"Milcząca arka " Juliet Gellatley, Tony Wardle
Przyznam, że to mocna książka. Zawiera dużo drastycznych opisów. Odpycha. Raz przerwałam jej czytanie w trakcie. Teraz ponownie do niej wróciłam. Nie lubię tak zaczętych książek, czuję przymus jej ukończenia.
Książka to krzyk oskarżenia w stosunku do nas. Ludzi. Konsumentów. To krzyk zwierząt skazanych na bycie naszym pożywieniem. To los tysięcy malutkich kurczaczków, świnek, krówek, które nie dożyją sędziwego wieku. Nie dożyją nawet wieku młodzieńczego. Zginą w wielkich fabrykach śmierci. W ogromnym bólu i psychicznych męczarniach. Zagnane jedne za drugimi do maszyn, które poderżną im gardła. W kolejce tej nie ma ocalałych, nikt nie jest w stanie się wyratować. Chore, spragnione, przerażone nikogo nie interesują jako istoty, ważne są tylko ich mięśnie, ścięgna, pióra, kości, skóra. Wszystko można przerobić i wszystko można sprzedać.
Przyznam, że pierwsza połowa tej książki wbiła mnie nieco w fotel. Nie spodziewałam się luksusowych warunków dla zwierząt na takich fermach, ale jednak też nie spodziewałam się, że tak to wygląda od środka. Opisy warunków przetrzymywania zwierząt i ich ezgekucji budzą moją trwogę. I tak zwana "produkcja żywności" również. Eufemizm, który jest czystą hipokryzją.
Hipokryzją podsycaną przez środki masowego przekazu. O, uśmiechnięta krówka prezentuje swoje wyroby - mleko. Najlepsze, jedyne takie, tylko u nas od zadowolonej krowy. Konkurencja takiej nie ma. Żadnego innego nie kupuj. Uśmiechnięta świnka prezentuje swoje wnętrzności. Tylko 14,99 za kilo. Tylko teraz. Promocja. Ceny artykułów rolnych, a pomiędzy nimi ceny żywca wieprzowego, wołowego i gruntowna analiza wzrostu tejże ceny, czy też spadku.
W obecnych czasach zwierzęta są faszerowane różnego rodzaju antybiotykami, mającymi na celu zmniejszenie m.in. ich podatność na choroby i ich śmiertelność. Pewnie za jakiś czas dowiemy się jakie skutki będzie miało spożywanie ich mięsa na organizmy ludzkie. W końcu nikomu nie zależy na tym, żeby społeczeństwo było zdrowe. Liczy się zysk, a skoro zysk się zwiększa to nie liczy się nic innego. Do czasu jakiejś wpadki, gdy któryś nierozważny człowiek zacznie sprawdzać skład tak wytworzonego produktu i odkryje zbyt dużą zawartość czegoś tam w czymś.
Intencją autorki było prawdopodobnie uwrażliwenie czytelnika na krzywdę dziejącą się zwierzętom hodowlanym. A także zaostrzenie przepisów dotyczących uboju zwierząt. Niedawny zresztą temat w Polsce - ubój rytualny. Mający zarówno swoich zwolenników, jak też i przeciwników. Jednak mnie po lekturze tej książki odeszła ochota na spożywanie jajek czy też mleka. A gdybym jeszcze jadła mięso to myślę, że przez spory kawałek czasu bym go nie tknęła.
Mocna książka. Chcesz poznać mroczne tajniki przygotowania bazy Twojego "dania", przeczytaj.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentarze są zawsze mile widziane:)