spędzają letnie wakacje na szkockiej wyspie Skye. Mały James, najmłodszy w rodzinie, marzy o wyprawie do latarni..."

I w sumie o tym jest ta książka :)

Literatura Virgnii Woolf ma swój urok, ale lepiej zabrać się za nią gdy:

-po pierwsze - chcemy się wyciszyć, zrelaksować;

-a po drugie - nic nas nie rozprasza.

Gdy nie ma tych dwóch warunków lepiej odłożyć na jakiś czas książkę i zabrać się za nią kiedy indziej.

Moja ocena: 4.5/6

PS. A Pani Dalloway postanowiła mnie jednak odwiedzić - wkrótce :)

9 komentarzy:

  1. Brzmi zachęcająco:). Zapisuję i mam nadzieję, że nie zbankrutuję, bo lista książek do kupienia jest oszałamiająca. Pozdrawiam!!

    OdpowiedzUsuń
  2. Czasem potrzeba mi takiej książki, która wymaga maksymalnego skupienia i oddania :).

    OdpowiedzUsuń
  3. A wiesz, że ta latarnia była niedawno wystawiona do sprzedaży? Zastanawiałam się jak też będzie ci się czytało Wirginię. Z pewnością nie jest to lektura dla każdego, bo nie każdy ma ochotę zmierzyc się z tzw."strumieniem świadomości" - dygresje, mnóstwo dygresji, uczucia, przemyslenia, kłeby uczuć i kłęby przemyśleń.Książka jest pełna symboli (toć to modernizm) i skupiona na uczuciach bohaterów, akcja jest mniej ważna (tu chociaz jest jakaś akcja, w porównaniu do jej innych utworów). Wirginia była uwięziona w świecie konwenansów? Wydaje mi się, że była bardzo nowatorska i feministyczna :)Ksiązka jest o tym czym dla Ciebie drogi czytelniku jest latarnia? Mnie najbardziej podoba się jej Orlando ale ogólnie mam dla niej jedynie ciepłe uczucia.

    OdpowiedzUsuń
  4. @kasandra_85 oj ależ Ty wcale nie musisz kupować:)
    @Maya czasami...
    @Czarny(w)Pieprz :) bardziej chodziło mi o to, że postaci kobiet w tej książce były uwięzione w świecie konwenansów z czasów Virginii Woolf ( chyba źle to ujęłam), choć zdawały sobie z tego sprawę:) Zwłaszcza wewnętrzny monolog jednej z Pań w tej książce.

    OdpowiedzUsuń
  5. @Czarny(w)Pieprz a dotarła do mnie pani Dalloway :) to sobie porównam.

    OdpowiedzUsuń
  6. Moim zdaniem dobrze się stało, że zaczęłaś jednak od "Do latarni morskiej" - u mnie też to była pierwsza książka Virginii i początek mojej wielkiej czytelniczej miłości. Tyle w tej prozie poezji, tęsknoty, marzeń, tyle magii w sprawach tak przyziemnych! "Pani Dalloway" jest świetna, ale w inny sposób, bardziej trzyma się ziemi, brakuje jej oderwania i lekkości "Do latarni morskiej". Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Czytam już entą recenzję tej książki i czuję się oraz bardziej zaciekawiona ;D

    OdpowiedzUsuń
  8. Muszę w końcu wypożyczyć jakąś książkę Virgini Woolf, ale co wejdę do biblioteki to zanim dojdę do działu to już nabiorę kilka innych :)

    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  9. @naia - a mnie chyba bardziej podoba się pani Dalloway;
    @Meme - czytaj, czytaj :)
    @Sara Deever - no tak to bywa ;)

    OdpowiedzUsuń

Komentarze są zawsze mile widziane:)