sobota, 4 grudnia 2010
Filip Leopold Tyrmand
Filip, Leopold Tyrmand, ISBN 978-83-61297-14-7, Wydawnictwo MG, 471 str. seria Biblioteka wykształciucha
Książkę otrzymałam na własne życzenie ( po przeczytaniu wstępnego jej opisu w sieci) z portalu nakanapie.pl
Pierwszy raz przeczytawszy opis tej książki liczyłam na bardzo ciekawą lekturę opartą na wspomnieniach Leopolda Tyrmanda i z licznymi wątkami zaczerpniętymi z jego życia.
Opis brzmiał tak:
"Losy młodego Polaka, którego wojenne drogi wiodą do Frankfurtu nad Menem, gdzie pracuje w jednym z hoteli jako kelner, w grupie młodzieży pochodzącej z krajów okupowanych przez Niemcy. W tym wrogim świecie odnajduje całkiem niespodziewanych sojuszników. Są nimi wszyscy, których dosięgła wspólna wojenna mitologia. Także młodzi Niemcy. Jak większość prozy Tyrmanda i ta książka oparta jest na elementach biograficznych. Jest to opis losów człowieka nieprzeciętnego, którego młodość została naznaczona przez okupację, politykę i emigrację. I jak zawsze jest to proza pisana wbrew ustalonym regułom, przedstawiająca obraz wojny nie do przyjęcia przez władze PRL. A czy do przyjęcia dzisiaj? "
Leopold Tyrmand to polski pisarz i prozaista. Urodził się w 1920 roku w Warszawie , zmarł w wieku 65 lat na atak serca na Florydzie.
Przez rok studiował we Francji na Wydziale Architektury. Po wybuchu wojny i aresztowaniu przez NKWD, a następnie ucieczce Tyrmand zdobywa dokumenty na nazwisko obywatela francuskiego i zgłasza się dobrowolnie na roboty do Niemiec, gdzie w III Rzeszy pracuje m.in. jako kelner.
Po wojnie Leopold Tyrmand wraca do Warszawy i zaczyna publikować - najpierw jako dziennikarz, a potem jako autor m.in. książki Zły - do czasu gdy cenzura nie pozwala wydać niektórych jego książek. W 1965 roku emigruje do Stanów Zjednoczonych, gdzie rozpoczyna współpracę z tygodnikiem The New Yorker.
Jego najbardziej znane dzieła to książka Zły oraz Dzienniki 1954 ( wydane po raz pierwszy prawie 30 lat później).
Tytułowy Filip to Polak udający Francuza i żyjący jako dobrowolny pracownik w Niemczech w okresie wojny. Razem z pozostałymi cudzoziemcami pracuje w "Park-Hotelu" jako kelner.
Głównym zajęciem młodych kelnerów - poza normalną pracą przy obsłudze gości -jest okradanie Niemców na kartki żywnościowe jako przejaw ich buntu wobec sytuacji, w której się znaleźli i z której to nie ma ucieczki. W tych czasach dla nich nie istnieje słowo miłość - dla tych młodych mężczyzn istnieje tylko słowo seks.
Każdy dzień to kolejna okazja do utarcia nosa Niemcom , a to na zabraniu większej ilości niż się powinno kartek, a to za naplucie kierownikowi Hotelu do kawy, a to za kradzież alkoholu, tak by nikt nie zauważył.
W tą codzienną egzystencję Filipa wkrada się jednak Hella - młoda i ładna Niemka. Filip pomimo całego swego cynizmu i życiowego sprytu pozostaje nią zauroczony. Przychodzi i na niego czas na rozważania czy aby na pewno podczas wojny nie ma takiej możliwości, by mogła narodzić się miłość.
Proza "Filip" nie jest łatwym w odbiorze kawałkiem literatury. Dla mnie również takim nie była.
Poza tym, jak na te swoje kilkaset stron, czyta się ją powoli przez dość długie opisy niektórych miejsc i sytuacji, a także rozbudowane przemyślenia i monologi wewnętrzne Filipa.
Nie jest to proza dla każdego czytelnika i nie każdy będzie nią usatysfakcjonowany.
Książka przeznaczona dla tych ciekawych życia podczas wojny na terenie Niemiec oraz miłośników literatury Leopolda Tyrmanda.
Moja ocena: 4/6
ps. Bardzo źle kojarzy mi się nazwa serii Biblioteka wykształciucha, a co Wy o tej nazwie sądzicie?
dopisek późniejszy: coś mi się przypomniało :)
ps.1. I jeszcze coś - z całej książki do tej pory utkwiło mi jedno sformułowanie : tęsknoty te gangrenowały duszę - no takiego połączenia słów to jeszcze nie widziałam. Jak również słówka "fudbolistów". No ja wiem, że są zapożyczenia z języków obcych, ale bez przesady :[
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Niestety nie mam chyba natchnienia na tego typu lekturę mimo, że zapowiada się nie najgorzej ;) Zobaczymy co przyniesie życie.. Może kieds.
OdpowiedzUsuńSłyszałam, że książki Leopolda Tyrmanda są naprawdę dobre. Może sama muszę się w końcu o tym przekonać??:P
OdpowiedzUsuń@Lena173 ja w sumie nie wiem tak do końca co o tej książce sądzić, z jednej strony kawałek historii w oparciu o przeżycia autora, z drugiej długo mi się ją czytało;
OdpowiedzUsuń@Meme ja chciałabym przeczytać jeszcze Dzienniki, by mieć ostateczną opinię na temat jego twórczości
Czytałam "Złego", bardzo mi się podobał, choć czytało się go z trudem. Może kiedyś odważę się po kolejną "kobyłę" sięgnąć :)
OdpowiedzUsuńJa na razie chyba nie dam rady. Mam zbyt wiele książek w kolejce i jakoś brak nastroju do trudnej literatury. Chociaż nie mówię, że nie lubię - czasami nawet bardzo lubię coś takiego "ciężkiego".
OdpowiedzUsuńJa jestem właśnie przede "Złym". To moje pierwsze podejście do Tyrmanda. Mam nadzieję, że szczęśliwe. Zgadzam się z Tobą, że Biblioteka wykształciucha, trochę nietrafiony pomysł, kategoryzujący. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuń@Aneladgam a ja chyba chciałabym przeczytać, ale na razie chcę odsapnąć od takich cięższych i grubych książek;
OdpowiedzUsuń@beatrix no własnie trzeba trafić na odpowiedni czas na taką książkę;
@the book no właśnie;
Pani Aneto
OdpowiedzUsuńfudbolistów - nie widziałem tez tego tworu ale.. jest prosty i bardzo wesoły; otóż oznacza on.... obżartuchów! Food > wiadomo :))