sobota, 24 grudnia 2011

Czy to już koniec? Zamek z piasku, który runął Stieg Larsson



"Zamek z piasku, który runął " Stieg Larsson
Wydawnictwo Czarna Owca
ISBN 978-83-7554-149-6
str. 784

Początek - dopasowana i klimatyczna okładka, która wiele obiecuje, ciekawy tytuł, a jak jest z zawartością?

Po poprzednich tomach spodziewałam się równie zawrotnej akcji, taką więc też otrzymałam.
Lizabeth walczy tutaj razem ze swoimi sprzymierzeńcami z przedstawicielami pewnej organizacji, która próbuje tuszować wszelkie swoje przewinienia i bezprawie.

Wszystkie przecieki do mediów są kontrolowane przez tajną jednostkę rządu, która stara się nastawić negatywnie do Liz opinie publiczną, a zarazem wpłynąć na decyzję niezawisłego sądu.

Nie cofając się przed zleceniem zabójstwa, szantażem czy mamieniem obietnicami kluczowych dla śledztwa osób dążą po trupach do celu - skazania i zamknięcia na zawsze dziewczyny, która walczy o swoje prawo do decydowania o sobie.

Jak dla mnie najlepsza część z tej sagi. Akcja zmienia się nieustannie, Millennium i cała jego załoga walczą, tak jak ich przeciwnicy, nie przebierając w środkach. Liz wzywa na pomoc swoich internetowych znajomych, przy okazji odkrywając, że wokół niej są też inni ludzie, którzy starają się jej pomóc.

Książka porywa treścią od samego poczatku, jednak warto po nią sięgnąć dopiero wtedy, kiedy przeczyta się dwie pierwsze części.

Aż łezka w oku się kręci, że to już koniec.

Moja ocena: 5.5/6


A na koniec jeszcze parę słów do Was. 


Drodzy zaglądający od czasu do czasu tutaj :) 


Z okazji Świąt życzę Wam zdrowia (bo to najważniejsze)
spokoju oraz smacznej kolacji wigilijnej, 
czułości i serdeczności w gronie najbliższych,
zrozumienia i wzajemnego szacunku dla Waszych bliskich, 
a przede wszystkim odpoczynku i radości w czasie tych Świąt. 


Pozdrawiam
Aneta



sobota, 17 grudnia 2011

Radosne dekoracje i przytulne dekoracje :)




"Radosne dekoracje" Tone Finnanger
Wydawnictwo Buchmann sp. z o.o.
ISBN  978-83-7670-173-8
str. 158 ( w tym wszystkie wykroje, spis treści i inne)

"Przytulne dekoracje" Tone Finnanger
Wydawnictwo Buchmann sp. z o.o.
ISBN 978-83-7670-171-4
str. 144

Obie książki zakupiłam w ramach przedświątecznego buszowania :) Uwielbiam tildopodobne rzeczy, a że mam sprzęt ( tzn. maszynę do szycia), a brakuje mi pomysłów ( no i niestety na razie umiejętności) - to te mam nadzieję znaleźć właśnie w tych dwóch książkach.

Na pierwszy ogień poszło to, co wydawało mi się najłatwiejsze z całego ogromu propozycji.
I tak oto powstał konik morski, który jeszcze jest niewykończony.

Rzeczy pokazane w tej książce są tak słodkie i piękne, że chciałoby się mieć je wszystkie zrobione.

Problemem pozostaje jednak mój brak wybitnych umiejętności w dziedzinie szycia, ale uczę się ,mam nadzieję, na błędach :)  Druga sprawa to dobór materiałów, tych u mnie brak, a przynajmniej w takiej gamie kolorystycznej jak w książce. Trzeba będzie się zaopatrzyć, a na razie przemyśleć, co chciałabym i co będę potrafiła zrobić :)

Projekty z obu książek są kolorowe i pomysłowe. Zerkałam jeszcze na jedną książeczkę z tej serii dotyczącą ozdób na Boże Narodzenie, ale jednak zdecydowałam się na te dwie.

Były trzy powody takiej, a nie innej decyzji:
po pierwsze możliwość wygospodarowania przeze mnie czasu przed świętami ( raczej nie udałoby mi się tych projektów wprowadzić w życie, żeby cieszyły mnie jeszcze w tym roku);
po drugie ilość projektów w książce ( przytulne dekoracje i radosne dekoracje mają ich znacznie więcej, co też znajduje odzwierciedlenie w cenie);
po trzecie ograniczone fundusze.


Jednak z chęcią zobaczyłabym w przyszłym roku tą książkę na swojej półce :) I kto wie, jak mi dobrze pójdzie z tymi, to zabiorę się za produkcję świąteczną również i z tamtej.

Dla mnie jako laika instrukcje wykonania poszczególnych rzeczy są dobrze opisane, sprawiają wrażenie w miarę prostych. Są wypisane wszystkie materiały, których będziemy potrzebować do zrobienia danej rzeczy.
Przedstawiony jest również sposób, jak  zrobić trudniejsze elementy, co akurat w moim przypadku jest bardzo pomocne.

Dodatkowo jest mało pozycji napisanych po polsku, a pokazujących tego typu "tildowskie" projekty. Za to ogromny plus dla wydawnictwa.

Polecam.

A te osoby, które jeszcze nie wiedzą jak wyglądają te "tildowskie" rzeczy, o których piszę zapraszam do zerknięcia na pozostałe ulubione blogi :) Myślę, że Wy również zakochacie się z wzajemnością w tego typu ozdobach.

Moja ocena: 6/6

sobota, 10 grudnia 2011

Mało świątecznie (jeszcze)- Czy powiemy Pani Prezydent? Jeffrey Archer



"Czy powiemy Pani Prezydent?" Jeffrey Archer
Wydawnictwo Czytelnik
ISBN 83-07-02175-8
str. 276


Odkąd poznałam twórczość tego autora wciągnęłam się w nią.

Pisze świetnie, czyta się szybko, świat wykreowany przez Jeffreya Archera wciąga od pierwszej kartki.
Nie ma takiej sytuacji, że trzeba przebrnąć przez początek i dalej dopiero coś nas porwie.
O nie!, tu nie ma mowy o takim przypadku, tu interesujące jest wszystko od pierwszego zdania.
Cała  seria Kane i Abel, do której należy również i ta książka, opisująca perypetie dwóch rodzin - jest świetna.
Jednak jak to z kontynuacjami bywa, kolejne części różnią się od siebie pomysłami na realizację fabuły.
O ile pierwsza część to było takie moje WOW, druga - super, to trzecia jest już ładnym zwieńczeniem serii, ale nic ponadto.

Dalej jest to ciekawy koncept, dobre dialogi pomiędzy bohaterami, jednak już nie zaskakuje.
Niektóre pomysły autora poszły nieco za daleko jak dla mnie i wydaje mi się, że byłyby ciężkie do zrealizowania.
Choć, jak to nawet sama historia pokazuje, czasem rzeczy, które wydają się niemożliwe - zdarzają się.

Bardzo dobra książka, którą warto przeczytać w odpowiedniej kolejności czyli zaczynamy od Kane i Abel, później przechodzimy przez Córkę marnotrawną, by zakończyć na Czy powiemy Pani Prezydent.

Polecam właśnie w tej kombinacji :)

Moja ocena: 5/6

poniedziałek, 28 listopada 2011

Przepadłam i nie potrafię się odnaleźć...


"Chwile wolności: Dziennik 1915-1941" Virginia Woolf
Wydawnictwo Literackie
ISBN 978-83-08-03976-2
str. 726

Zachwycam się kolejnym wpisem w tej książce, kolejnym komentarzem, opisem ludzi - przyjaciół czy też czasem rywali, opisem fauny i flory - zwyczajnym dniem w piśmie niezwyczajnej damy.

Z każdą kartką czuję smutek, łzy, a potem radość i zachwyt światem głównej bohaterki.
Stykam się z huśtawką nastrojów graniczącą z szaleństwem, a zarazem interesującą introspekcją samej Virginii Woolf.

Nawet przerwy pomiędzy kolejnymi wpisami w dzienniku wydają się być naturalnym porządkiem świata tej przedziwnej kobiety.

Naprawdę jak dla mnie kawałek wybitnej literatury, a niby to tylko pamiętniki, na dodatek skrócone do wersji jednotomowej.

Skończyłam, czasowo długo mi zajęło, ale nie da się wejść do czyjegoś życia tylko połowicznie.
To nie powieść na jeden wieczór, ani nie na kilka wieczorów.

Nie wiem czy nie będę musiała zrobić jakiejś przerwy pomiędzy tą książką, a jakąkolwiek następną.

Obawiam się, że każda kolejna wyda mi się w porównaniu z tą kompletnym niewypałem, rzeczą bez gustu, zwyczajną stratą czasu.

Chyba jeszcze nie miałam takiego uczucia przy żadnej innej książce, choć było kilka, które mnie porwały do swego świata. Jest to  fascynujące, ale też i zarazem przerażające.

Virginia Woolf tą książką pochłonęła mnie w całości i na dodatek dobrze mi w tym świecie, zamierzam w nim pozostać tak długo jak tylko będę mogła.

Być może nie porwę się jeszcze na wersję 5 tomową, gdyż w znanych mi bibliotekach, do których jestem zapisana taka jest niedostępna. Ale mam na nią ogromną ochotę. Mam ochotę "pożreć" całą literaturę tej autorki, którą do tej pory wydała.

Biorąc pod uwagę fakt, że książka została  wypożyczona 1 lipca tego roku - czytałam ją dość długo, jak na moje możliwości czytelnicze i szybkość czytania. Książki jednak nie chciałam wypuścić ze swoich łapek, dopóki jej nie skończyłam i jest to dla mnie do tej pory rekord prolongat, bo aż 5 ich było.

Zastanawiam się, co zostało w niej pominięte, mam ochotę przeczytać w oryginale całe dzienniki.
Kiedyś je dorwę :) Interesujące było kilka wątków, które zostały potraktowane bardzo pobieżnie ze względu na zmniejszenie objętości 5 tomów w 1  m.in. podróże Virginii Woolf, jak też pojawiające się wątki homoseksualne ( ale tylko i wyłącznie wspomniane), zarówno osób z otoczenia Virginii, jak i jej samej.

Na pewno jak tylko będę miała możliwość przeczytam, a i z chęcią postawię na swojej półce.

Moja ocena: 6/6  ( prawdziwe arcydzieło)

niedziela, 27 listopada 2011

Eragon czyli co potrafi napisać pewien piętnastolatek Christopher Paolini



"Eragon" Christopher Paolini
Wydawnictwo Świat Książki
ISBN 978-83-247-0955-7
str. 491


Książka Eragon to miły dla mnie skok w fantasy - w świat mitycznych smoków i dawnych bohaterów.


Młody Eragon nie zna swojej matki, wychowuje go przybrany ojciec Garrow.
Pewnego dnia podczas polowania znajduje niezwykły kamień, który postanawia sprzedać.  Jednak to, co bierze mylnie za kamień, okazuje się być smoczym jajem.  Wkrótce z jaja wykluwa się smok, którego początkowo Eragon ukrywa przed rodziną. Ponieważ jednak smoki mają to do siebie, że stają się duże - chłopiec coraz bardziej martwi się o bezpieczeństwo swojego smoka, którego nazwał Saphira.

Wieść o smoku dociera również do uszu jednego z władców, który sprawuje kontrolę nad wszystkimi jeźdźcami smoków. Eragon musi uciekać wraz z Saphirą i tak rozpoczyna się jego wędrówka, podczas której odkryje własne zdolności.

Niektórzy zarzucają tej książce, że jest wtórna - prawdopodobnie tak jest; że została po raz pierwszy wydana przez wydawnictwo rodziców autora - to też prawda. Ale jednak cała historia wymyślona przez piętnastolatka mnie wciągnęła. Owszem, może język momentami jest trochę pompatyczny, ale nie zwracałam podczas czytania na to uwagi.

Na pewno zarówno młodsi, jak i starsi czytelnicy znajdą w niej coś dla siebie.
Kolejną część również będę chciała za jakiś czas przeczytać.

Moja ocena: 5/6

niedziela, 20 listopada 2011

Ostatnia część cyklu Wybrana Rafał Kosowski



"Wybrana" Dzień, w którym upadł Kanaan Rafał Kosowski
Wydawnictwo Vocatio
ISBN 978-83-7492-181-7
352 str.

Dzisiaj będzie to chyba najkrótszy post o książce w historii tego bloga ( za co przepraszam osoby, które od czasu do czasu tu zaglądają). 


Aberes ciągle zmaga się ze swoimi wątpliwościami dotyczącymi Boga, a tuż obok  walczą ze sobą  armie wraz ze wspierającymi ich nieziemskimi sojusznikami. Czy dobro i tym razem zatriumfuje, czy też może ciemnym siłom uda się namieszać w szykach swoich przeciwników?

Po przeczytaniu tej ostatniej części westchnęłam i trochę żałuję, że cała historia już się skończyła...


Moja ocena: 4.5/6

Za udostępnienie egzemplarza dziękuję Wydawnictwu Vocatio :)

sobota, 12 listopada 2011

Jak dobrze być dzieckiem - Astrid Lindgren Dzieci z Bullerbyn


"Dzieci z Bullerbyn" Astrid Lindgren
Wydawnictwo Nasza Księgarnia
ISBN 83-10-10812-5
str.   286 (dużym drukiem)

Czy pamiętacie jeszcze te czasy, kiedy szkoła zdawała się uciążliwym obowiązkiem?

Wszystkie sprawdziany i klasówki powodowały nieprzyjemny skurcz żołądka, a jeżeli nie, to co najmniej stanowiły mały problem.

Chodząc do szkoły podstawowej już wtedy uwielbiałam czytać - także lektury - od deski do deski.
Mimo wszystko stresowałam się, że w gąszczu wnikliwych pytań nie będę pamiętać, co ta czy tamta postać robiła, więc posiłkowałam się dodatkowo streszczeniami. A i to nie gwarantowało u mojej polonistki, że nie zostanę na czymś "zagięta".
Pytania pojawiały się naprawdę szczegółowe, a ja czytając książki nie skupiam się na zapamiętywaniu całej treści, a jedynie na odbieraniu wrażeń z całości.

Jedną z książek należących do lektur są "Dzieci z Bullerbyn" Astrid Lindgren.
Powrót po latach do tej książki pobudza dawne wspomnienia i nostalgię za czasami dzieciństwa.

Astrid Lindgren to wspaniała pisarka, która napisała mnóstwo książek dla dzieci.
Do tego napisała je w  sposób dla nich zrozumiały, prostym, trafiającym do małego czytelnika językiem. Już jako osoba dorosła na pewno inaczej odbieram tą literaturę niż wcześniej będąc uczennicą szkoły podstawowej.

Jednak dla młodych czytelników książka ta jest niezrównana tak samo jak pozostałe książki Pani Astrid: Pippi Pończoszanka czy też Emil ze Smalandii.

Jej ksiązki doczekały się także wielu ekranizacji :) Ja z sentymentem wspominam ekranizacje Emila - małego, psotnego chłopca, który potrafi nieźle nabroić.

Książkę wypożyczyłam dla dziecka koleżanki. Technika idzie jednak do przodu, a że chłopcom czytać się nie chce i wolą audiobooki sama postanowiłam sobie przypomnieć treść, żeby to wypożyczenie się nie zmarnowało :)

Nieźle się bawiłam, ale dzieciaki na pewno będą miały przy słuchaniu jej czy też czytaniu większą frajdę ode mnie.


Moja ocena: 5/6

piątek, 11 listopada 2011

Targi w Krakowie :) jednak dotarłam

Targi Książki w Krakowie powitały nas piękną pogodą w sobotę.
Po zameldowaniu się w Hotelu i zostawieniu bagaży ruszyłyśmy z moją mamą tramwajem na Targi.

Niestety w tym roku nie udało się dostać darmowych wejściówek, więc swoje musiałyśmy odstać. Na szczęście nie było to zbyt długo i pomimo dużej kolejki po bilety stałyśmy zaledwie 15-20 minut, więc dało się wytrzymać.



To moje pierwsze tak duże targi książkowe, na których byłam, więc nie wiedziałam czego mogę się spodziewać.

Jednak ilość wydawnictw i książek przerosła moje najśmielsze oczekiwania :D
Nie wiedziałam, w którą patrzeć stronę i z chęcią wszystko bym wzięła ze sobą.

Od nadmiaru jednak boli głowa, więc na początek postanowiłyśmy rozejrzeć się po większości stoisk.
Żałuję trochę, że nie zostawiłyśmy kurtek w szatni, ale z drugiej strony patrząc na kolejki do odbioru ich później, może to nie był taki zły pomysł?!

Udało mi się zobaczyć kilku autorów na żywo m.in. Panią Pawlikowską, Panią Małgorzatę Gutowską - Adamczyk oraz Korę ( razem z jej pieskiem ;) ).


Chciałam kupić Cukiernię pod Amorem, ale na stoisku wydawnictwa, gdzie siedziała Pani Małgorzata książki nie było, natomiast gdy wreszcie znalazłam tą książkę widziałam ją tylko w pakiecie razem, więc też nie wzięłam. Do książki, którą widać na zdjęciu jakoś nie byłam do końca przekonana. :)

Widziałam również kolejki do Alana Bradleya i dziewczynki ( głównie) stojące razem z koleżankami lub rodzicami z egzemplarzem książki ( zresztą z bardzo ciekawą okładką).



Bardzo przeszkadzała mi duchota panująca wewnątrz, na dodatek kolejki do autorów tarasowały skutecznie dostęp do książek danego wydawnictwa i tak obeszłam się smakiem przy kilku z nich, mimo, że to właśnie tam planowałam zrobić swoje zakupy. Szkoda...


Tak sobie myślę, czy nie lepszym pomysłem byłoby zrobić spotkania z autorami w wyznaczonych miejscach, tak, by oglądający i kupujący książki mieli możliwość spokojnego przejrzenia oferty? Ale to tylko moje skromne zdanie.

Drugą rzeczą, o której pomyślałam - może warto by było razem z biletem rozdawać poręczną mapkę w formacie A5? Zdarzyło mi się kręcić w kółko po tych samych stoiskach ;)

Efekt oglądania wszystkiego był taki, że nic nie kupiłam!! Poza dwoma skromnymi pozycjami przy wyjściu już z hali targów. Kupiłam sobie Virginię Woolf Orlando oraz Jeffrey Eugenides Middlesex.

Pierwsza skusiła mnie autorką, którą ostatnio uwielbiam, a druga nagrodą Pulitzera - zobaczymy jak przeczytam, czy było warto.

Moja mama kupiła raczej praktyczną książkę - różne przepisy na nalewki. :)

Postanowienia na przyszły rok, a jakże :)

Po pierwsze w 1 dzień ciężko wszystko obejrzeć, więc na pewno dłuższy urlop, by się przydał.

Po drugie - ubiór, w przyszłym roku koszulka na ramiączkach i bezapelacyjnie butelka wody mineralnej ze sobą do picia - przy takiej duchocie, pomimo otwarcia wszystkich wyjść ewakuacyjnych, chce się pić i może się zrobić słabo.

W sumie na targach spędziłyśmy około 3 godzin.

Resztę czasu poświęciłyśmy na zwiedzanie Krakowa. W tym też poranne godziny niedzieli.

A na koniec zdjęcie zrobione przeze mnie, które oddaje mój stosunek do Krakowa :)

P.S. Proszę zwrócić uwagę na napis na balonie.

sobota, 29 października 2011

Film na poprawę humoru

Nie zawsze tylko czytam, z chęcią oglądam również  filmy.

A, że ostatnio usługa filmy online nie jest dostępna tylko i wyłącznie dla osób, które mają wykupiony abonament - często korzystam. Zwłaszcza, że filmy udostępniane na tego typu stronach są legalnie , a jedynym mankamentem jest konieczność obejrzenia reklam.
Co biorąc pod uwagę np. wyjście do kina, gdzie też jesteśmy zmuszeni do obejrzenia reklam, nie robi w sumie, aż tak wielkiej różnicy.  No może poza przeznaczeniem pieniędzy na wejście na inne cele.

Pamiętam jakim zaskoczeniem dla mnie była wizyta w kinie w Kijowie jakiś czas temu.
Może Was to zdziwi, ale po pierwsze bardzo rzadko zdarzają się filmy, które nie mają ukraińskiego dubbingu, a po drugie NIE MA REKLAM poza zapowiedziami filmów.
Nie wiem w jaki sposób te kina funkcjonują, ani wg jakiego modelu, ale mnie bardzo się podobało ( i nawet mimo tego, że nie wszystko zrozumiałam po ukraińsku).

A jaki to wczoraj film sobie obejrzeliśmy?

Przezabawny z absurdalnym humorem pod tytułem "Obiecaj mi" Emila Kusturicy.



W tym filmie wyśmiane zostało wszystko to, co można było wyśmiać. Wszystko jest przerysowane do granic możliwości.

Najbardziej podobały mi się role zwariowanego dziadka, którego gra Aleksandar Berček oraz role dwóch braci (poniżej na zdjęciu).


A historia jest banalna. Młody chłopak mieszka ze swoim dziadkiem na wsi. Za jego poleceniem ma udać się do miasta i spełnić przed śmiercią dziadka trzy jego życzenia. Po pierwsze przywieźć ikonę, po drugie prezent kupiony za pięniądze ze sprzedaży krowy, a po trzecie znaleźć sobie żonę. Realizacja jednak tych życzeń nie jest do końca taka prosta.

Jeżeli ktoś lubi filmy Emila Kusturicy to polecam, pozostałym może się spodobać, ale też nie musi. :)

ps. zdjęcia pochodzą z filmweb.pl

poniedziałek, 24 października 2011

"Qedesha" Rafał Kosowski część 2 cyklu Dzień, w którym upadł Kanaan


"Qedesha. Dzień, w którym upadł Kanaan " Rafał Kosowski
Wydawnictwo Vocatio
ISBN 978-83-7492-162-6
str. 406

Po całkiem udanej pierwszej części cyklu "Dzień, w którym upadł Kanaan" i moim ogromnym oczekiwaniu co będzie dalej, sięgnęłam po część drugą. Autor zakończył pierwszą książkę w takim momencie, że powinien się wstydzić, zostawiając czytelników z taką żądzą poznania dalszych losów Aberes.
Ale już mu wybaczyłam to zamierzone faux pas.

A co się w takim razie dzieje u dziewczyny poznanej w książce Perła?

Aberes, aby ukryć swoją tożsamość przed ludźmi z przeszłości, zmienia imię na Rachabe.
W mieście, do którego się udała, spotyka swoją dawną przyjaciółkę- Vni, która stała się Qedeshą czyli świątynną tancerką. Obie dziewczyny z dziećmi zamieszkują w prowadzonej przez nie karczmie.

Rachabe, aby zarobić na swe utrzymanie zostaje również tancerką w świątyni, kiedyś jej dawne marzenie staje się rzeczywistością. Jednak rzeczywistość ta nie jest tak bardzo kolorowa, jak wcześniej sobie wyobrażała.
Jest coraz bardziej natarczywie nakłaniana do służenia gościom Świątyni nie tylko swoim tańcem, lecz także swoim ciałem.
Przybytek ten zapewnia środki na utrzymanie kobiet i mężczyzn, ale w zamian wymaga bezwględnego posłuszeństwa.
Aberes powoli traci ostatnie zapasy swojej moralności stając się kimś, kim nigdy nie miała być czyli świątynną dziwką.

Odepchnięta przez swoją rodzinę kobieta coraz bardziej stacza się po równi pochyłej.

Jednak w jej życiu dalej pozostaje dla niej najważniejsze dziecko, o które musi się troszczyć i zapewniać mu utrzymanie.

Spotkanie z ludźmi wierzącymi w jednego Boga sprawia, że postanawia coś zmienić w swoim życiu   i zaczyna zastanawiać się nad swoim obecnym losem.

Ratując dwójkę "niewiernych" z miasta Jerycha naraża siebie oraz towarzyszące jej osoby na wielkie niebezpieczeństwo w imię sprawiedliwości.


Tymczasem armia jednego Boga zbliża się coraz bardziej do murów miasta, by w końcu zdobyć  niezwyciężone Jerycho, a potem zniszczyć siedlisko zła i rozpusty.

Książka tym razem mimo, że kończy się dramatycznie nie powoduje palpitacji serca, co będzie dalej. Mimo wszystko z chęcią przeczytam ciąg dalszy, a co . :)

Moja ocena: 4.5/6

Ps. A tak jeszcze z innej beczki, czy Wy też ostatnio macie problem z dostaniem się do portalu Lubimy Czytać? Bo ja już chyba kolejny dzień próbuję się do niego dostać i nie udaje mi się to.

Książkę otrzymałam z wydawnictwa Vocatio. Dziękuję.

niedziela, 23 października 2011

Wrażenia z Targów Książki w Katowicach

Planowałam wybrać się na większą część soboty, niestety dodatkowe zadania w pracy zmusiły mnie do weryfikacji tych planów.

Nie byłam na rozdaniu Złotych Zakładek, choć bardzo chciałam.

Dotarłam wprost na spotkanie z Łukaszem Orbitowskim na scenie.
Jednak długo nie zabawiłam, przejrzałam ofertę prawie wszystkich stoisk, trochę pokręciłam się po Spodku i oczywiście skoro wszędzie w ofercie były książki i ja zaopatrzyłam się w nie :)

A poniżej moje zakupy - tylko 2 książki, bo ostatnio miałam bardzo duże i nieplanowane wydatki, ale być na Targach Książki i nie kupić sobie książki - toż to grzech.


Obie książki z jednego Wydawnictwa Sonia Draga, o którym nie wiedziałam, że istnieje. :) A podobno już 10 lat są na rynku. Jak to mówią najciemniej pod latarnią, a wydawnictwo pochodzi z Katowic.

Patrzałam jeszcze na książkę Pokój, ale skoro mam oszczędzać to odpuściłam.

Planuję wybrać się też do Krakowa w weekend, trzymam kciuki, żeby tylko nic się w tych planach nie zmieniło, bo tego bym nie chciała.

sobota, 15 października 2011

Bezpardonowa walka o władzę - Starcie królów George R.R. Martin


"Starcie królów" George R.R. Martin
Wydawnictwo Zysk i Spółka
ISBN 978-83-7506-835-1
str. 869 ( + dodatek wszystkie rody w pigułce)


Starcie królów to kolejny tom sagi Pieśń lodu i ognia. Pierwsza część była dla mnie jakimś mega odkryciem, dodatkowo po obejrzeniu serialu nie mogłam się doczekać, aż zabiorę się za kolejne części.

Nie mogę napisać, że druga część mnie zawiodła, bo to nie będzie prawda. Ale też mimo trzymania tego samego poziomu jednak, aż takich super emocji ze mnie ta książka nie wycisnęła.

W poprzedniej części bardzo podobały mi się zwroty akcji, których bym się nie spodziewała. W tej części było to bardzo znikome, choć również momentami było zaskakująco. Trochę za bardzo magiczna jest ta część jak dla mnie.

Rody dalej walczą między sobą o tron, giną poszczególni członkowie rodzin, a niektórzy z nich świętują zwycięstwa.

Nie mogę się doczekać kolejnego tomu, mam nadzieję, że dorówna temu pierwszemu :)

Polecam.

Moja ocena: 5/6

sobota, 8 października 2011

Czego się spodziewałam, a co dostałam !? "Perła" Rafał Kosowski


"Perła. Dzień, w którym upadł Kanaan" Rafał Kosowski
Wydawnictwo Vocatio
ISBN 978-83-7492-150-3
str. 356

Oglądając ofertę wydawnictwa Vocatio moją uwagę przykuły liczne wydania książek związanych z Biblią, apokryfami, czy też bardziej ogólnie dotyczące religii.
 Biorąc pod uwagę tą ofertę myślałam, że książka ta będzie trzymała się bezpiecznych tematów,że będzie to opowiastka, w której dobro zawsze wygrywa, a zło zawsze przegrywa.
Byłam bardzo mile zaskoczona, że okładka ukrywa nieco inną wersję wydarzeń.

Aberes to kobieta z ówczesnej nazwałabym ją klasy średniej, która głównie dzięki swojej urodzie  i zauroczeniu nią władcy poślubia króla. Ich drogi splatają się przypadkiem i dzięki temu przypadkowi zostają sobie poślubieni.

Aberes wychodząc za mąż za Gemre staje na przekór wierzeniom swojej rodziny w jednego Boga. Jej mąż jest wyznawcą wielu bogów - na dodatek takich, dla których składanie ofiar z ludzi nie stanowi problemu.

Pewnego dnia Aberes słyszy Głos mówiący do niej, lecz nie widzi nikogo. Głos ten nakazuje jej wstać i zejść do podziemi. Tam jest świadkiem zdrady jednego z doradców swego męża i przygotowanej podstępnie dla niej pułapki, z której nie będzie miała wyjścia. Pułapki mającej na celu pozbawić ją wpływu na Gemre, a na dodatek mającej na celu oskarżenie jej o szpiegostwo.

Dzięki pomocy swego opiekuna - Głosu - udaje jej się wrócić do swoich komnat niezauważenie, lecz teraz pozostaje kwestią czasu czy jej wrogowie zdążą wykorzystać nadarzającą się okazję, by oszukać króla.

Tak rozpoczyna się początek tej książki.
 Nie wiem w jakim gatunku ją umieścić, bo pojawiają się tu wątki związane z historią, jak również  wątki fantastyczne.
Bardzo rozczarowała mnie końcówka, bo przeczytałam ciąg dalszy nastąpi. A ani akcja się na dobre nie zakończyła, ani nic tak do końca się nie rozwiązało. Już prawie się wydawało, że wszystko wróci na właściwy tor, a tu okazało się, że jednak nie zawsze to co się wydaje, że jest ok takie jest naprawdę.

Nie każdy w tej książce znajdzie coś dla siebie, ale mnie się podobała.

Z chęcią przeczytam ciąg dalszy, bo mnie wciągnęło w fabułę.

Moja ocena: 4.5/6

Za udostępnienie książki dziękuję wydawnictwu Vocatio. 

niedziela, 2 października 2011

Świat po katakliźmie - "Droga" Cormac McCarthy


Droga Cormac McCarthy
Wydawnictwo Literackie
ISBN 978-83-08-04423-0
str. 267

Zanim przeczytałam tą książkę zobaczyłam film pod tym samym tytułem.  Mnie się ten film bardzo podobał, choć niektórzy mają inne zdanie.

W tej książce nie znajdziecie akcji, jeżeli tego byście chcieli się spodziewać. To książka o drodze, którą pokonują syn z ojcem, by udać się na południe w cieplejsze regiony, aby uciec przed nadciągającym chłodem.

Cywilizacja jaką obecnie znamy w tym świecie przestała istnieć, nie istnieje rząd, ani też żadna praworządność.  Nie wiadomo co się stało, jednak od początku wiemy, że coś niedobrego.

Razem, posiadając znikome zapasy jedzenia, wędrują w poszukiwaniu takich samych "dobrych ludzi" jak oni.
Unikają kontaktu z przygodnie napotkanymi podróżnikami, gdyż przemoc i głód doprowadzają do licznych przypadków kanibalizmu. Ojciec chce uchronić swego syna przed takim światem.

Autor pisząc w sposób bardzo prosty, wręcz ascetyczny - potęguje uczucie osamotnienia i strachu dwójki bohaterów. Żadne zdanie, ani nawet kropka nie jest w tej książce przypadkiem.

Bardzo interesująca książka.
Polecam

Moja ocena: 5/6 

sobota, 1 października 2011

Tratwą przez Amerykę Południową - Wyprawa Kon-Tiki Thor Heyerdahl




"Wyprawa Kon-Tiki" Thor Heyerdahl
Wydawnictwo Prószyński i Spółka
ISBN 83-85661-89-1
206 str.

Jakim trzeba być pozytywnie zakręconym wariatem, by pokusić się o taką wyprawę? Ile trzeba mieć w sobie determinacji, żeby udowodnić innym swoją teorię, która wydaje się zbyt ryzykowna.

Początek książki miło mnie zaskoczył taką oto treścią:

"Bywa, że ni stąd, ni zowąd znajdujemy się w przedziwnych sytuacjach i kiedy tkwimy już w nich po uszy, ze zdumieniem zadajemy sobie pytanie, jak się to, u licha, stało. "

Ileż to razy mogłabym sobie sama w ten sposób powiedzieć.  Ile sytuacji niezaplanowanych, wręcz niechcianych stało się w ten sposób moim udziałem. Nie do końca zamierzonym, ale nie dającym się w żaden sposób zmienić, gdy raz podjęło się pewne decyzje.

Jednak pobyt, na dodatek dobrowolny, z pięcioma dorosłymi osobami na jednej tratwie na środku oceanu nie należy do sytuacji z dnia codziennego. Takiej sytuacji nie przeżyłam i chyba nie chciałabym przeżyć.

Autor z lekkością prowadzi przez całą książkę swoisty dziennik pokładowy, który czyta się z przyjemnością.

Jego wyprawa zaczęła się od jego teorii naukowej, której nikt o "zdrowych zmysłach" nie chciał przyjąć do wiadomości. A nieuważnie rzucona uwaga " Niech pan spróbuje popłynąć na takiej tratwie z Peru na wyspy Oceanii", którą pewnie inna osoba nie potraktowałaby tak dosłownie, stała się początkiem niesamowitej przygody.

Przygody, którą zarażonych zostało jeszcze pięć podobno zdrowych i w pełni sił witalnych męskich przedstawicieli gatunku homo sapiens ;)

Trafiłam przez przypadek na tą książkę, gdzieś coś zobaczyłam, usłyszałam.  Naczekałam się również na nią długo. Dostałam książkę o niepozornym wyglądzie, ale bogatej treści.
Nie zawiodłam się.

Polecam.

Moja ocena: 5/6 

środa, 28 września 2011

Kwiaty zła Charles Baudelaire


Kwiaty zła Charles Baudelaire
ISBN 83-7389-890-5
Wydawnictwo Zielona Sowa
327 str. ( z przypisami) + spis treści

Nie przepadam za poezją, nie rozumiem jej i czasem tylko porwie mnie jakiś wiersz, który poruszy jakieś czułe struny w moim sercu.
W tym tomiku było kilkanaście takich utworów.

Książka akurat trafiła na trudny dla mnie okres w moim życiu i śmierć jednej z bliskich mi osób.
Więc wiersze o podobnej tematyce jak ten i kolejny zamieszczony poniżej były zbliżone do ówczesnego mego nastroju i w jakiś sposób bliskie.

Wiersz pochodzący z części Śmierć

"Śmierć ubogich"
wiersz pochodzi ze strony 154 tejże książki"

Śmierć - ostatnia pociecha, co w życiu przyświeca;
To cel jedyny bytu - nadziei opora,
Która niby eliksir poi i podnieca -
I mocy nam dodaje dotrwać do wieczora.

Przez słoty - nawałnice - przez śnieżycy kręgi -
Migoce nam światełko w jej noce surowe:
To Gospoda sławetna, którą wieszczą księgi,
Gdzie można się nasycić - do snu złożyć głowę;

To Anioł, co w swych palcach kryje magnetycznych
Sen kojący i zdolność marzeń ekstatycznych -
Który łoża zaścieła dla wydziedziczonych;

To Sława na Wysokościach, spichrz mistycznych kręgów,
To nagroda ubogich, ojczyzna włóczęgów,
Drzwi, co wiodą do owych - Niebios niesprawdzonych!

I kolejny z części zatytułowanej śmierć.

"Koniec dnia"
wiersz pochodzi z tejże ksiązki str. 211

W zmąconej światła obsłonie
Rusza się, tańczy i kręci
Życie w bezwstydnym odmęcie. -
Więc ledwie po niebios łonie

Noc spłynie - pokoju goniec -
Wszystko, głód nawet kojąca,
Noc, nawet hańbę gojąca - 
Poeta mówi: "Na koniec!

Mój duch i moje kości
Ostatniej żądne zapłaty;
Legnę na wznak, sen nicości

Śniąc śród gasnącej poświaty -
Owinę się w wasze szaty,
Orzeźwiające ciemności!"

 

Charles Baudelaire to autor wielu wierszy, które epatują brzydotą, zbrodnią, złem i biedą. Ukazuje w swych utworach to, co najgorsze w człowieku i to, co najgorsze może człowieka czekać.
Często brał za cel swojego opisu różnorakie dewiacje, prostytutki, margines społeczny, nierzadko też podejmował tematy religijne.
W czasach, w których żył jego twórczość wywoływała wiele kontrowersji.
Jednak poza byciem znanym z zamiłowania do pięknych opisów wszelakiej brzydoty ,o dziwo, jest też autorem udanych ( jak dla mnie) erotyków, które również zamieszczone są w tym zbiorze poezji.
Książka zawiera wiele licznych przypisów, gdzie opisane są występujące postacie z wielu różnych epok, religii i zapożyczeń z innej literatury.
Autor wg mnie musiał być bardzo oczytaną osobą czerpiąc tyle inspiracji z tak różnych źródeł.

Część mnie zachwyciła, część była taka sobie. Jednak dla mnie za dużo poezji naraz jest ciężkostrawne.

Moja ocena: 4/6

sobota, 24 września 2011

Statystyki google i słowa klucze część 1

Dawno nie wchodziłam w statystyki, postanowiłam sprawdzić jakie to ciekawe hasła kierują ludzi do mojego bloga.

Top 5 wyszukiwanych autorów:
1. Beata Pawlikowska
2. Szymon Hołownia
3. Martyna Wojciechowska
4. Knut Hamsun ( i to trochę dla mnie niespodzianka :) )
5. Guillaume Musso ( a tu spodziewałam się, że będzie w statystykach wyżej)

Top 5 zaskoczeń dla mnie :
1. pan robótka po polsku  ( aż z ciekawości zerknęłam co to?, okazało się bardzo fajnymi pomysłami dla dzieci)
2. zło w potrawce  - nie wiedziałam, czy tu może o kalorie chodzi ;)
a tu niespodzianka - jakaś kreskówka
3. zdjęcia w zbożu - hmm wpisałam i baaardzo ciekawe rzeczy wyszły :")
4. z czym kojarzy ci się kocia zmysłowość  - nie wiem, ale co niektórym tylko z jednym
5. wielki karaluch - po wpisaniu wyskoczyła mi strona wielki karaluch siedzi nad moimi drzwiami czym go zabić? ^-^

Top 5, które mnie urzekło :
1. wspomnienia to najważniejsze co nam pozostaje
2. pytania kim dla ciebie jestem
3. jak żyć długo i zdrowo
4. osoby które kocham
5. 100 zabawnych rzeczy zrobionych z jedzenia

Co do mojego czytelnictwa ostatnio lekki zastój, ale staram się jednak czytać w miarę możliwości :) Ciągle tylko prolonguje książki, a na dodatek porobiłam wcześniej rezerwacje i nagle w jednym czasie mam informację, że książki, na które długo czekałam są już dostępne i muszę odebrać.
Ale żeby to zrobić muszę jakąś z książek oddać... Czemu zawsze muszą być jakieś limity....ehhh
Poza tym przede mną, jak i też przed Wami weekend :)

Czytelniczo stan na dzisiaj.

Skończyłam Kwiaty zła Charles Baudelaire 

W trakcie:
Starcie królów George R.R. Martin
Perła dzień, w którym upadł Kanaan Rafał Kosowski
Chwile wolności. Dziennik 1915 - 1941 - Virginia Woolf  

W trakcie na razie porzucone na rzecz lżejszej literatury: 

Zakazana psychologia
Obudź w sobie olbrzyma
7 nawyków skutecznego działania
Człowiek istota społeczna 

Rozpoczęte:
Blondynka na językach angielski/brytyjski

"W międzyczasie" gry (PC):
Two worlds 

Skończona ostatnio gra :
Black mirror III

Czeka gra:
Wiedźmin 2 :) 

wtorek, 20 września 2011

Moja walka ze schizofrenią - Dzień w którym umilkły głosy Ken Steele Claire Berman


"Dzień, w którym umilkły głosy"
Ken Steele, Claire Berman
ISBN 978-83-60383-93-3
Wydawnictwo Replika
267 str.

O czym myślimy kiedy usłyszymy słowo schizofrenia?

Pierwsze skojarzenie jakie mnie się nasuwa to choroba psychiczna.
Drugie - dotyczy tylko nielicznych, jeżeli mamy szczęście w życiowej loterii - nie dotyczy nas, ani naszej rodziny.

Czy wiedząc, że sąsiad czy też sąsiadka za ścianą naszego bezpiecznego domu/ mieszkania jest chory/a na tą chorobę nasz stosunek do tej osoby w jakikolwiek sposób się zmieni?

Ciężko na to pytanie odpowiedzieć, sama nie wiem jaka byłaby moja reakcja na taką informację.
Mam nadzieję, że taka, jakiej sama bym oczekiwała będąc na miejscu osoby zmagającej się ze schizofrenią.

Schizofrenia to choroba tajemnicza, taka o której niewiele się mówi, niewiele się słyszy, a jeżeli już coś się słyszy to zazwyczaj nic dobrego.

Dzień, w którym umilkły głosy to zapis życia, a przede wszystkim początków i rozwoju tej choroby u kilunastoletniego Kena. Chłopca, który stał się ofiarą - być może swoich genów, a być może innych czynników, które wpływają na rozwój schizofrenii.

To zapis jego walki z głosami, mówiącymi mu co ma zrobić i jakim bezużytecznym jest osobnikiem. Walki również z otoczeniem, które zauważa zmiany w zachowaniu chłopca, lecz ich nie rozumie. Sam Ken nie potrafi zrozumieć co się z nim dzieje, początkowo uważa, że zamieszkał w nim diabeł.

To jego życie, jego ucieczki i powroty do szpitala dla chorych umysłowo osób, brak wsparcia ze strony rodziny, która początkowo udaje, że nic się nie dzieje, a później pozbywa się problemu w postaci syna.

Ale też i podziękowanie dla osób, które wyciągnęły do niego pomocną dłoń i dzięki którym, za pomocą leków, odzyskał samego siebie,  by wreszcie dotrwać do dnia, w którym  głosy w jego głowie umilkły.

A on sam mógł powrócić do społeczeństwa, by pomagać osobom, które przechodziły te same stadia choroby co on.

Bardzo polecam.

Moja ocena: 5.5/6 

niedziela, 18 września 2011

Spoko! To tylko rodzinka Augustyn Szczawiński



"Spoko! To tylko rodzinka."
Augustyn Szczawiński 
ISBN: 978-83-62715-01-5
Wydawnictwo Kefas
325 str. + spis treści 

Książka zapowiadała się ciekawie, mimo, że wiek nastolatki mam już dawno za sobą. Jednak reklamowana była jako ciekawa literatura, w której zarówno młodsi, jak i trochę starsi czytelnicy znajdą coś dla siebie.

Czego zapowiedzią był opis z okładki poniżej:
"(...) Mama Szymka ma rację. Zwariowaną rodzinkę Wesołowskich czeka wiele fajnych niespodzianek i przygód. I to właśnie o nich przeczytacie w tej sympatycznej książeczce. Zaprzyjaźnicie się w niej z trzynastoletnim Szymkiem, poznacie jego tatę, Augustyna i mamę – nauczycielkę oraz twardo stąpającą po ziemi babcię z groźną miną sowy.

Barwny język, zaskakujące zwroty akcji, sympatyczne, wyraziste postaci, świetne ilustracje, dużo śmiesznych sytuacji i trochę wzruszeń sprawiają, że Spoko! To tylko rodzinka jest prawdziwą literaturą familijną, wciągającą zarówno młodszych, jak i starszych czytelników. To książka od której nie można się oderwać. "

Jednak rzeczywistość nie okazała się, aż tak fascynująca.
Nie wiem, może jestem już "za stara" na takie lektury :)

Książka opowiada historię Szymka i jego rodziny, a głównie jego ojca w roli poszukującego dodatkowego zajęcia.
Gdyż trzeba Wam wiedzieć, że cała rodzina ma problemy finansowe, a do tego jeszcze musi radzić sobie z babcią , która to finansuje przez jakiś czas rodzinę Szymka i ma zaiste wiele do powiedzenia w różnych kwestiach.
Całość podana jest jednak w sposób humorystyczny, narratorem jest nastoletni Szymek, dla którego wszystko jest fascynujące i dziwne zarazem, a zwłaszcza zachowanie dorosłych.
Najbardziej z czytanych przeze mnie książek ta przypomina mi "Brak wiadomości od Gurba" tyle, że tam głównym bohaterem był kosmita.
Ani jedna, ani druga zbytnio mnie nie zachwyciły.

Drażniły mnie częste powtórzenia w tekście - prawdopodobnie zabieg celowy -  i w jednej, i w drugiej książce.

Pokusiłam się też o poszukanie innych wypowiedzi na temat tej książki, natrafiłam m.in. na tą u Czytanki przytulanki.
Jak widać co blog to inna opinia, więc pozostaje wyrobić sobie własne zdanie.

Na plusika ode mnie zasługują przepiękne ilustracje do tekstu pani Renaty Krześniak, w tym również na okładce.
Na minus i to duży - błąd drukarski -  w moim egzemplarzu 6 stron było czystymi niezapisanymi kartkami, a przeznaczeniem ich był jednakże tekst  :( Więc nie wiem w pewnym momencie co się stało z akcją - po minięciu tych kartek (ok. 211 i dalsze strony) straciłam chęć na dalsze czytanie i z trudem brnęłam do końca.

Moja ocena: 3.5/6 

Książkę otrzymałam dzięki uprzejmości Wydawnictwa  Vocatio.
Dziękuję.

poniedziałek, 12 września 2011

Jak usiedzieć na Żelaznym Tronie czyli Gra o tron George R. R. Martin



"Gra o tron" George R.R. Martin Wydawnictwo Zysk i Spółka,  ISBN 978-83-7298-370-1, str. 775 ( do czytania)

Gdyby nie serial pod tym samym tytułem nigdy chyba nie natknęłabym się na tą książkę. I o zgrozo nie poznałabym tego autora... Tak jednak się nie stało ;) A strata to by była niepowetowana.

Tak się zastanawiam i zdecydować się nie mogę do tej pory , co lepsze - ekranizacja czy książka.

Ale wracając do książki.
Co sprawiło, że tak bardzo mi się spodobała?

a) ciekawe zwroty akcji
b) żywe, niejednoznaczne postacie bohaterów
c) intrygi i zagrywki
d) głupiutka Sansa
e) chłopczyca Arya
f) karzeł Tyrion ( w serialu gra go Peter Dinklage i jest po prostu świetny w tej roli)
g) humor
h) Jon Snow
itd.

Czytając to, co powyżej napisałam nieuchronnie nasuwają mi się myśli o bohaterach granych przez aktorów :) Naprawdę doborowa obsada. A przewija się ich mnóstwo w tej książce. Myślę, że bez wiedzy serialowej mogłabym się trochę pogubić, a może i nie? Nie wiem i już nie będzie dane mi wiedzieć.

No dobrze, więc wróćmy do książki.

Gra o tron to pierwszy tom z cyklu "Pieśń lodu i ognia". Nie potrafiłam czekać w kolejce bibliotecznej na tą pozycję po obejrzeniu serialu. Cieszę się, że zakupem nie jestem rozczarowana :) a wręcz przeciwnie, jestem zachwycona. Oglądałam tą książkę długo na półce, zważywszy na jej cenę - całe 49 zł, jednak mój rozsądek i skąpstwo razem wzięte diabli wzięli  ( kupiłam dwa tomy). I nie zawaham się dokupić reszty.

Tu ogromny uśmiech do moich znajomych, żeby nie mieli wątpliwości co bym chciała dostać na urodziny ;) Choć jeżeli będzie to jednak co innego, to i tak sobie kupię dalsze części!!!
 
Akcja tego dzieła rozgrywa się w krainie, gdzie na każdym kroku rycerz na swym koniu siedzi. Tam gdzie rządzą królowie i królowe. A obecnie królestwem w tym świecie rządzi król Robert Baratheon, który objął Żelazny Tron. Jego żona - piękna, ale też i przebiegła Cersei pochodząca z rodu Lannister stara się rządzić równolegle - królem i swoim synem Joffreyem  ( w tej roli również świetny chłopak - Jack Gleeson) z różnym skutkiem. Jednak chrapkę na tron i rządzenie Królestwem ma nie tylko ta osoba.

Na dalekiej północy swoje rządy ma Eddard Stark - niekwestionowany władca północnego skrawka Królestwa podporządkowany jednak królowi - jego dawnemu przyjacielowi. Oboje mają za sobą czasy, kiedy ramię w ramię walczyli przeciw wspólnemu wrogowi.

Poza tymi trzema rodami są również rody pomniejsze - jest tu ród Targaryen  siostra i brat - skazani na tułaczkę, pozbawieni majątku, za to z żądzą władzy, zwłaszcza po stronie brata, mający u swego boku nielicznych za to wyrachowanych przyjaciół.

Jest tu też ród Tully - z tego rodu wywodzi się żona Starka - Catelyn. Poza wymienionymi pozostają rody Greyjoy,  Arryn oraz Tyrell, w tym tomie jednak mało widoczne ( może poza samym końcem) i raczej gdzieś tak przewijające się wg mnie z boku.

 Gdy pojawia się podejrzenie, że śmierć poprzedniego króla Jona Arryna nie była tak do końca naturalna jak każdy chciałby przypuszczać - Eddard Stark mianowany na Namiestnika króla zaczyna badać wszelkie poszlaki. Co zresztą nie wychodzi mu na dobre.

Książka jest wielowątkowa, akcja dzieje się w wielu miejscach niejako równolegle. Na szczęście autor zadbał o dobre samopoczucie czytelników i poszczególne fragmenty tekstu mają swojego bohatera głównego wymienionego jako podtytuł na początku danego fragmentu.

Na biblionetce ktoś również poczytał to za zaletę, gdyż mógł omijać wątek z Daenerys - mnie ona nie przeszkadzała :) i jestem ciekawa jak w drugim tomie akcja z nią się rozwinie, bo podejrzewam, że nieźle nabroi ze swoimi sługami.

Mogłabym jeszcze pisać długo :) tylko nie wiem czy ktoś by to jeszcze czytał.

Jednym słowem bardzo polecam zarówno serial, jak i książkę.
Może ktoś pokusi się o inną kolejność niż ja i najpierw przeczyta, a potem obejrzy serial i podzieli się wrażeniami?!
No kto chętny, rączka do góry!

Moja ocena: 6/6 

środa, 7 września 2011

Wciągnęłam się :) na maksa

A w co? A w książkę, na podstawie której powstał serial, który obejrzałam.
Ponieważ serial na razie się skończył, a ja chcę koniecznie wiedzieć co dalej przed następnymi odcinkami sprawiłam sobie jeden ( z wielu) przyszłych prezentów urodzinowych ;)

I zaopatrzyłam się w książkę .... "Gra o tron" George R.R. Martin.

Saga jest świetna, choć już widzę różnice pomiędzy fabułą w książce, a w serialu. Jednak aktorzy są tak ciekawie dobrani, że w sumie .... nie mam się do czego przyczepić :D

Już nie mogę się doczekać kolejnych odcinków, a na razie delektuję się książką. :)

Pozostałe muszą trochę odczekać :) półki się zapełniają, więc niedługo kolejne "czystki" - parę książek pójdzie w świat .... część w Wasze ręce.

Szczegóły chciałoby się napisać wkrótce, ale nie wiem kiedy to "wkrótce" nastąpi, więc napiszę, że w stosownym (dla mnie ^-^ ) czasie

poniedziałek, 29 sierpnia 2011

Brajan i ogniowe smoki Andrzej Żak

"Brajan i ogniowe smoki" Andrzej Żak, Wydawnictwo Skrzat, ISBN 978-83-7437-588-7, str. 262


Ta oto bardzo pozytywna książeczka trafiła do mnie jako wygrywajka z bloga Prowincjonalnej nauczycielki ( do której w sumie często wpadam z wizytą na bloga ;) ).

Jest to książka głównie przeznaczona dla dzieci i mam nadzieję, że osoba, która pobrała ją na podaj.net zrobi z niej dobry użytek.

Brajan to chłopiec, który ma brata Kamila. Obaj chłopcy mieszkają z babcią, gdyż ich mama niestety , by zarobić na bieżące potrzeby chłopców musiała poszukać sobie pracy zagranicą, a dokładniej w Londynie. Babcia bardzo stara się dbać o chłopców, zaś Kamil stara się dbać o młodszego brata - Brajana.
Jednak pewnego dnia zdarza się nieszczęście, pojawia się pożar w mieszkaniu chłopców. Brajan bohatersko dzwoni do straży pożarnej i dzięki temu swojemu wyczynowi ratuje swoją babcię oraz brata. Niestety dla niego jest już trochę za późno...

Chłopiec przenosi się do innego świata, gdzie również ratują go strażacy, którzy mówią mu jednak, że z babcią i Kamilem na razie się nie zobaczy.

Brajan trafia do świata, który go do tej pory fascynował - świata, gdzie żyją smoki. Tu też będzie miał okazję udowodnić sobie i innym, że jest bohaterem.

Piękna ta baśń kończy się dobrze - zwracając szczególną uwagę na dzieci pogrążone w swoim własnym świecie - dzieci będące w śpiączce. Dzieci, o które ciągle walczą ich bliscy, ciągle mające szanse na wybudzenie i normalne życie, ale potrzebujące pomocy ze strony rodziny i instytucji takich jak m.in. fundacja A kogo? i jej słynny "Budzik".
Jednak nie byłoby tej fundacji, gdyby nie ludzie -rodziny, wolontariusze i darczyńcy. Miejmy nadzieję, że brutalne hasło fundacji nie stanie się nigdy rzeczywistością.


Dla osób, które nigdy o fundacji nie słyszały zapraszam tutaj a kogo? 

Bardzo polecam.

Moja ocena: 5/6 

czwartek, 25 sierpnia 2011

Dom tysiąca nocy Maja Wolny


"Dom tysiąca nocy" Maja Wolny, Wydawnictwo Prószyński i Spółka,   ISBN 978-83-7648-481-5 , str. 199 + spis treści

Podobnie jak z poprzednią książką, również i tutaj pierwszy raz miałam możliwość zapoznać się  z dziełem tej autorki. Powiem jedno - urzekła mnie okładka tej książki, taka ciepła i zachęcająca do zobaczenia zawartości.
Za okładką poszła moja chęć przeczytania opisu książki, zainteresowała mnie i wymieniłam się za nią za jakąś inną pozycję, którą posiadałam.

Bohaterką książki jest Malwina - Polka, kobieta po przejściach, doświadczona przez los i szukająca po tragedii, o której początkowo niewiele wiadomo, swojego miejsca na naszej planecie, a zarazem ucieczki od wspomnień. Jej celem wyjazdu staje się malownicza miejscowość we Włoszech - Sorrento. Jej podopieczną zostaje kobieta Carla Russo, która będzie od tej pory płacić Malwinie za sprzątanie, gotowanie, pranie i inne wykonywane przez nią czynności.
Malwina nie oczekuje żadnego cudu, jednak pobyt w tej urokliwej mieścinie i spotkanie z wnukiem Carli - Brunonem zmienią ją w sposób, w jaki by się nie spodziewała.

Każda z tych kobiet ma do opowiedzenia swoją - czasem szczęśliwą, a czasem trudną - historię. Początkowa nieufność Carli względem Malwiny z czasem zanika, nawiązuje się pomiędzy nimi specyficzna nić porozumienia, której głównym obiektem  skupienia staje się Brunon.

Bardzo podobały mi się opisy myśli i wspomnień kłębiących się w głowach obu tych Pań, atmosfera urokliwego włoskiego miasteczka. Jednym słowem kawałek pięknej polskiej prozy.

Polecam.

Moja ocena: 5/6

środa, 24 sierpnia 2011

W pogoni za Imogeną Ryszard Sługocki

"W pogoni za Imogeną" Ryszard Sługocki, Wydawnictwo Nowy Świat, ISBN 978-83-7386-250-0, str. 334 + spis treści


Z autorem tego dzieła spotkałam się po raz pierwszy. W sumie przez przypadek. Zainteresowała mnie przecena książek w jednej z księgarń, więc wstąpiłam zwłaszcza, że lubię kupować ciekawe książki w bardzo atrakcyjnych cenach.
Pobieżnie zerknęłam na okładkę - przeczytałam, że seria nazywa się Świadkowie historii i zagłębiłam się w opis z tylnej jej strony. Wydawał się ciekawy, więc wrzuciłam do koszyka razem z innymi. Tym razem miałam nosa, książka bardzo mi się spodobała (choć nie zawsze mi się ta sztuka udaje).

O czym jest ta książka?
To efekt pobytu pana Ryszarda Sługockiego w Wietnamie w latach 1959 -1960, który służył jako tłumacz członkom tamtejszej delegacji w czasach PRL. Tamte czasy nie sprzyjały wyjazdom zagranicznym, a jeszcze przyznawanie się do znajomości języka "wrogów" było niemile widziane, więc trzeba było nie lada farta lub znajomości, żeby wyjechać. Jest to również opisane w tej książce.
Pan Ryszard zabawnie opisuje swój pobyt w tymże kraju, wszechobecną inwigilacje służb (różnych), donosy życzliwych i tych mniej życzliwych również, przekręty, jak również (sic!) własne i kolegów podboje miłosne. Opisuje różne wypróbowywane przez Polaków sposoby na zarobienie i zatrzymanie jak największej ilości pieniędzy z pobytu zagranicą, a także różnice pomiędzy zarobkami służb polskich w Wietnamie, a pozostałych niekomunistycznych krajów. Jest tu też również szpiegowanie krajów "wroga" przez polskich obywateli m.in. wobec Amerykanów, którzy jak widać niewiele sobie z takich akcji czasami robili (przykłady w książce).

Czyta się świetnie, choć momentami drażni kolejny opis poszukiwania i znajdowania wietnamskiej czy też jakiejkolwiek przedstawicielki płci pięknej przez samego autora oraz jego tymczasowych kolegów do celów wiadomych. Autor opisuje wszystko z przymrużeniem oka, można też trochę się pośmiać czytając niektóre fragmenty a nad niektórymi trochę zadumać.

Ogólnie oceniam książkę jako bardzo dobrą. Gdyby nie ciągłe opisy zdrad małżeńskich, a głównie pozamałżeńskich z obu stron ( zarówno ze strony Wietnamek, jak i pozostałych nacji) dałabym jeszcze wyższą ocenę.

Moja ocena: 5/6

PS.  Książka powinna spodobać się zarówno Paniom, jak i Panom - choć może być problem z dostępem do niej, jeżeli posiadamy jeden egzemplarz, a oboje chcą czytać;)

środa, 17 sierpnia 2011

Odwieczny dylemat co zabrać ze sobą na wakacje:)

:)
Czy wreszcie poczytać trochę po angielsku i wziąć ze sobą którąś z tych ( zajmują niewiele miejsca, więc mogę wrzucić nawet 2)
Eat, pray, love Elizabeth Gilbert ( znany tytuł, znany film na podstawie książki - kusi..)
The Apprentice Tess Gerritsen ( jej literatura ostatnio mi się spodobała)
Picture Perfect Jodi Picoult ( nie znam jeszcze tej autorki, nic nie czytałam, wiele za to słyszałam i jeden film obejrzałam na podstawie książki - podobał mi się i to bardzo)
Just Breathe Susan Wiggs ( przewijał się ten tytuł przez kilka blogów, ale w języku polskim - zainteresował mnie "Obudzić szczęście" - jak widać tłumaczenie nie dosłowne)

Czy wziąć może książkę w ojczystym języku, niestety zajmującą dużo miejsca w walizce z tych:
Peanatema Neal Stephenson ( książka, na którą polowałam w bibliotece, w końcu udało mi się na nią zamienić na wizażu)
Ciotka Julia i skryba Mario Vargas Llosa (prezent - leży i czeka)
Autobiografia Agatha Christie ( zachęcająca autobiografia, sama sobie zrobiłam prezent, który na mnie czeka)
Dziennik Virginia Woolf ( w trakcie, ale w sumie mogę się oderwać od niej )

Oto jest pytanie :)

niedziela, 7 sierpnia 2011

Świat Zofii Jostein Gaarder czyli rozprawa o filozofii

Świat Zofii Jostein Gaarder Wydawnictwo Jacek Santorski and Co Agencja Wydawnicza,  ISBN 83-85386-86-6, przełożyła Iwona Zimnicka ,  str. 554

Ta książka to podobno klasyka, już nawet nie wiem od kogo usłyszałam ten tytuł i takie porównanie.
Jednak od tego czasu stale chodziła mi ta pozycja po głowie.
Do tego stopnia, że gdy tylko nieoczekiwanie natknęłam się na nią w czyjejś biblioteczce to od razu  zapytałam czy mogę i pożyczyłam ^-^.

W tym tygodniu wreszcie wróci na swoje miejsce w kolekcji do zaszklonej gablotki razem z innymi ciekawymi książkami z dziedziny filozofii, religii i psychologii.  Kto wie, może jeszcze coś uda mi się stamtąd wypożyczyć :")
Nie wiedziałam czego mogę po niej oczekiwać, wprawdzie poczytałam jakieś krótkie streszczenia, że to historia filozofii w pigułce, ale raczej spodziewałam się suchego wywodu niż opowieści i do tego dość interesującej.

Początek bardzo przyjemny i lekko zaskakujący, bo jak to tak - skoro to miała być historia filozofii, to co tu robi jakaś Hilda, jej mama a następnie znowu jakaś Zofia?  Żeby tego było mało to przewijają się przez książkę postacie dziwne i raczej rzadko spotykane w ludzkiej rzeczywistości.
Jednak pomimo tych nasuwających się pytań na początku przebijałam się dalej poprzez kolejne zapisane kartki.
Świat Zofii wciągnął mnie gdzieś do ponad połowy, później jakoś zaczęło wiać trochę nudą. Ale końcówka w tym darwinizm, neodarwinizm, Freud i pozostali już pobudzili mnie z powrotem do życia.

Jak dla mnie całość "nierówna" jeśli można tak to nazwać, ale to pewnie moje subiektywne uczucie. :) Chyba  byłam spragniona już jakiejś akcji, a nie ciągłego "taplania się" w filozofii. Mam nadzieję, że przez to moje znudzenie za bardzo nie obniżyłam oceny.

Stąd chyba też takie moje wyskoki czytelnicze poprzez Jeffreya Archera i Murakamiego, by odsapnąć trochę od wykreowanego świata Zofii.

Na pewno dobra pozycja dla osób chcących poznać poszczególne nurty filozoficzne na przestrzeni wieków i przy tym się nie zanudzić. Książka czytana w urywkach powinna się też spodobać starszym dzieciom.

Podobno zresztą książka została napisana przez autora dla dzieci, ale myślę, że dorośli dużo więcej z niej wyniosą.

Moja ocena: 4.5/6 

PS. Mam nadzieję, że do końca wakacji przeczytam wszystko co powinnam już po nich oddać:)

sobota, 6 sierpnia 2011

Przygoda z owcą Haruki Murakami

"Przygoda z owcą" Haruki Murakami Warszawskie Wydawnictwo Literackie Muza SA, ISBN 83-7319-863-6, twarda oprawa, przełożone z japońskiego Anna Zielińska-Elliott, str. 413


 "Człowiek budzi się rano i wie, że ma w sobie owcę. To bardzo naturalne uczucie" ( opis z okładki)

Książkę pochłonęłam w 2 dni, co przy obecnym braku czasu naprawdę jest dla mnie wynikiem wyjątkowym.
Czego się spodziewałam po książce, raczej nie do końca tego, co otrzymałam, ale spotkanie uważam za satysfakcjonujące.

 Wreszcie poznałam osobę, która pojawiła się w książce, którą przeczytałam wcześniej czyli Tańcz, tańcz, tańcz. Zresztą, żeby to jedną ....
Szkoda trochę, że akurat wybrałam taką a nie inną kolejność czytania, trochę przez to straciłam, ale paradoksalnie trochę też zyskałam.

Główny bohaterem jest ta sama osoba co z poprzedniej pozycji, tyle, że przedstawione wydarzenia są z przeszłości. I w ten oto sposób poznajemy dziewczynę, która mieszkała z nim w hotelu Dolphin, poznajemy też jego znajomych i życie, które prowadził wcześniej.

Wszystkie jednak drogi niezmiennie prowadzą do ..... owcy. Owca to jednak niezwykła i niespotykana. Nasz bohater otrzymuje zadanie, by odnaleźć ją po dość nikłych wskazówkach w postaci zdjęcia przesłanego przez przyjaciela.
W zadaniu pomaga mu poznana dziewczyna, na końcu drogi jednak odnajduje coś innego, niż się spodziewał.

Haruki Murakami dalej mnie zachwyca,, mimo, że jego fantazje książkowe czasem nie do końca rozumiem.

Moja ocena: 5/6 

wtorek, 2 sierpnia 2011

Córka marnotrawna Jeffrey Archer


 "Córka marnotrawna" Jeffrey Archer, Wydawnictwo Rebis, ISBN 978-83-7510-418-9, str. 524, przełożyli Danuta Sękalska i Wiesław Mleczko
 
Ci, którzy czytali moją opinię o poprzedniej części tej samej serii pod tytułem "Kane i Abel" pewnie nie zdziwią się, że ta część również mi się podobała. Po części pewnie to zasługa tychże samych tłumaczy, co przy poprzedniej książce.

Niektórzy uważają, że ta pozycja jest nieco słabsza niż poprzednia - cóż, odczucia subiektywne - jak przy poprzedniej książce tego Pana - nie można się oderwać, chcąc wiedzieć, co było dalej.

Książka przedstawia z innej strony życie Florentyny i Richarda - tym razem przedstawiając ją  jako główną bohaterkę tejże powieści. Pojawiają się wątki z jej dzieciństwa, później młodości , a na koniec zerwanie wszelkich stosunków z rodzicami, zarówno ze strony Kane, jak i Rosnovskich.

Florentyna Rosnovski zawiera pierwsze przyjaźnie, równoległe do jej życia toczy się życie Richarda Kane'a.
Pewnego dnia los postanawia przeciąć ich drogi, i tak o to wbrew woli swych ojców zostają małżeństwem. Kolejnym krokiem w przyszłość jest realizacja ambicji z dzieciństwa Florentyny. Któż by zgadł o czym marzyła mała Florka.

Chciała zostać prezydentem Stanów Zjednoczonych, takie też dążenia powoli realizuje.
Jednak zostać prezydentem USA,  a do tego pierwszą kobietą wcale nie jest łatwo - nawet dla Pani Florentyny Kane i jej całego zaplecza finansowego i jej popleczników.

Jej przeciwnik, aby wygrać jest gotów na bardzo wiele.

Autor przedstawia pozakulisowe zagrywki i bezpardonowe akcje osób zaangażowanych w kampanię wyborczą. Obietnice bez pokrycia i wbijanie przysłowiowego "noża w plecy" tam, gdzie tego by się nikt  nie spodziewał. 

Zresztą moje odczucie subiektywne jest takie, że Jeffrey Archer chyba wie coś na ten temat bliżej, gdyż sam również parał się przez jakiś czas polityką.


Bardzo miło mi się czytało, wciągająca lektura.

Moja ocena: 5.5/6

wtorek, 12 lipca 2011

Niewolnicy w XXI wieku czyli Zbrodnia E.Benjamin Skinner

"Zbrodnia" E.Benjamin Skinner Twarzą w twarz ze współczesnym niewolnictwem przekład Jacek Konieczny , Wydawnictwo Znak ISBN 978-83-240-1332-6 389 str. z epilogiem bez podziękowań



 Z czym kojarzy Wam się niewolnictwo? 

Mnie - jak do tej pory - choćby ze starożytną historią Egiptu, ale też nie tak dawną historią Stanów Zjednoczonych i czarnoskórych niewolników. Wydawało mi się, że tamte czasy bezpowrotnie zniknęły i ludzie na całym świecie mogą cieszyć się szeroko rozumianą wolnością ( pomijając niekiedy wolność słowa w niektórych krajach). 

Gdy myślę o niewolnictwie nasuwa mi się również obraz "handlu żywym towarem", na czele z działalnością przestępców mamiących dziewczyny  wizją dużych pieniędzy, które mogą zarobić dla siebie i swoich rodzin. Naiwnie myśląc o pracy opiekunki lub kelnerki, często wyjeżdżają  z ledwo co poznanymi znajomymi ( zarówno mężczyznami, jak też kobietami).  Na miejscu okazuje się, że praca owszem i jest, ale jest to praca prostytutki. 

Często są one zmuszane do pracy szantażem i groźbami w stosunku do ich bliskich, zabierane są im paszporty, są przetrzymywane wbrew swojej woli na obrzeżach miast . 
W jeszcze gorszej sytuacji znajdują się dziewczyny, które kompletnie nie znają języka kraju, w którym się znajdują i mają mniejsze szanse na ucieczkę czy też pomoc postronnej osoby.
 Na tym kończyła się moja definicja "niewolnika" czy też "niewolnicy". E. Benjamin Skinner odkrywa w swojej książce niewolników, o których nie mówi się na arenie międzynarodowej - ludzi bez imienia, którzy służą swoim panom.

Tytuł ten przybliża obraz niewolnika, którego nie tak trudno jak się okazuje znaleźć. Dziennikarz piszący tą książkę dotarł zarówno do handlarzy niewolników, jak też do samych niewolników - również tych, którym udało się wyzwolić. 

Opisuje niewolnictwo z biedy ( za długi), gdzie bogaci właściciele ziemscy wykorzystują  ludzi, którzy pracują dla nich za wyżywienie. Gdzie całe rodziny "dziedziczą " swoje długi i każde kolejne dziecko pojawiające się w rodzinie, a osiągające nasz wiek przedszkolny jest zmuszane do ciężkiej pracy np. w kamieniołomie. 
Próba wyrwania się z niewoli może skończyć się dla ich rodzin tragicznie, czasami zdarza się, że "właściciel" zabija człowieka ot tak dla przykładu, a lokalna policja nie reaguje. 

Autor pochyla się też nad losem dzieci m.in na Haiti, gdzie kwitnie poza "turystyką seksualną" niewolnictwo dzieci. 

"Niektórzy niewolnicy liczą sobie zaledwie trzy lub cztery lata (...). Na skórze mogą mieć oparzenia od gotowania dla swoich panów albo blizny  od bicia ( do którego może dojść nawet w miejscu publicznym) pejczem martinet, kablami elektrycznymi lub drewnianymi rózgami. To restavekowie, "ci, którzy u na nocują", jak się ich eufemistycznie nazywa po kreolsku. Zmuszani do pracy, za którą nie otrzymują wynagrodzenia, wstają przed świtem i kładą się spać późno w nocy. Przemoc to dla nich chleb powszedni. To dzieci, które nie spojrzą Ci w oczy"... 1

"Klienci" mogą sobie kupić takie dziecko - do wyboru może to być dziewczynka, może chłopiec - wiek dowolny, umiejętności również mogą być te wybrane. Pośrednik skontaktuje się wtedy z biednymi haitańskimi rodzinami głównie ze wsi, które za obietnicę wysłania dziecka do szkoły ( często bez pokrycia) oddają takie dziecko. Jeżeli ma szczęście trafi do ludzi, którzy rzeczywiście wyślą je do szkoły, jednak w ponad 80% przypadków takie dziecko nigdy do niej nie trafia.  

O dziwo wywiezienie dziecka z Haiti do USA czy też Kanady nie robi zbyt wielu kłopotów, wszystko da się załatwić.  
W książce opisana jest m.in. historia dziewczynki, która została przywieziona w ten sposób do USA w wieku poniżej  9 lat. Na miejscu sprzątała rezydencję nowych Państwa i była regularnie gwałcona przez syna tych ludzi. W wieku 12 lat wreszcie przypadek i życzliwa osoba pomogła jej wyrwać się z niewoli, jednak rany na duszy zostaną z nią na zawsze.

Cała książka to opis różnych przypadków niewolnictwa, sporą część stanowią rzeczywiste przeżycia ludzi zmuszanych w przeróżny sposób do pracy - byłych i obecnych niewolników , autor skupił się także na polityce i podejściu Stanów Zjednoczonych do problemu niewolnictwa. I nie jest ono do końca takie idealne, jak być może sami Amerykanie chcieliby to widzieć.

I jeszcze na koniec cytat, który również pokazuje bezradność autora tej książki wobec kwestii niewolnictwa :

"Być może ciekawi was, jak potoczyły się losy niewolników, których poznałem podczas moich podróży. Co stało się z młodą Rumunką, którą właściciel chciał wymienić na używany samochód? (...) Co stało się z Gonoo Lalem z plemienia Kol oraz z innymi mieszkańcami Lohagara Dhal? Czy wykorzystali nieobecność swojego właściciela i zerwali pęta niewoli? Co stało się z anonimowymi niewolnikami, których chcieli mi sprzedać handlarze? A trzy dziewczynki, o które targowałem się w Stambule? Czy wyrwały się z rąk wspólników alfonsa z Odessy? Co stało się  z dziewczynką, którą pośrednik proponował mi za 50 dolarów w Port-au-Prince? Czy trafiła do porządnej rodziny? A może kupił ją jakiś sadysta?

Bardzo chciałbym móc was zapewnić, że wszyscy mają się dobrze. Bardzo chciałbym móc was zapewnić, że są cali i zdrowi, nawet jeśli nie odzyskali wolności. Niestety nie mogę. Nie wiem, co się z nimi stało. 
Ich los ciąży mi na sumieniu ".2

Myślę, że to wystarczy za cały komentarz do tej książki. 

Polecam osobom o mocnych nerwach. 

Moja ocena: 4.5/6 

1 str. 23
2 epilog

sobota, 9 lipca 2011

Stosik powiedzmy, że weekendowy ;)


Zrobiłam mały przegląd książek, których jeszcze nie zaczęłam czytać, albo też rozpoczęłam i jeszcze nie zakończyłam. Ilość lekko mnie przeraziła .... Na zdjęciu część z tych książek - mam nadzieję, że przez wakacje się z nimi uporam :) 

  

Pocieszająca jest myśl, że cztery z nich to książki z Biblioteki Śląskiej ( a ponieważ biblioteka jest zamknięta w sierpniu dla wypożyczających to termin wypożyczenia kończy mi się dopiero we wrześniu  :) )   to mam na ich czytanie sporo czasu.  

Od góry:


 Zbrodnia - książka o niewolnictwie w Sudanie - jestem mniej więcej w jej połowie.  ( z biblioteki);

Zakazana psychologia - książka pożyczona od koleżanki - myślę, że też spokojnie mogę ją oddać koło września;

W pogoni za Imogeną - skusiłam się na wyprzedaż w Matrasie;

3 kolejne książki to 1 wygrywajka "Biegając z nożyczkami" + prześliczna zakładka :) kiedyś się pewnie pochwalę ;

pozostałe 2 z wymianki z Wizażu ( o ile dobrze pamiętam) w tym Podwójne życie mojej córki  , Hańba;

Kolejną Wywieranie wpływu na ludzi - kiedyś czytałam,  chciałam jeszcze raz sobie przeczytać - pozycja warta przeczytania jak się bronić przed manipulacją;

Obudź w sobie olbrzyma - książka, którą czytam przed snem, ale też bardzo powoli z tego powodu mi to idzie ;) chyba zacznę ją czytać w ciągu dnia 

No i dwie ostatnie z biblioteki: 

Kwiaty zła - z listy wyzwaniowej

oraz Virginia Woolf  i jej Dziennik - ostatnio spodobała mi się jej książka to chciałam sięgnąć po kolejną tym razem "cegłę"

Części książek postanowiłam się pozbyć i wystawiłam na allegro :)  




Tak myślałam, co zrobię, jeżeli  książki się nie sprzedadzą i postanowiłam przekazać te, które pozostaną do Biblioteki Śląskiej :) W końcu z niej ostatnio najczęściej korzystam. 

Jeżeli Wy chcielibyście wzbogacić księgozbiór zachęcam do napisania maila z pozycjami, które chcielibyście oddać na adres mailowy mail: dary@bs.katowice.pl  lub kontakt pod numerem telefonu.
Dział Gromadzenia i Opracowania Zbiorów (tel. 32 2083735); 
ps. Do Śląskiej trafią trzy książki z przeczytanych przeze mnie :) Mam nadzieję, że nie spędzą zbyt długo czasu w opracowaniu i trafią do nowych czytelników.

sobota, 2 lipca 2011

Dziewczyna, która igrała z ogniem Stieg Larsson

"Dziewczyna, która igrała z ogniem" Stieg Larsson, Wydawnictwo Czarna Owca ( dawniej Jacek Santorski & Co Agencja Wydawnicza) , ISBN 978-83-7554-090-1 przełożyła Paulina Rosińska str. 700



 W poprzednim poście pojawiła się książka Mężczyźni, którzy nienawidzą kobiet, więc kolejna książka nie powinna nikogo dziwić. ;)  Jest to kontynuacja losów Mikaela i Lisabeth przy kolejnej kryminalnej sprawie.

Tym razem sprawą tą jest śledztwo redakcyjne dotyczące handlu ludźmi, a szczególnie kobietami. Jeden z dziennikarzy współpracujących z wydawnictwem Millenium zamierza wydać książkę, w której demaskuje znanych i jak do tej pory szanowanych ludzi, jako osób, które korzystają z usług kobiet zmuszanych do trudnienia się prostytucją. 

Lisabeth zrywa kontakty ze wszystkimi jej znajomymi, w tym z Mikaelem. Jednak dzięki jej dostępowi do komputerów swojego byłego szefa oraz Mikaela na bieżąco śledzi postępy dziennikarskiego śledztwa. 
W pewnym momencie pojawia się nazwisko osoby, która zdaje się mieć jakieś zatargi z Lisabeth - od tego momentu zaczyna się niebezpieczna rozgrywka.  
Jest wiele osób  chcących zatuszować pewne wydarzenia, które nieuchronnie prowadzą do Liz.
Nawet Mikael zaczyna się zastanawiać kim ona tak naprawdę jest oraz czy ma coś wspólnego ze śmiercią jego przyjaciela, gdy władze wydają list gończy w związku z morderstwem dwóch osób - dziennikarza Millenium oraz jego dziewczyny.

Czy Lisabeth ma coś wspólnego z morderstwem, czy też została w nie wrobiona? 

Podobnie jak poprzednią część czytało mi się tą książkę bardzo dobrze, niestety będę musiała swoje odczekać, żeby przeczytać kolejną, już ostatnią część :(  Ale w sumie warto. :)
Akcja toczy się wartko, autor do końca trzyma czytelnika w niepewności co jest prawdą, a co tylko domysłem, powoli zostają ujawniane coraz to nowe fakty i wreszcie poznajemy historię życia Lisabeth. Kim była, jak znalazła się tam, gdzie się znalazła i skąd u niej takie, a nie inne zdolności. 

Polecam.

Moja ocena: 5/6 

 

niedziela, 26 czerwca 2011

Mężczyźni, którzy nienawidzą kobiet Stieg Larsson

"Mężczyźni, którzy nienawidzą kobiet" Stieg Larsson, Jacek Santorski & Co Agencja Wydawnicza, ISBN 978-83-7554-059-8, przełożyła Beata Walczak-Larsson, str. 634

Początek tej książki mnie lekko znużył i gdy już zaczęłam zastanawiać się nad istotą marketingu, który potrafi wypromować najgorszą szmirę jako bestseller, nagle coś drgnęło i wciągnęło mnie w akcję. :)

A oto główne przewijające się w tej książce postacie:

Wydawnictwo Millenium.

Mikael Blomkvist na długo zapamięta rozprawę sądową, podczas której przegrał razem ze swoim wydawnictwem "Millenium" proces o zniesławienie. A wszystko wydawało się takie proste, fakty zdawały się świadczyć niepodważalnie o winie znanego biznesmena. Ktoś najprawdopodobniej zrobił mu świństwo i naprowadził na zły trop, co w przypadku dziennikarza jest niewybaczalną pomyłką, która może przekreślić na zawsze jego karierę.
No ba, jakie wydawnictwo kiedykolwiek wyda tekst dziennikarza, któremu sąd dał karę 3-miesięcznego więzienia za zniesławienie - odpowiedź - żadne,o ile szanuje swojego czytelnika.
Na dodatek Mikael, a właściwie Carl ma udziały w "Millenium", a samo wydawnictwo stara się utrzymać na powierzchni za pomocą sprzedawanych reklam, a tu taka wpadka. Na jakiś czas dopóki sprawa nie ucichnie oddaje dowodzenie innej osobie - sam równocześnie korzystając z propozycji otrzymanej od głowy rodziny Vanger.

Milton Security - firma zajmująca się sprawdzaniem wszystkiego oraz wszystkich, czyli szeroko rozumianym bezpieczeństwem.

Głową tejże firmy jest Dragan Armanski. Jego znajomy - adwokat z zawodu - podsyła mu do pracy swoją podopieczną Lisabeth Salander, z którą od początku jej zatrudnienia są same kłopoty. Ma ona trudności z nawiązywaniem kontaktów z pozostałymi współpracownikami, nie stosuje się do godzin pracy ani poleceń. W końcu dochodzi do rozmowy pomiędzy Draganem a Lisabeth, dzięki której szef odkrywa inne talenty swojej nowej pracownicy. Współpraca rozpoczyna się więc na trochę innych warunkach niż poprzednio.
Obie strony wydają się być zadowolone z takiego obrotu sprawy.
Lisabeth pracuje nad zebraniem informacji dotyczących Mikaela Blomkvista  dla adwokata o nazwisku Dirch Frode reprezentującego swojego klienta.

Rodzina Vanger.

Henrik Vanger - głowa rodziny Vanger po wstępnym prześwietleniu Mikaela Blomkvista poprzez firmę  Milton Security poleca mu rozwiązanie tajemnicy sprzed lat - zaginięcia swojej córki. Mimo, że od tych wydarzeń minęło już sporo czasu, sprawa pozostaje bez rozwiązania. Z jednej strony jest to na rękę Mikaelowi, gdyż w obliczu wydarzeń związanych z procesem musi na jakiś czas zniknąć z wydawnictwa, z drugiej jednak strony wie, że raczej nie ma szans na pozytywne zakończenie podjętego zlecenia od Vangera.

Cała akcja tej książki to próby dochodzenia do prawdziwej historii zaginięcia, czy też jak podejrzewa Henrik Vanger- ojciec dziewczyny - morderstwa, którego nigdy nie rozwiązano. Książka wciąga ( pomijając wprowadzający początek).

 Jestem obecnie w trakcie czytania kolejnego tomu tej trylogii ( porzuciwszy na razie Córkę marnotrawną Jefferya Archera).

Ogólnie polecam, bo warto poznać, ale po przeczytaniu całości raczej już do tego cyklu nie wrócę. :)

Moja ocena: 5/6 

poniedziałek, 20 czerwca 2011

Kane i Abel czyli historia pewnej nienawiści Jeffrey Archer


"Kane i Abel" Jeffrey Archer , Wydawnictwo Prószyński i Spółka ( twarda oprawa), ISBN 83-7255-244-4, str. 585 przełożyła Danuta Sękalska oraz Wiesław Mleczko

Książka "Kane i Abel" niczym burza zawładnęła całym mym wolnym czasem, głównie wieczorami. Wciągnęła mnie ta historia niesamowicie, zwłaszcza, że dużo w niej akcentów polskich.

Głównymi bohaterami powieści są Kane - młodzieniec pochodzący z bogatej i szanowanej rodziny oraz Włodek Koskiewicz - bękart i przybłęda, wychowujący się wraz ze swoją biedną przybraną rodziną.
Losy każdego z nich układają się w odmienny sposób, by w końcu ich drogi mogły skrzyżować się ze sobą.

Jeden z nich obarcza drugiego winą za śmierć swojego przyjaciela  i tak oto stają się swoimi wrogami na śmierć i życie.
Ich walka pomiędzy sobą trwa przez całe ich życie, aż do przejmującego finału książki.

Świetna lektura ze znanymi postaciami w tle tej historii.

BARDZO POLECAM. :)
(a już niedługo zaczynam drugą część tej trylogii - Córka marnotrawna)

Moja ocena: 6/6

ps.  do Cyrysi

Co do moich wrażeń historia wciągnęła mnie od samego jej początku, autor zręcznie kieruje akcję od jednego bohatera do drugiego opisując ich sytuację życiową i osoby spotykane po drodze. Wszyscy bohaterowie ( również Ci poboczni) zdają się żyć własnym życiem. Jak skończyłam to te kilkaset stron było dla mnie za mało. :)  Nie wiem jakie kryteria musi spełniać dla Ciebie książka wybitna, dla mnie ta nią jest. To powieść, którą można się zachwycić - kilka dni po jej przeczytaniu nadal nad nią myślałam ;) Na pewno nie jest to "dobre czytadło", wnosi trochę więcej dla czytelnika.
Dodam jeszcze, że jeden z bohaterów jest Polakiem i rozpoczyna swoją karierę od "pucybuta" do milionera.

niedziela, 12 czerwca 2011

"Pierwsza pomoc w lękach związanych z Bogiem" czyli Tabletki z krzyżykiem Szymon Hołownia


"Tabletki z krzyżykiem" Szymon Hołownia, Wydawnictwo Znak, ISBN 978-83-240-0835-3, str. 315


Szymon Hołownia stworzył ciekawy spis literatury, z której korzystał, aby stworzyć widoczną na zdjęciu książkę.

Została ona podzielona na 4 główne części, przewrotnie nazwane tabletkami. Mnie tytuł ( tabletki z krzyżykiem) głównie kojarzy się z aspiryną i chyba o to autorowi chodziło.

I tak mamy w tej pozycji tabletki o sławnych ludziach, tabletki fundamentalne, tabletki okołonaukowe oraz tabletki pośmiertne.

W pierwszej części spotkamy interesujące pytania na temat osób, które znajdziemy w Piśmie Świętym.

Kolejny podrozdział to odpowiedzi na temat aniołów, Boga i grzechów. Najbardziej dla mnie ciekawy rozdział - czyli tabletki okołonaukowe - dotyczący tematów okołonaukowych, w tym także UFO.

Ostatni rozdział dotyczący śmierci, równie ciekawy , co poprzedni.

Interesująca pozycja z zakresu szeroko rozumianej religii, choć niektóre poruszane w niej tematy były dla mnie nudne, a niektóre mnie rozbawiły.

Z jednej strony podoba mi się takie proste przedstawienie wszystkiego dla wszystkich przez Szymona Hołownię, z drugiej strony mam mieszane odczucia co do sposobu w jaki są przedstawiane niektóre tematy.

Czyta się dobrze, jak powieść popularnonaukową.

Czy Wam się spodoba, musicie ocenić sami.:)

Moja ocena: 5/6

niedziela, 5 czerwca 2011

Na kocią łapę Jeffrey Archer


"Na kocią łapę" Jeffrey Archer, Wydawnictwo Prószyński i Spółka, przełożyła Danuta Sękalska, str. 253 ( mały format książki, wprost idealna do torebki), ISBN 83-7337-566-X

Trudno mi sklasyfikować zbiór opowiadań pana Jeffreya Archera, ani to do końca thriller, ani kryminał, ale coś pośredniego w zależności od opowiadania.

Książki tego autora poleciła mi koleżanka, która - jak się ostatnio dowiedziałam - namiętnie się w nich zaczytuje.

Po tej książeczce chyba i ja zacznę :) zwłaszcza, że już niedługo będę mogła sobie pozwolić na częstsze spędzanie czasu przy książce.

Aż ciężko mi uwierzyć, że jeszcze się nie spotkałam z tym autorem, sądząc po opisie na tylnej okładce książki jest on raczej znany.

Zbiór składa się z 12 opowiadań, w tym z tytułowym opowiadaniem - Na kocią łapę.

Autor zręcznie żongluje słowami, by pozostawić nas pod koniec opowiadania "z rozdziawioną buzią" ;) No bo jak to, tu czytamy coś, a jak dochodzimy do puenty to okazuje się, że to o co innego chodziło.

Jako ciekawostka:

"Jeffrey Archer - autor światowych bestsellerów, zaczął pisać, kiedy po sukcesach politycznych, finansowych i udanych akcjach charytatywnych niefortunna lokata w akcje oszukańczej firmy kanadyjskiej wpędziła go w dług rzędu pół miliona funtów. Postanowił opisać mechanizm własnego bankructwa, więc stworzył sowizdrzalską powieść o czwórce młodych ludzi, usiłujących odzyskać wydarty im przez oszusta milion - co do grosza" informacja z okładki

Świetnie się przy tej książce bawiłam i będę kontynuować tą znajomość.

Polecam.

Moja ocena: 5/6


poniedziałek, 30 maja 2011

Czarownice z Salem Arthur Miller


"Czarownice z Salem" Arthur Miller, Wydawnictwo Prószyński i Spółka, przełożyła Anna Bańkowska, str. 287


O czarownicach z Salem prawie każdy chyba słyszał, a jeżeli nie słyszał, to być może widział film o tymże tytule z główną rolą Winony Rider jako Abigail i Daniela Day-Lewisa jako Proctora.

A książka ta to opis procesu tzw. "czarownic z Salem", procesu kobiet, które zostały oskarżone o paranie się czarami. Ówczesne czasy sprzyjały takiemu polowaniu, przy czym głównie na czarownice, gdyż czarowników jakoś wielu się nie znajdywało.

Cała historia o rzekomych czarach została wymyślona przez odrzuconą kochankę - młodą Abigail, która chciała pozbyć się żony Proctora, by samej zająć jej miejsce.

Mimo, że początkowo jedna z dziewcząt - Mary - próbuje opowiedzieć prawdziwą wersję wydarzeń, sędziowie dają wiarę grupie pod przewodnictwem wspomnianej Abigail, która sprytnie manipulując swoimi koleżankami doprowadza do tragedii.

I w ten sposób giną niewinne kobiety i niewinni mężczyźni, ale zarazem zostaje obnażony absurd procesów o czary, gdy większość kobiet w miasteczku zostaje o nie oskarżona.

Nie przepadam za dramatami, zwłaszcza pisanymi w takiej formie jak ta książka. Gdyby nie obecność na liście książek do przeczytania sama za nią bym się nie zabrała.

Jednak doceniam fakt, że taka książka została napisana, czytało się ją dobrze i w miarę szybko; jak na swój gatunek świetnie napisana pozycja. Na deskach teatru sztuka na podstawie tej książki byłaby wciągająca.

Ogólnie książka dla koneserów.

Moja ocena: 4/6