"Choroba małżeńska " Ken Kalfus
"Fascynująca, pełna czarnego humoru powieść" brzmi dumnie napis na tylnej okładce książki. Moja subiektywna jednak ocena tejże jest jednak nieco odmienna.
Skusiłam się na tą książkę na Targach Książki w Krakowie, bodajże w zeszłym roku. Nie wiem dlaczego. Ani okładka nie była bardzo zachęcająca, ani tytuł. Być może sprawił to dopisek "finalista prestiżowej nagrody National Book Award". Co by to jednak nie było, przeczytałam ją wreszcie.
"Choroba małżeńska" to historia pewnej pary, która przeżyła tragedię we wrześniu 2001 roku. Wtedy to właśnie bliźniacze wieże World Trade Center zostały zniszczone przez atak terrorystyczny. Na tle tych wydarzeń toczy się historia pewnego małżeństwa.
Wkraczamy w świat pełen nienawiści i urażonej dumy. Tragedia raz widziana oczami dorosłego, a raz dziecka. Ale nie tragedia ofiar zniszczeń. A tragedia życia prowadzącego do rozwodu. Bo właśnie w takim momencie poznajemy Joyce i Marshalla. Małżeństwo, któremu się w jakiś sposób nie powiodło. Parę, która walczy wszelkimi dostępnymi metodami, równocześnie ciągle mieszkając ze sobą i dziećmi.
Nie wiem skąd, aż ta nominacja do nagrody jakiejkolwiek. Przypuszczam, że zadecydował o tym temat, tak bliski Amerykanom. Dla mnie ta książka to przeciętniak, choć z pewnymi ciekawymi momentami. Czarny humor tej powieści również do mnie nie przemówił. Zafascynować się nie zdążyłam.
Podsumowując : książka o rozwodzie plus tragedia w tle - nie zawsze właściwe połączenie.
A mnie zainteresował ten tytuł. Jeśli będzie możliwość to chętnie po niego sięgnę :D
OdpowiedzUsuń