piątek, 9 marca 2012
Usłyszeć świat - posłuchajmy o Chinach Zakazane wrota Tiziano Terzani
Audiobook
"Zakazane wrota" Tiziano Terzani
ISBN 978-83-63162-19-1
czas nagrania: 11 godz. 41 min.
czyta Jakub Kukla
Raczej wolę czytać niż słuchać, ale na to wydanie się dałam skusić.
Bardzo lubię książki przedstawiające kulturę innych krajów, zwłaszcza z punktu widzenia osoby tam mieszkającej, a pochodzącej ze zgoła odmiennego kraju, a co za tym idzie i kultury.
Taką osobą jest tu autor - reporter, a zarazem podróżnik, który w Chinach spędził kawałek swojego życia mieszkając tam, pracując i żyjąc, a przynajmniej starając się żyć, jak mieszkaniec Chin.
Obraz, jaki wyłania się jednak z jego opowiadania, nie napawa otuchą.
Zniewolone społeczeństwo ciągle jest inwigilowane przez rząd.
Polityka jednego dziecka doprowadza do licznych tragedii. Najbardziej cierpią na tym dziewczynki, które nie stanowią gwarancji na poprawę losu rodziny.
Liczne zabytki, dobra kultury narodowej zostały zniszczone w czasach tzw. rewolucji kulturalnej, gdzie wszystko co stare, było wypierane przez "nowoczesny komunizm". Po latach, aby podnieść walory turystyczne Chin, część historii tego kraju w postaci szczątków różnorakich budynków scala się w skrajnie różnych miejscach w nowe budowle imitujące te stare. Bez żadnego planu, ani ładu i składu, bez poszanowania dla miejscowej ludności, która nie ma w tej sprawie nic do powiedzenia, a nawet możliwości odwiedzania nowego przybytku.
Ale, żeby też tylko tak strasznie nie było, autor odkrywa również pasje Chińczyków w tym m.in. hodowle świerszczy. Dawną tradycję, która odżywa wśród młodszych pokoleń.
Powoli odżywa również tradycyjna hodowla gołębi, a urządzanie tzw. podniebnych koncertów za pomocą przymocowanych do ich ciał gwizdków staje się znowu "modne".
Autor był także świadkiem tradycyjnego tybetańskiego obrzędu pochówku zmarłego, w trakcie którego zwłoki zostają poćwiartowane i rzucone ptakom na pożarcie. Opis na szczęście choć sugestywny, nie powoduje odruchu wymiotnego, choć przyznam dla naszej kultury jest dziwny.
Całość stanowi bardzo ciekawy zapis Chin widzianych oczyma Europejczyka w latach 70tych i 80tych.
Tiziano Terzani napisał wiele książek w związku ze swoimi podróżami i jestem przekonana, że sięgnę po którąś z nich w niedalekiej przyszłości. A zwłaszcza interesuje mnie "Koniec jest moim początkiem" - polecony przez inną blogerkę. :)
Za egzemplarz dziękuję Bibliotece Akustycznej.
Moja ocena: 5/6
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Moje panie od chińskiego stawiają wyraźną granice miedzy sobą a "dziczą" z Tybetu, opowiadając nam kiedyś o obyczajach pochówku w Tybecie bardzo wyraźnie podkreślały róxnicę między oboma cywilizacjami, stawiając własną o wiele wyżej.
OdpowiedzUsuńObie panie sa z rodzin WIELODZIETNYCH(3, 4 rodzeństwa)- bo jeśli ma się pieniądze w Chinach to można obejść politykę jednego dziecka.
Zhongguo - wielka zagadka:)a o pluciu dookoła nie pisał?
:) Na plucie jakoś nie zwróciłam uwagi ( nie wiem może było), bardziej czynnością mnie zajmującą i trochę szokującą wydawało mi się ćwiartowanie, cięcie, rozdzielanie i patrzenie czy sępy i inne ptaszyska wszystko zjadły :)
OdpowiedzUsuńTak mi się wydaje,że bardzo trudny ten język do nauczenia i chyba bym się jego nauki na dzień dzisiejszy nie podjęła.
Lubię czytać Twoje recenzje...
OdpowiedzUsuńPozdr.
sasia73 dziękuję ( ale przekornie chciałabym dogonić w tej kwestii osoby, które uważam, że piszą takie recenzje, że ciężko się od nich oderwać nawet jeżeli książka jest "zjechana" od góry do dołu) :)
OdpowiedzUsuń