wtorek, 23 listopada 2010

Dylematy książkowe

Z biblioteki czeka ostatnio moja ulubiona autorka Beata Pawlikowska ze swoją książką: Blondynka Tao oraz zbiór opowiadań o podróżach Wyprawy na koniec świata wg jej pomysłu. 

Zanurzyłam się też w literaturę do pracy dyplomowej : Larose Odkrywanie wiedzy z danych i jak nic nie wiedziałam, tak teraz mam jeszcze większy mętlik o czym ja to mam pisać....eeee....

Jestem w trakcie czytania też książki Hołowni Kościół dla średniozaawansowanych, którą to już od jakiegoś czasu miałam w planach. 

I mimo, że nie jestem osobą o głębokiej wierze, książka mi się podoba i podejście Pana Szymona do religii przemawia do mnie całkiem sensownie :)

Pewnie niedługo poczytam i inne pozycje tego człowieczka, który jakoś znalazł się w programie Mam talent razem z drugim współprowadzącym - Marcinem Prokopem.

Nawet z niektórych fragmentów jego książki śmieję się od ucha do ucha. Mam nadzieję, że skończę ją jutro czytać w drodze do pracy.  :D I pomyśleć co bym Wam o niej chciała napisać.

Bo ani to powieść, ani "elementarz wiary". Ciężka ta książka do scharakteryzowania.

Aronsona czytam po trochu, bo i tematyka warta do zastanowienia się i przemyślenia. Lubię takie tematy.

Zamierzam się do Filipa Tyrmanda.

Poza tym zaczęłam troszeczkę czytać książkę o wdzięcznym tytule Walka ze stresem, ale co się do niej zabieram to usypiam nad nią :) 

Książki w języku angielskim, które mi się ostatnio nazbierały grzecznie czekają na swoją kolej, w języku niemieckim pożyczona od koleżanki jest moim jednym wielkim wyrzutem sumienia - wypadałoby skończyć i oddać wreszcie...

Zaczęłam także książkę Milczącą Arkę Juliet Gellatley, którą wygrałam w konkursie nakanapie.pl jakiś czas temu. 

Ale na razie temat ten porzuciłam, choć opisy chowu i hodowli zwierząt, które tam się pojawiają przerażają. Bo czy można nazwać normalną hodowlą to co w takich zakładach się dzieje?

Przytoczę Wam kawałek, który zdążyłam przeczytać: 

"Małym i oszołomionym pisklętom, mrugającym niepewnie oczami, ucina się czubki dziobów, z których potem spływają kropelki krwi. Wiele  z nich ginie z powodu szoku lub wykrwawienia (...)

Zwierzętom podaje się antybiotyki, aby móc względnie zapanować na szerzącymi się chorobami, a także rozmaite komponenty paszowe, takie jak martwe szczątki innych kurcząt, czy nawet ich odchody (...)

Oczywiście nigdy nie wspomina się o tonach fekaliów spadających z klatek ( z jednych ptaków na drugie, zanim ostatecznie spadną na podłogę) i połamanych nogach będących skutkiem diety ubogiej w wapń i braku ruchu (...)

Kurczęta (płci żeńskiej - mój dopisek) (...)  przenosi się do ciasnych klatek, gdzie spędzą resztę swojego życia. Gdy zaczną znosić mniej jajek, będzie to sygnałem, że pora wysłać je do rzeźni. Kurczęta płci męskiej , które nie będą znosić jaj, wrzuca się bezceremonialnie do jakiegoś wielkiego pojemnika. Gdy pojemnik jest już pełny małych piskląt wspinających się nieporadnie jedne po drugich, truje się je gazem, np. dwutlenkiem węgla lub zabija w inny sposób, w zależności od preferencji producenta. Potem te małe zwierzęta stają się pokarmem dla innych zwierząt hodowlanych jako dodatki paszowe lub zostaną przeznaczone na nawóz. (...) 

Jak dla mnie straszne rzeczy i mimo, że to może niewiele, ale już od jakiegoś czasu staram się kupować jajka zniesione przez kury z wolnego wybiegu.

Może to niewiele, ale zawsze coś co mogę zrobić dla naszych "mniejszych braci"...

No i dalej się rozdrabniam z literaturą, czas wreszcie coś skończyć :)

4 komentarze:

  1. Też od jakiegoś czasu zaczęłam patrzeć na opakowania jajek jak przeczytałam podobny artykuł w gazecie.

    Książki Pawlikowskiej też bardzo lubię, ostatnio w matrasie widziałam promocję zestaw trzech kieszonkowych za 30 zł, bardzo kuszące, ale opanowałam się :)

    Natomiast do Hołowni jestem, a może już teraz byłam uprzedzona :) Jakoś nie przemawiała do mnie tematyka jego powieści, ale jak gdzieś znajdę to z chęcią się przekonam i przeczytam.

    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  2. O matko i córko!!! Ja tu zjadłam śniadanie, wpadam na Twojego bloga i czytam rzeczy od których mi się wszystko w żołądku przewraca. Nie dziwię się, że nie możesz tej książki o zwierzakach doczytać. Toż to masakra. Dobrze, że istnieją takie pozycje uświadamiające ludzi żyjących w swoim złudnym, utopijnym świecie; tylko jak przez nie przebrnąć???Nie mówię, nie jestem typem wrażliwca, ale wstrząsnęło mną to co przeczytałam o kurczaczkach biednych. Jak starczy mi odwagi przeczytam tę ksiażkę.

    A odnośnie niezdecydowania co czytać też cierpię na tą chorobę. Może to rodzaj wirusa przenoszonego drogą blogową?:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Szczerze mówiąc, pominęłam fragment o hodowli zwierząt, żeby nie psuć sobie humoru.

    Dylematy książkowe zawsze są. Ja sama mam ich dużo i jeszcze więcej, mózg mi się gotuje i nie mogę z tym dojść do ładu ;).

    Ale w końcu wszystko się unormuje u nas obu :)).

    OdpowiedzUsuń
  4. @saradeever to muszę tam zajrzeć :) może akurat coś czego nie czytałam, a chciałabym mieć
    @Mooly no niestety, ciężka literatura, ale do niej jeszcze wrócę; widziałam blogi gdzie autorki czytają tylko 1 książkę na raz, ale ja tak nie potrafię chyba :) jestem już stracona pod tym względem chyba od zawsze.
    @Alina :)

    OdpowiedzUsuń

Komentarze są zawsze mile widziane:)