"Kapuściński Non-fiction " Artur Domosławski
W internecie mnóstwo na temat tej książki informacji. A to za sprawą pozwów, które wytoczyła rodzina Kapuścińskiego. I tak książka może przeszła by bez echa, a dzięki temu nabrała medialnego rozgłosu. I także ja się nią zainteresowałam.
Twórczość Kapuścińskiego dopiero odkrywam. Nie znam wszystkich jego książek. Przede mną chyba te najbardziej sławne. I cieszę się z tego, choć książka Pana Domosławskiego trochę odziera wizerunek przedstawionego w nich reportera. Jednak go nie niszczy. A dodaje zwykłych, ludzkich cech.
Z opisów wyłania się ciekawy świata człowiek. Nie heros i nie święty. Na szczęście ta książka to nie laurka poświęcona mistrzowi. Pean na cześć reportera, który poświęcił swoje życie swojej pasji. I dobrze, bo w końcu nie o to chodzi. Czy gdyby Kapuściński napisał własną autobiografię byłaby ona inna? Być może. Ale to książka z punktu widzenia obserwatora. Jako taki, ma swój punkt widzenia, który stara się przedstawić w książce.
Nie wiem, które fragmenty były aż tak bardzo istotne, że zdecydowano się na pozew o naruszenie dóbr osobistych. Ja w żadnym fragmencie książki nie znalazłam niczego co obrażało by rodzinę, czy też samego pisarza - reportera. Czy same dywagacje o teczce w IPN mogły być taką zadrą? Czy też może opisy dotyczące rodziny Kapuścińskiego? Nie wiem. Ale w końcu odbiór takiej książki o kimś bliskim to kwestia subiektywna. Być może należało poczekać z jej wydaniem jeszcze trochę czasu.
W książce znajdziemy cytaty zarówno z dzieł Kapuścińskiego, jak też i osób wypowiadających się na jego temat. Są też przemyślenia i hipotezy samego autora książki Artura Domosławskiego. Czytało mi się znakomicie. Treść książki wciąga i nie daje od siebie odejść. Dodatkowym bonusem są zdjęcia. Mimo, że niektóre ich opisy wg fragmentów wypowiedzi Izabeli Wojciechowskiej są błędne to nie umniejsza ich wartości dla mnie w takiej publikacji. Łatwo o przekłamania w tej kwestii w przypadku starych zdjęć.
A sam bohater to człowiek, który żył w czasach, w których różne były odcienie szarości. A trzeba było wybrać postawę albo czarną albo białą. I ciężko było wybrać coś pośrodku, nie narażając się przy tym na ataki raz z jednej, a raz z drugiej strony. Polecam, warto przeczytać.
Bardzo lubię twórczość R. Kapuścińskiego, z zainteresowaniem czytałam też książkę Domosławskiego. Nie będę się tutaj rozwodzić, zapraszam do przeczytania mojej recenzji: http://przerwanaksiazke.blogspot.com/2010/08/mistrz.html
OdpowiedzUsuń