czwartek, 22 kwietnia 2010
Dziecko zwane niczym Dave Pelzer
Książkę tą powinnam przeczytać jako pierwszą z serii, ale jak to w życiu bywa nie zawsze trafia się na to na co się powinno czasami.
Zaczęłam więc przez przypadek czytać część drugą - Stracony chłopiec.
Lubię książki oparte na czyichś wspomnieniach, przeżyciach, biografie i autobiografie niekoniecznie znanych osób. Ta książka do takich należała, więc trafiła do mnie.
Już tamtą częścią byłam lekko wstrząśnięta - że w taki sposób można traktować swoje dziecko, jednak opisy w tej książce są jeszcze bardziej straszne, baa straszne to zbyt słabe słowo - są przerażające.
Nigdy nie zrozumiem jak można w taki sposób pozbawić poczucia własnej wartości dziecko, które na ten świat się w końcu samo nie prosiło, jest niesamodzielne i zależne od opieki rodziców, po prostu samo bezbronne.
Nie potrafię sobie wyobrazić przeżyć tego chłopca, jak bardzo musiał przeżywać brak miłości ze strony zarówno rodziców, jak też braci. Pomijając już kompletny brak miłości, jak można w ten sposób głodzić małego człowieka, który dopiero zaczyna się rozwijać i potrzebuje pełnowartościowego posiłku. Jak można maltretować w ten sposób fizycznie, jak również psychicznie takiego kilkulatka.
To co wymieniłam to tylko najdrobniejsze sposoby wyżycia się matki na Davie - straszne, po prostu straszne... Dodatkowo trwało to przez tyle lat i nikt z otoczenia nie zareagował.
Mnie się po prostu w głowie nie mieści, że takie rzeczy w 4 ścianach mieszkania się dzieją.
Iskierką nadziei pozostaje fakt, że jednak ktoś wreszcie zauważył problem i pomógł -lecz dlaczego tak późno.....
Teraz nie pozostaje mi nic innego jak zaopatrzyć się w część 3 - Mężczyzna imieniem Dave czyli Opowieść o triumfie i przebaczeniu, która prawdopodobnie będzie opisywać przezwyciężanie wszystkich traum z dzieciństwa i próby ułożenia sobie dorosłego życia przez Dave'a.
Moja ocena 5/6
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Mną też książka wstrząsnęła. Nie potrafię zrozumieć jak można by było zrobić taką krzywdę obcemu człowiekowi, a co dopiero własnemu dziecku, które nosiło się przez 9 miesięcy pod sercem :(
OdpowiedzUsuńCzytalam dawno temu I nie moglam utrzymac lez...
OdpowiedzUsuńSzok.