"Zakupologia " Martin Lindstrom
Co skłania ludzi do zakupów? Dlaczego jedna marka jest tak bardzo popularna, natomiast druga nie potrafi się wybić? Czy kupując kierujemy się tylko rozsądkiem, czy też może tak nam się zdaje? Na te i inne pytania stara się odpowiedzieć ta książka.
Przyznam, że na książkę trafiłam przez przypadek przeglądając ofertę wydawnictwa. Zainteresowała mnie, ale tym razem nie kupiłam, lecz wypożyczyłam.
Interesuje mnie wpływ reklam na konsumenta takiego jak ja sama. Chciałam wiedzieć jakie sztuczki stosują na mnie sprytni marketingowcy. W książce Martin Lindstrom analizuje różne zachowania konsumentów na podstawie badań. Współpracuje przy tych badaniach z największymi międzynarodowymi korporacjami. Zawsze w przypadku takiej współpracy można się zastanawiać na temat bezstronności takich badań. Jednak gdyby nie te firmy, ich kapitał i zainteresowanie z ich strony, pewnie wcale by do nich nie doszło.
Czego więc można dowiedzieć się z tej książki? A kilku ciekawych rzeczy. Ktoś kiedyś napisał, że zwrot z wydatków na reklamę ciężko stwierdzić. I że prawdopodobnie połowa tych wydatków została wyrzucona w błoto. Nikt jednak nie wie, która to połowa. Martin Lindstrom stara się udowodnić, że w jakiś sposób można nad tym zapanować. Sięgnął po inne środki, skoro chyba najczęściej chyba stosowane badania ankietowe przeprowadzane wśród klientów okazują się często nieadekwatne do wyników sprzedaży danej marki. Ochotników podłączono do aparatury i za pomocą rezonansu magnetycznego oraz elektroencefalografu starano się sprawdzić zmiany w ciele ludzkim podczas oglądania reklam czy też zadawania pytań. Wyniki okazały się dość interesujące.
Do badań wzięto m.in. wpływ ostrzeżeń na papierosach na palaczy, a także ostatnio popularny też i w Polsce product placement czyli opłacone przez firmy zachwalanie produktu w popularnych programach. Ciekawym fragmentem książki są reklamy skłaniające do zakupu pod wpływem lęku. W Polsce świetnym rodzajem tego typu reklamy był dla mnie spot wzbudzający w rodzicach lęk, a dotyczący szczepionki na pneumokoki dla dzieci. Niestety to nie jedyna tego typu reklama w Polsce. Kolejnymi przykładami mogą być reklamy dotyczące ubezpieczeń czy też lekarstw sprzedawanych bez recepty. Martin prognozuje, że tego typu reklam będzie znacznie więcej, gdyż według niego reklama oparta na lęku najlepiej działa. Cóż, nietrudno przyznać mu racji.
Ciekawa książka. Aczkolwiek spodziewałam się nieco więcej.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentarze są zawsze mile widziane:)