wtorek, 31 stycznia 2012

Klasyka, która mnie usypia czyli Portret Doriana Graya Oskar Wilde


"Portret Doriana Graya" Oskar Wilde
Tetris
ISBN 83-900368-4-3
str. 205

Klasykę wypada znać, więc postanowiłam nadrobić braki w tym zakresie.

Portret Doriana Graya w wydaniu, które mam to niewielka książeczka mieszcząca się w dłoni. Jest ona wielkości ciut mniejszej niż szkolny zeszyt.

Spotkanie z tą książką było mało burzliwe, wręcz powiedziałabym senne i melancholijne.

Książka skutecznie pozwalała mi zasnąć po kilkunastu kolejnych przeczytanych stronach, bez względu na porę dnia, w której próbowałam ją czytać.

Zastanawiając się, co mnie tak w niej nudziło, nie potrafię znaleźć na to odpowiedzi.

Jedyną postacią, która wzbudzała we mnie jakąś sympatię był Henryk - mężczyzna cyniczny i diaboliczny zarazem, poznany poprzez Bazylego przyjaciel Doriana Graya.

Tytułowy Dorian Gray to dla mnie postać bezbarwna, próżna i podatna na wpływy.
Jego głównym atutem jest jego uroda, która pozwala mu zachwycać swoje otoczenie.
Początkowo niewinny chłopak pod wpływem Henryka i Bazylego zmienia się w swoje przeciwieństwo - jego przyjaciele sami nie wiedzą jakiego potwora pomogli stworzyć.

Można zachwycać się językiem używanym przez Oskara Wilde'a, ale dla mnie to opowiadanie nie było zbytnio interesujące.

Stąd też moja ocena będzie niska.

Moja ocena: 3.5/6

niedziela, 29 stycznia 2012

Zapraszam Was do Indii - Shantaram Gregory David Roberts


"Shantaram" Gregory David Roberts ( a właściwie Gregory John Peter Smith)
Wydawnictwo Świat Książki
ISBN 978-83-247-0015-8
str. 687


Na książkę trafiłam dzięki rekomendacjom z biblionetki, czym więcej mam książek na tej stronie ocenionych, tym bardziej trafne stają się jej typowania, co ewentualnie mogłoby mi się spodobać.
Wydaje mi się, że zastosowany algorytm coraz lepiej tam działa.
Tu akurat nie było pomyłki :)

Shantaram to dla mnie opowieść o wolności i poszukiwaniu samego siebie.
O nienawiści oraz miłości, zawiązywaniu przyjaźni, podłości i altruiźmie, a przede wszystkim to próba pokazania miejsca wydarzeń czyli Indii.

Główny bohaterem jest Australijczyk, który ukrywa się w Indiach przed ścigającym go wymiarem sprawiedliwości w swoim kraju. Tu poznaje swoich nowych przyjaciół, dołącza do nowej rodziny - mafii.

Sposób opowiadania autora jest  urzekający i wciągający niczym opowieści z 1001 nocy ( czego wyrazem jest chociażby cytat na pierwszej stronie Jonathana Carrolla i nie sposób odmówić mi części racji).

Książka ta oparta jest w pewnej części  na prawdziwych przeżyciach autora ( nie wiem czy w całości, ale na pewno niektóre z faktów m.in. ucieczka z więzienia mają pokrycie w rzeczywistości ) .

Bawiłam się przy tej książce świetnie i nawet się nie obejrzałam a już skończyłam te prawie 700 stron opowieści.
Ponieważ autor ma w planach wydanie jeszcze jednej  książki ( Mountain Shadow), nie pozostaje mi nic innego jak na nią poczekać.

Oficjalna strona Shantaram i autora TUTAJ 

Moja ocena: 5.5/6

piątek, 27 stycznia 2012

W ciemności - film Agnieszki Holland prawdziwy majstersztyk

Zdjęcie pochodzi ze strony oficjalnej filmu

W ciemności
Produkcja: Polska/Niemcy/Kanada 2011
Reżyseria: Agnieszka Holland
Zdjęcia: Jolanta Dylewska
Obsada: Robert Więckiewicz, Agnieszka Grochowska, Kinga Preis, Krzysztof Skonieczny, Benno Furmann, Marcin Bosak, Maria Schrader, Herbert Knaup, Julia Kijowska, Michał Żurawski

Strona oficjalna filmu :  TUTAJ


Uwielbiam chodzić do kina i ciągle zastanawiam się dlaczego tak rzadko w nim jestem :)

( jak zawsze powodów znajdzie się co najmniej kilka)

W tym tygodniu wyrwałam się we wtorek wieczorem z moją koleżanką na film " W ciemności".

Początkowo wolałam iść na "Dziewczynę z tatuażem" , ale ponieważ koleżanka już ten film widziała, to jednak zdecydowałyśmy się na coś o nieco innej tematyce.

Co mogę powiedzieć o filmie?

Nie jest tak przygnębiający jak przypuszczałam, że będzie.
Wyobrażałam go sobie jako podobny do Katynia, gdzie patos i tragedia mieszają się dla mnie ze sobą.
Tu czegoś takiego nie odczułam. W ciemności to świat ludzi z krwi i kości, którzy walczą o przetrwanie,  ale jednak z nadzieją na lepsze jutro.

Film okazał się świetny.
Wspaniale w swojego bohatera wcielił się Robert Więckiewicz. Drobny cwaniaczek - Polak ze Lwowa - Leopold Socha przechodzi powoli swoją przemianę.
Zastanawiam się ile czasu pan Robert uczył się mówić z takim akcentem - wydaje mi się, że mieszaniną języka ukraińskiego, polskiego i dodatkowo jeszcze jakiejś gwary.


Przepiękna scena, gdy Socha pokazuje dzieciom świat odchylając pokrywę kanałów i podnosząc do góry.
Świetnie zagrane wątpliwości czy wydać ukrywających się Żydów, czy też ich ochronić.

Widać było zarówno strach jak i gotowość do walki na twarzach Żydów, jak też malujące się przerażenie na twarzy Sochy, gdy zmuszony jest przez swojego dawnego kolegę ( obecnie w służbie SS) sprawdzić miejsce, gdzie ukrył swoich podopiecznych.


Drugoplanowe postacie również genialne - świetnie zagrana postać żony Sochy, którą zagrała Kinga Preis.

Bardzo odważna scena w kanałach Pani Agnieszki Grochowskiej.
Dobrze zagrana rola łotra przez Pana Marcina Bosaka.


Film bardzo mi się podobał.

Cieszę się, że dobre polskie filmy dalej powstają i że mogą przyciągać do kin nie powodując efektów ubocznych w postaci: kolejny polski film, który miał mnie porwać, a okazał się lekko mówiąc średni.

sobota, 21 stycznia 2012

Trochę nudna: Zakazana psychologia Tomasz Witkowski


"Zakazana psychologia" Tomasz Witkowski
ISBN 978-83-923427-1-7
Biblioteka Moderatora
421 str. ( bez przypisów )

Książka trafiła do mnie przypadkowo od koleżanki.
Lubię książki traktujące o psychologii, więc się nią zainteresowałam.
Spodziewałam się ciekawostek ze świata prac nad rozwojem tej dziedziny podobno wiedzy.
Spodziewałam się niesamowitych odkryć autora lub też innych autorytetów z tej dziedziny.

Od początku treść pozbawiła mnie wszelkich złudzeń, które żywiłam w związku z tą pozycją.
Po pierwsze odkrycia są - tyle, że dotyczą wszelkich przekrętów robionych w imię ... o nie,  nie w imię nauki, jak chciałoby się powiedzieć.  W imię bogacenia sie, robienia ludzi w konia, pracy nad czymś ,co do końca nie istnieje, wmawania pacjentom sytuacji, które nigdy nie miały miejsca - jednym słowem robienia innym ludziom wody z mózgu.

Jednym słowem pieniądz rządzi nauką, na teoriach psychologicznych się zarabia nie bacząc na etykę zawodową, ani też nie znajdując czasu na przeprowadzenie wnikliwej analizy uzyskiwanych wyników.

Książka mogłaby być ciekawsza, gdyby nie wieczne cytowanie odpowiedzi i kontrodpowiedzi autora. Rozumiem, że prowokacja przebiegała w taki sposób, w jaki opisał to autor - i w sumie dobrze, że są ludzie, którzy potrafią udowodnić  niekompetentność osób, które w opinii publicznej uważane są słusznie czy też niesłusznie za autorytety.

Jednak napisanie na ten temat książki uważam za przesadę.

Książka tylko dla zainteresowanych, reszta znajdzie w niej niewiele dla siebie.

Moja ocena: 3,5/6

poniedziałek, 9 stycznia 2012

Monolog nad istnieniem Boga - Bóg urojony Richard Dawkins


"Bóg urojony" Richard Dawkins
Wydawnictwo CiS
ISBN 978-83-85458
502 str ( + przypisy, które również trochę stron zajmują)


Dawno już się nie naczekałam tak długo na książkę.

Nie pamiętam też, kiedy zapłaciłam jakąkolwiek karę za przetrzymanie książki ponad termin wypożyczenia.

Na tę książkę czekałam bodajże prawie rok od momentu jej rezerwacji - jak widać, nie tylko ja chciałam ją przeczytać.

Karę również będę musiała zapłacić, bo przez brak czasu na czytanie przetrzymałam ją troszkę.

Ale z drugiej strony, jeżeli ponownie miałabym na nią czekać tyle samo czasu, to jednak wolałam zapłacić teraz  i doczytać ją do końca.

Styczność z tym autorem miałam już wcześniej, czytając jego książkę pod tytułem "Samolubny gen", gdzie dość ciekawie nakreślił koncepcję, iż to nie my, ludzie, jesteśmy "pępkiem tego świata", lecz to geny są swoistymi "pasożytami" i to ich przetrwanie najbardziej się liczy.

Przynajmniej tak ją odebrałam, a skoro pamiętam ją jeszcze do dzisiaj ( czytałam ją w szkole średniej) musiała wywrzeć na mnie spore wrażenie.

Ale wracając do autora i książki. 


Richard Dawkins to zagorzały ateista i krytyk religii bez względu na to, czy jest to chrześcijaństwo, protestantyzm, hinduizm, buddyzm czy też jakikolwiek innych ruch religijny.

Uważa on, że religia niepotrzebnie wprowadza konflikty pomiędzy ludźmi. Nie podoba mu się również indoktrynowanie małych dzieci, które nie będąc w stanie zrozumieć treści religii są wychowywane według wyznawanych wierzeń ich rodziców.

Książka Bóg urojony to próba przekonania czytelnika, że tak naprawdę nie ma żadnych, ale to żadnych dowodów, które by potwierdzały istnienie Boga.

Autor prowadzi ciekawą polemikę z treściami przedstawionymi m.in. przez Biblię: Stary i Nowy Testament. Przedstawia swoje argumenty popierające hipotezę, że Boga nie ma.

Myślę, że osobom uważającym się za osoby wierzące przeczytanie tej książki nie zaszkodzi, a być może skłoni do przeczytania Biblii czy też innej księgi ich religii, zaś osobom, które nie wierzą pozwoli znaleźć w książce również coś dla siebie.

Początek książki czytało mi się dość mozolnie, ale od pewnego momentu zaczęło robić się ciekawiej i tak już zostało do końca.

Książka wzbudza kontrowersje, choć obecnie chyba mniejsze niż kiedyś.

Czy warto przeczytać?
Musicie ocenić sami.
Ja nie uważam, że był to czas stracony.

Moja ocena: 4.5/6


PS.

Swego czasu, będąc jeszcze uczennicą szkoły podstawowej, byłam niezmiernie zdziwiona znajomością Biblii koleżanki, która należała do Świadków Jehowy. Ja do tej pory jej w całości nie przeczytałam, choć podejmowałam już kilka prób.