"Hajer jedzie do Soczi " Mieczysław Bieniek
Hajer to w gwarze śląskiej górnik. A tytuł książki to nie gra słów, ale prawda. Bo właśnie taki były górnik, obecnie na emeryturze, wybrał się na rowerze do Soczi. Chciał zobaczyć jak tam idą przygotowania do olimpiady.
Autora książki miałam przyjemność posłuchać na jednym ze spotkań autorskich. Ma ten niepowtarzalny urok gawędziarza, który prostą opowieść potrafi tak okrasić, że słucha się z zapartym tchem. Gdyby nie to spotkanie pewnie nie przeczytałabym jego książki.
Z książką mam ten problem, że pomimo zabawnego stylu pisania nie oddaje w pełni uroku opowieści snutych przez Pana Mirosława. Na żywo podobało mi się bardziej. Opowieść z tej podróży jest zadziwiająca. Upór w zrealizowaniu tej wymarzonej podróży powalający. Książka jest napisana prostym językiem, chronologicznie, ale zarazem dla mnie zbyt krótkie są te opisy w poszczególnych rozdziałach. Takie spisane wyrywki z wrażeń z jednego z wybranych dni, albo z kilku w danym miejscu. Były momenty, że się uśmiechałam pod nosem. Były też takie, że się zadumałam. Całość dopełniają w sporej ilości zdjęcia przedstawiające mijane miasta i napotkanych ludzi z tej podróży.
Jeżeli będzie taka możliwość to pewnie wybiorę się jeszcze na któreś ze spotkań. Gdzie będę mogła obejrzeć dużo zdjęć z podróży i posłuchać o przygodach. I nawet jeszcze jakąś książkę tego autora przeczytam.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentarze są zawsze mile widziane:)