Szczęśliwego Nowego Roku :)
Podsumowań nie będzie.
:D
Blog o książkach dla każdego.
Zew Cthulhu, H.P. Lovecraft, Wydawnictwo C & T, ISBN 83-89064-59-6, 295 stron
Lovecraft to autor, o którym sporo słyszałam, ale jakoś nigdy nie miałam nic jego autorstwa w ręku. Od tego zbioru opowiadań myślę, że to się zmieni.
H.P. Lovecraft to pisarz amerykański, a jego twórczość stała się dla wielu innych artystów źródłem inspiracji - zarówno dla świata filmu, jak też mojego hobby - gier komputerowych. Powstała również gra planszowa inspirowana "mitologią Cthulhu" stworzoną przez tego pisarza.
Pomimo obecnego docenienia Lovecrafta przez większość swojego życia borykał się z problemem braku pieniędzy.
Zbiór opowiadań kręci się wokół świata stworzonego w wyobraźni Howarda, gdzie światu zagrażają straszne stworzenia nie z tego świata, a ludzie przeobrażają się w dziwne stworzenia. Kult ten nie dopuszcza do siebie obcych, składa ofiary z ludzi i jest przerażający.
Nastrój grozy z każdego jego opowiadania wprost wyziera z książki, nie wiem w jaki sposób on to robi, ale tak jest.
Jest to świat w swej postaci odrażający, a zarazem fascynujący w swojej brzydocie.
Ciężko mi wyrazić swoje odczucia po tej lekturze, ale chyba warto sięgnąć po którąś z jego książek, choćby po to, by albo polubić jego literaturę, albo stwierdzić, że jednak nas ona nie fascynuje.
Mnie wciągnęło, choć myślę, że mogłoby mocniej.
Moja ocena: 4.5/6
Psychologia a wyzwania dzisiejszej pracy, Duane P. Schultz, Sydney Ellen Schultz, Wydawnictwo Naukowe PWN, ISBN 83-01-13445-3, 536 str. bez stron o literaturze dodatkowej
Książka to dość szczegółowe kompendium wiedzy na temat organizacji pracy. Są tu poruszone zarówno aspekty psychologiczne, jak też i same fizyczne właściwości optymalnego miejsca pracy.
Ja spodziewałam się po tej książce odrobinę czego innego. Owszem są podawane tu przykłady różnorakich sytuacji związanych z pracą, ale są one dla mnie częściowo oderwane od warunków jakie wg mnie obecnie występują na polskim rynku pracy.
Książka składa się z kilku rozdziałów w tym:
1 część to praktyka psychologii organizacji i pracy zawiera krótki rys historyczny pracy oraz opis technik badawczych tejże dziedziny.
2 część obejmuje rozwój zasobów ludzkich poprzez zasady i techniki selekcji pracowników, aż po rozwój kariery i jej planowanie.
3 część, wg mnie najciekawsza, to psychologia organizacji obejmująca tematykę przywództwa, motywacji, satysfakcji z pracy oraz zaangażowania, jak również kształtowania się organizacji.
4 część to właściwości miejsca pracy - takie jak np. projektowanie biur i miejsc pracy, czas pracy oraz bezpieczeństwo.
5 część krótko o psychologii inżynieryjnej oraz ostatni bardzo ciekawy rozdział o psychologii zachowań konsumenckich.
Książka raczej nie znajdzie uznania u ludzi ceniących sobie łatwą lekturę, ale być może warto się z nią zapoznać, by mieć ogólne pojęcie o procesach i interakcjach zachodzących w firmie.
W końcu każdy w swoim życiu kiedyś zaczyna pracować ;) choć czasem na własny rachunek.
Moja ocena : 4,5/5
Na południe od granicy, na zachód od słońca. Haruki Murakami, Warszawskie Wydawnictwo Literackie Muza S.A. , ISBN 978-83-7495-282-8, 231 str. dość dużym drukiem
"Wydawało nam się, że wiele wspólnie zbudowaliśmy, ale nie udało nam się osiągnąć ani jednej rzeczy. Byliśmy zbyt szczęśliwi."
Tym oto cytatem książka wita nas na sam początek, gdy spoglądamy na jej okładkę. Pozycję tą poleciła mi moja koleżanka, która bardzo zachwyciła się książką Haruki Murakami.
Pożyczyłam więc na święta do przeczytania.
O Murakami czytałam już na niektórych blogach, zwłaszcza o jego książce "O czym mówię, kiedy mówię o bieganiu", po tej lekturze wiem, że na pewno przeczytam coś jeszcze tego autora.
A o czym jest ta ksiażka o tak intrygującym tytule?
Najłatwiej powiedzieć że o miłości - o tej pierwszej, idealnej i niezrealizowanej, pozostającej jeszcze w kwestii niedomówień, marzeń i niespełnionych fascynacji.
Narracja tej książki przypomina takie "bajanie", akcja toczy się obok swobodnie przechodząc z jednej sytuacji do drugiej. I mimo, że być może nie każdy z was będzie zgadzał się z postępowaniem bohatera, to na pewno będzie ciekaw, co dalej się stanie.
W książce odczuwałam, że autor wiele wątków zapożyczył z własnego życia, myślę, że Wy też to w niej zobaczycie.
Od książki ciężko sie oderwać, ale pozostawia po sobie jakiś nie do końca sprecyzowany niedosyt. Być może wpływ miało na to zakończenie, które mnie rozczarowało.
Pozycja warta uwagi. A jak Wam się będzie podobać oceńcie sami :)
Moja ocena: 5/6
Ponieważ Cię kocham, Guillaume Musso, Wydawnictwo Albatros, ISBN 978-83-7359-850-8, 298 str.
"Zanim państwo zabiorą się do lektury, chcę poprosić o dyskrecję: proszę nie zdradzać zakończenia książki przyjaciołom!" - takie oto słowa powitały mnie na początku tej książki. I do słów autora się przychylę, bo zakończenie jest bardzo zaskakujące.
Mark i Nicole to szczęśliwa parka z równie szczęśliwym dzieckiem - Laylą. Ona to znakomita skrzypaczka, a on to szanowany psycholog, który radzi sobie z łatwością z ludźmi, którym usiłuje pomóc.
Ich szczęście burzy zaginięcie Layli - przez nieuwagę opiekunki do dzieci Layla gubi się w centrum handlowym w Los Angeles. Pomimo poszukiwań, a także apeli o ewentualny okup, którzy rodzice skłonni są zapłacić za jej odnalezienie, nie ma żadnej wiadomości na temat dziewczynki.
Mark nie potrafiąc poradzić sobie z tą tragedią odchodzi od żony i znika. Ona zaś po porzuceniu jej przez męża i stracie córeczki rzuca się w wir pracy, by móc zapomnieć o swoim nieszczęściu i bólu.
Dokładnie 5 lat później drogi Nicole i Marka ponownie się krzyżują.
Pewnego dnia Nicole, wracając nocą z przyjęcia ze swoim przyjacielem, natyka się na bandytę z nożem, który atakuje ich i żąda pieniędzy. Właśnie wtedy pomaga im mężczyzna z psem.
Nicole rozpoznaje w nim ze zdumieniem Marka, który okazuje się, że spędza swoje życie na ulicy jako bezdomny włóczęga.
Dzięki pomocy dawnego przyjaciela Marka oraz jego żony, Mark zostaje zakwaterowany u niej na jedną noc. Po kąpieli i ciepłym posiłku zaczyna powoli przypominać mężczyznę, za którego wyszła za mąż, choć jego stan zdrowia pozostawia wiele do życzenia.
Mniej więcej w tym samym czasie otrzymują oni informację, że ktoś odnalazł dziewczynkę pasującą rysopisem do ich zaginionej córki - oboje rozpoznają w niej Laylę.
Co działo się z nią przez tyle czasu oraz dlaczego Layla nic nie mówi? Czy przeżyła jakiś wstrząs, czy ktoś zrobił jej coś złego?
Mark wie, że będzie potrafił przezwyciężyć wszystkie trudności, byleby tylko jego córka była szczęśliwa i dzięki swym umiejętnościom dowie się co działo się z nią przez te lata.
Jego żona jednak zamiast cieszyć się razem z nim odnalezioną córeczką niespodziewanie znika, pozostawiając za sobą krótką i lakoniczną wiadomość.
Markowi nagle wszystko zaczyna wydawać się podejrzane, czy jego żona, a matka Layli była zamieszana w porwanie córeczki? A jeśli tak, to dlaczego? Co działo się przez te 5 lat i czy Nicole widywała Laylę?
Jest to już kolejna przeczytana przeze mnie książka tego autora i na razie każda jego książka jest na równie wysokim poziomie co poprzednie.
Ta szczególnie spodobała mi się dzięki zakończeniu.
Już nie mogę doczekać się kolejnych :)
Moja ocena: 5,5/6
Potem, Guillaume Musso, Wydawnictwo Albatros, ISBN-13: 978-83-7359-219-3, 304 str.
Wzięty adwokat o bardzo dobrej reputacji boryka się z problemem rozbitej rodziny, na dodatek z jego winy. Mimo łączącego go głębokiego uczucia z Mallory - jego żoną i córeczką Bonnie zaprzepaścił całe to swoje szczęście na rzecz pracy i sukcesu.
Sytuacja pomiędzy nim a jego byłą żoną jest ciągle napięta i pomimo wysiłku z obu stron, by dziecko nie było pokrzywdzone przez ich emocje, udaje im się to z różnym skutkiem.
Pewnego dnia w życie Nathana wkrada się lekarz Garrett Goodrich. Umawia się on z Nathanem w jego biurze powołując się na ich wspólnego znajomego, by poradzić się go w pewnej sprawie.
Dochodzi do ich spotkania, Nathan jednak spodziewał się innego rozwoju tej rozmowy. Bierze Garretta za niespełna rozumu, bo czyż można traktować kogoś poważnie kto wchodzi i sugeruje, że nie zostało nam już wiele życia tak po prostu patrząc na człowieka?
Nathan od tej pory nie może zaznać spokoju, sprawdza dokładnie dane doktora, które o dziwo okazują się być prawdziwe. Od tej pory Garrett wkracza w jego życie i krok po kroku przekonuje Nathana, że mimo, iż sytuacja ta jest wysoce nieprawdopodobna to jest ona możliwa.
Nathan czując oddech śmierci na karku stara się nadrobić stracony czas z rodziną wierząc, że nie jest jeszcze za późno.
W jego sytuacji nie pomaga fakt, że ma kiepskie relacje z byłymi teściami, zaś jego żona spotyka się już z innym mężczyzną.
Z pozoru wszystko już wiemy i historia zdaje się zmierzać do smutnego finału, jednak czy aby na pewno wszystkie karty zostały prze autora odkryte?
Przekonajcie się sami. :)
Książka posiada ten cudowny klimat, który potrafi wywołać tylko Musso. Opowiedziana płynnie historia wciąga niesamowicie, aż ciężko oderwać się od każdej jego książki. I ciągle tylko myślę sobie - a jeszcze 15 minut i idę spać, a robi się z tego czytania kilka godzin.
Gdyby tylko takie książki były na świecie, to żyłabym jak w raju. :) Serdecznie polecam!
Moja ocena : 5/6
Poza czytaniem jedną z moich pasji są gry komputerowe.
Chciałabym zachęcić Was do ciekawej inicjatywy, o której właśnie przeczytałam z jednego z moich ulubionych portali o przygodówkach.
Już może nie udzielam się tak bardzo jak kiedyś tam, ale mimo wszystko dość często dalej zaglądam.
Denerwują Was ceny gier komputerowych, sądzicie, że nie macie na nie wpływu?
Otóż ta inicjatywa zmienia ten punkt widzenia.
Za kilka gier płacisz tyle, ile uważasz za słuszne i wspierasz dodatkowo tą akcję.
Za wszystko można zapłacić np. paypalem.
Zachętą niech będzie świetnie zrobiona gra Machinarium, którą dostaniemy w paczce :) ( średnia cena na allegro ok. 30 -40 zł) .
http://www.humblebundle.com/
Planowałam, że się wybiorę na to spotkanie.
Ale w ciągu dnia zaczęłam się zastanawiać czy aby na pewno mi się chce.
W końcu jednak zwyciężyłam lenistwo i się wybrałam. Było mnóstwo ludzi, można było kupić nową książkę pana Hołowni, a także jego poprzednią Kościół dla średniozaawansowanych.
Pierwsze wrażenie bardzo pozytywne :) Młody facet, który ma do siebie dystans.
Większość czasu zabrała rozmowa pomiędzy panem Szymonem a osobą prowadzącą z nim wywiad ( nazwiska tej pani niestety nie zapamiętałam). Pytań z publiczności nie było dużo, bo i czasu niewiele zostało, a i zadanie pytania w takim tłumie wymaga też odwagi.
Głównym tematem była pod koniec aborcja i stanowisko Kościoła wobec niej, a także in vitro. Dyskusja niezbyt mi się spodobała - zwłaszcza w przypadku in vitro - ale w końcu ile osób tyle opinii.
Nie zabrałam niestety aparatu, zdjęcia robiłam komórką. Wyszły średnie.
Chciałam sobie zrobić zdjęcie z autorem, ale widząc taką kolejkę jaka się ustawiła do podpisu - zrezygnowałam. Szkoda, ale może będzie inna okazja na to. :o)
Jeszcze tak z obserwacji, było bardzo dużo młodych ludzi, zwróciłam też uwagę na jedną z Pań, która chyba pisząc artykuł cały czas notowała wszystko co było mówione.
Podziwiam.
:)
Świetnie, że takie inicjatywy się pojawiają niedaleko ode mnie i nie muszę brać dnia wolnego, żeby coś ciekawego zobaczyć, czy też posłuchać.
Więcej zdjęć można zobaczyć na stronie BŚ o tutaj
Paradoks czasu, Philip Zimbardo, John Boyd, Wydawnictwo Naukowe PWN, ISBN 978-83-01-15978-8 264 str. bez podziękowań i indeksu ( w trakcie czytania po każdym rozdziale znajdują się przypisy)
Książka Paradoks czasu niezbyt przypadła mi niestety do gustu. Owszem zdarzają się fragmenty, które z wielkim zainteresowaniem czytałam, ale też dużo fragmentów, gdzie tylko czekałam kiedy zacznie się coś ciekawszego.
A o czym to książka?
Jest to książka o człowieku i postrzeganiu przez niego czasu. Sami o tym nie wiedząc, mamy różne postawy dotyczące naszego czasu. Od postawy zanurzonej w przeszłości, poprzez hedonistyczne cieszenie się życiem, aż po planowanie przyszłości.
Każdy z nas jest splotem tych 3 z przewagą któregoś, co nie zawsze jest dla nas dobrą postawą. Jest to literatura mająca pomóc w rozwoju własnej samoświadomości i poczuciu celu i sensu w życiu.
A dlaczego ta książka została napisana przez jej autorów - możecie przeczytać z tego jej fragmentu:
" Czas upływa tak samo, niezależnie od tego, czy pijesz w samotności, czy też jesteś przywódcą narodów. Czas ma znaczenie dla ciebie i ostatecznie jest jedyną rzeczą, która ma jakieś znaczenie. Czas jest wszystkim, co masz. Możesz równie dobrze spędzić go na poszukiwaniu szczęścia i celu- cokolwiek by one dla Ciebie nie znaczyły. (...) Uznamy się za dobrych gospodarzy czasu spędzonego przez Ciebie na czytaniu tej książki, jeśli udało nam się w jakikolwiek sposób zainteresować cię do odzyskania dnia wczorajszego, cieszenia się dniem dzisiejszym i władania dniem jutrzejszym" (1)
Cytaty, które zwróciły moją uwagę z tej książki.
"Czas trwa wystarczająco długo dla każdego, kto chce z niego skorzystać" Leonardo da Vinci
"Czas, którego marnotrawienie sprawia ci przyjemność, nie jest czasem zmarnowanym" Bertrand Russell
Moja ocena: 4/6
1 fragment ze str. 264 Paradoks czasu
Gdzie indziej, Gabrielle Zevin, Wydawnictwo Initium, ISBN 978-83-62577-03-3, 247 str + krótki dodatek z fragmentem książki Światła pochylenie
Gdzie indziej to opowieść o miejscu, gdzie trafiamy po śmierci. To kontynuacja naszego życia, ale w przeciwnym kierunku - tam młodniejemy, by ponownie móc wrócić na Ziemię.
To nieustanne koło życia, gdzie wszystko zaczyna się od początku, a Boga niestety nie dane jest nam ujrzeć.
Czytając opinie innych blogowiczek ( niestety nie czytałam opinii blogerów :) być może ich taka literatura nie interesuje) powoli wyrabiałam sobie opinię już przed jej przeczytaniem.
Liz ginie w wypadku, jednakże nie zdaje sobie początkowo z tego sprawy. Wydaje jej się, że dalej żyje, a to co jej się obecnie przydarza to tylko sen, z którego stara się obudzić, a co jej się nie udaje.
W świecie ludzkim pozostawia smutnych swoich rodziców, brata, a przede wszystkim swojego pieska - Lucy, który z nostalgią wspomina swoją panią.
Historia płynnie się toczy, Liz trafia w miejsce nazywane Gdzie indziej i tam na nowo układa sobie to przedziwne życie. Wspomina też, ile rzeczy nie dane jej było poznać tam na dole.
Początkowo pragnie zemsty na osobie, która spowodowała jej śmierć, jednak w końcu przebacza swojemu zabójcy.
Książka ta to świetne czytadło, ale bez oczekiwań na coś więcej. Czyta się miło, szybko i przyjemnie - w sam raz na relaksujący wieczór przy gorącym kubku z czekoladą i ciasteczkami.
Moja ocena: 5/6
Książka otrzymana od Wydawnictwa Initium.
Panika na poziomie 4, Richard Preston, ISBN 978-83-7659-249-7, Wydawnictwo Albatros Andrzej Kuryłowicz, 309 str.
Uwielbiam takie pozycje z pogranicza nauki napisane dla każdego. Lubię także thrillery medyczne, zwłaszcza, jeżeli autor wie o czym pisze, a najlepiej ma wykształcenie medyczne tak jak np. Robin Cook.
Do grona tych pozycji, które lubię - zaliczam też zbiór Panika na poziomie 4. Został on napisany przez Richarda Prestona - amerykańskiego dziennikarza i pisarza specjalizującego się w tematyce popularnonaukowej, który publikował swoje prace o tej tematyce na łamach "The New Yorker".
(Gazeta ta prześladuje mnie od czasu przeczytania Filipa :) ciekawe gdzie jeszcze się na nią natknę. )
W myśl sentencji "Rzeczywistość potrafi być bardziej przerażająca i zaskakująca niż fikcja..." autor zaprasza nas ze sobą m.in. do zwiedzenia laboratorium, gdzie bada się wirus Ebola i podejmuje najwyższe środki ostrożności, aby nie wydostał się poza laboratorium.
Razem podglądamy wyścig matematyków w odkryciu, czym naprawdę jest liczba pi, a także wyścig naukowców w fascynującym także i dzisiaj poznaniu działania ludzkiego genomu ( DNA), które to albo pomoże ludzkości, albo też w mojej pesymistycznej wersji spowoduje podział na gorszych i lepszych ludzi ( oby nie :) ).
Poznamy również chorobę nazwaną zespołem Lescha-Nyhana, o której po raz pierwszy usłyszałam w tej książce, a która polega na autokanibaliźmie, o ile takie słowo istnieje w języku polskim, być może bardziej adekwatnym byłoby samookaleczanie.
Od szkoły średniej bardzo zaciekawiła mnie genetyka. Sądząc po okładce ( wiem podobno nie powinno się sądzić po okładce ) spodziewałam się, że większą część treści zajmie genetyka i wirusy, a nie superkomputer wybitnych naukowców pochodzenia rosyjskiego i sławna liczba π.
Najbardziej ciekawym dla mnie fragmentem był opis walki o pierwszeństwo w odkryciu ludzkiego DNA pomiędzy dwoma instytucjami w USA - jedną inicjatywą prywatną i drugą publiczną finansowaną za pieniądze podatników. Jest to ciekawe spojrzenie na wykorzystanie publicznych pieniędzy i założeń, które miały być w ich ramach osiągnięte.
Mniej udanym fragmentem byli dla mnie bracia Chudnovscy, choć sami wydają mi się fascynującymi osobowościami , to jednak ich praca nad π już mniej.
Pomimo tego mankamentu czytało mi się bardzo dobrze i pierwsze spotkanie z tym autorem uważam za udane. Zastanawiam się, co by tu jeszcze tego autora przeczytać. :)
Dziękuję za udostępnienie książki wydawnictwu Albatros Andrzej Kuryłowicz.
Moja ocena: 4,5/6
Wyprawy na koniec świata praca zbiorowa, pomysł i opracowanie tekstów Beata Pawlikowska, ISBN 83-89019-65-5, Wydawnictwo G+ J RBA, 341 str. w tym mnóstwo pięknych zdjęć
Książka ta została wydana wspólnie z National Geographic, a do jej napisania zaproszono kilkunastu polskich podróżników. Pierwszy tom serii to książka o tytule "Za horyzontem" , a ta pozycja to z kolei drugi tom.
Po krótkim wstępie rozpoczynamy naszą podróż przez wiele kontynentów.
Pierwszym podróżnikiem dzielącym się z nami wrażeniami jest Piotr Chmieliński - zapalony kajakarz i podróżnik, o którym więcej możecie poczytać np. tu.
Jego krańcem świata staje się przeprawa przez Otchłań Acobamba czyli spływ kajakami po rzekach Ameryki Południowej.
Kolejnym podróżnikiem jest Ryszard Czajkowski z opowiadaniem Kiwija - dwujęzyczna wioska.
Następną wersję końca świata przedstawia nam Anna Czerwińska - jest to wspinaczka na Mount Everest. Opowieść była bardzo krótka niestety.
Swoje opisy podróży przedstawili również Arkady Radosław Fiedler - Dolina Vilcabamby, Marek Fiedler Sacsahuaman - koniec świata Inków, Krzysztof Hejke Mongolia, Maciej Kuczyński Pan końca świata, Iwa Momatiuk Lato w paszczy rekina, Beata Pawlikowska - Moje końce świata, Andrzej Piętowski - Dymy spowiły Ukajali, Stanisław Szwarc-Bronikowski Wyprawy w cztery świata strony, Marek Tomalik - Wyprawa drogą, której nie ma, Monika Witkowska Z buszu do Polski.
Największe wrażenie wywarła na mnie opowieść Marka Tomalika o wyprawie po bezdrożach Australii. Wciągający język, piękne zdjęcia i przygoda, która wg mnie jest najbardziej wyrazista w całym tym zbiorze.
Głównym celem tej wyprawy była podróż przez trudno dostępne szlaki dawnego przepędu bydła zwane Canning Stock Route. I choć zastanawiam się na co to komu :) to skoro ich to pasjonowało - niech żyją pasją.
Najkrótszym opowiadaniem jest Dolina Vilcabamby pana Arkady Fiedlera - zawiera aż 1 zdjęcie owocu papai i liczy tylko 4 strony + krótka notka biograficzna.
Najbardziej niespotykaną wyprawą wg mnie może poszczycić się pani Iwa Momatiuk pisząca o podróży po północnej Kanadzie i życiu Eskimosów. Pani Iwa wybrała się w tą podróż razem z niemal dwuletnią córeczką oraz swoim mężem przygotowując materiały do książki Dzikie ziemie Kanady, z którą będę się chciała zapoznać w miarę moich możliwości, choć nigdzie nie mogę czegoś takiego znaleźć :) poza informacją właśnie w tym opowiadaniu.
Najpiękniejsze wg mnie zdjęcia pochodzą z opowiadania Wyprawa drogą, której nie ma Marka Tomalika.
Największa różnorodność miejsc pobytu występuje zaś wg mnie w opowiadaniu Moniki Witkowskiej Z buszu do Polski.
Większość przygód czytałam z zapartym tchem, część na dłużej nie zagościło w mojej świadomości i szybko przebrnęłam przez tekst nie zatrzymując się na dłużej przy ich opisie.
Ogólna ocena: 4,5/6
Blondynka Tao Rajd samochodami przez dżunglę w Malezji, Beata Pawlikowska, ISBN 83-60006-20-02, 238 str.
Lubię książki Beaty Pawlikowskiej - lubię jej język, dobór słów, poczucie humoru i przygody, które przedstawia w swojej twórczości. Tu jednak troszkę czuję się zawiedziona.
To ta sama autorka, ten sam wciągający język, to samo poczucie humoru, ale chyba przygoda jak dla mnie już nie tak samo ciekawa.
Pani Beata zabiera nas w podróż do Malezji, gdzie obiecuje, że będziemy świadkami rajdu Rainforest Challenge. Tylna okładka książki ze swoim opisem wiele oferuje, jednak zawartość nie do końca zgodna jest z tą jej wizytówką.
Owszem mamy rajd, ale drużyna polska ciągle jest jakby poza fabułą książki i jak tylko pojawia się tak szybko znika w kolejnym etapie rajdu.
Rzekomy szpieg chiński okazuje się chyba zwykłym nieporozumieniem, pijawki za to jak najbardziej się zgadzają. :)
Książka jest ciekawa, czyta się z przyjemnością, ale jednak są inne pozycje tejże autorki, które bardziej przypadły mi do gustu.
Nie podobało mi się w tej książce powtórzenie identycznego opisu na początku i w środku książki pewnej sytuacji, przez moment myślałam, że mam jakieś deja vu albo że jest to jakiś błąd drukarski. Przeglądnęłam ją od początku do końca szukając tego samego fragmentu - no i znalazłam. W trochę innej sytuacji i miejscu.
Nie wiem czy zabrakło pomysłu na ten opis, czy był to celowy zabieg - ale poczułam się oszukana w tymże miejscu...
Jak dla mnie jest to najsłabsza chyba przeczytana przeze mnie książka tej Pani, ale mimo, że najsłabsza nie znaczy, że zła - gdyż trzyma równie dobry poziom co pozostałe. Dlatego też taka a nie inna ocena.
Moja ocena: 4,5/6
ps. Okładka z pawiem wyszła piękna, tylko nie widzę związku z całą tą wyprawą.
Kościół dla średniozaawansowanych, Szymon Hołownia, ISBN 978-83-240-1291-6, 209 str tekstu do czytania + przypisy dodatkowo
Już od dawna miałam ochotę na tą książkę, nawet przyglądałam się jej oraz jeszcze jednej książce tego Pana na półce w jednym z hipermarketów, ale jednak kupiłam coś innego.
W końcu doczekałam się i wreszcie mam w swoich rączkach, a także kolejną Ludzie na walizkach, którą już zaczęłam podczytywać.
Tak jak pisałam wcześniej, ciężko mi scharakteryzować o czym konkretnie jest ta książka i dla kogo jest szczególnie przeznaczona.
Z jednej strony to takie podstawowe pojęcia kościelne w pigułce, z drugiej strony to luźne czasami refleksje Szymona Hołowni na temat kościoła, a z trzeciej strony to takie mrugnięcie okiem do czytelnika, że kościół to nie tylko grupa "moherowych beretów".
Czytało się szybko i bardzo dobrze. Nie wiem czemu, ale pan Szymon wzbudza we mnie raczej pozytywne odczucia m.in poprzez sposób jego wypowiedzi publicznych czy też podejścia do samego siebie.
Nie wiem, może go przeceniam jako autora, ale mnie sie to pierwsze spotkanie z jego literaturą podobało.
Ostatnio obejrzałam sobie również jego wizytę u Kuby Wojewódzkiego i trochę się pośmiałam :)
I dowiedziałam się, że niedługo będzie też w Katowicach sam autor.
Zapraszam więc na spotkanie z Szymonem Hołownią, które będzie miało miejsce w Bibliotece Śląskiej 10 grudnia o godzinie 17:00 w auli o wdzięcznej nazwie Benedyktynka - więcej info tu
Na razie mam zamiar się wybrać, ale czas pokaże czy aby na pewno.
A ocena całościowa tej książki to 5/6 czyli miło i przyjemnie
ps. Bardzo spodobała mi się ta okładka ;)
Z biblioteki czeka ostatnio moja ulubiona autorka Beata Pawlikowska ze swoją książką: Blondynka Tao oraz zbiór opowiadań o podróżach Wyprawy na koniec świata wg jej pomysłu.
Zanurzyłam się też w literaturę do pracy dyplomowej : Larose Odkrywanie wiedzy z danych i jak nic nie wiedziałam, tak teraz mam jeszcze większy mętlik o czym ja to mam pisać....eeee....
Jestem w trakcie czytania też książki Hołowni Kościół dla średniozaawansowanych, którą to już od jakiegoś czasu miałam w planach.
I mimo, że nie jestem osobą o głębokiej wierze, książka mi się podoba i podejście Pana Szymona do religii przemawia do mnie całkiem sensownie :)
Pewnie niedługo poczytam i inne pozycje tego człowieczka, który jakoś znalazł się w programie Mam talent razem z drugim współprowadzącym - Marcinem Prokopem.
Nawet z niektórych fragmentów jego książki śmieję się od ucha do ucha. Mam nadzieję, że skończę ją jutro czytać w drodze do pracy. :D I pomyśleć co bym Wam o niej chciała napisać.
Bo ani to powieść, ani "elementarz wiary". Ciężka ta książka do scharakteryzowania.
Aronsona czytam po trochu, bo i tematyka warta do zastanowienia się i przemyślenia. Lubię takie tematy.
Zamierzam się do Filipa Tyrmanda.
Poza tym zaczęłam troszeczkę czytać książkę o wdzięcznym tytule Walka ze stresem, ale co się do niej zabieram to usypiam nad nią :)
Książki w języku angielskim, które mi się ostatnio nazbierały grzecznie czekają na swoją kolej, w języku niemieckim pożyczona od koleżanki jest moim jednym wielkim wyrzutem sumienia - wypadałoby skończyć i oddać wreszcie...
Zaczęłam także książkę Milczącą Arkę Juliet Gellatley, którą wygrałam w konkursie nakanapie.pl jakiś czas temu.
Ale na razie temat ten porzuciłam, choć opisy chowu i hodowli zwierząt, które tam się pojawiają przerażają. Bo czy można nazwać normalną hodowlą to co w takich zakładach się dzieje?
Przytoczę Wam kawałek, który zdążyłam przeczytać:
"Małym i oszołomionym pisklętom, mrugającym niepewnie oczami, ucina się czubki dziobów, z których potem spływają kropelki krwi. Wiele z nich ginie z powodu szoku lub wykrwawienia (...)
Zwierzętom podaje się antybiotyki, aby móc względnie zapanować na szerzącymi się chorobami, a także rozmaite komponenty paszowe, takie jak martwe szczątki innych kurcząt, czy nawet ich odchody (...)
Oczywiście nigdy nie wspomina się o tonach fekaliów spadających z klatek ( z jednych ptaków na drugie, zanim ostatecznie spadną na podłogę) i połamanych nogach będących skutkiem diety ubogiej w wapń i braku ruchu (...)
Kurczęta (płci żeńskiej - mój dopisek) (...) przenosi się do ciasnych klatek, gdzie spędzą resztę swojego życia. Gdy zaczną znosić mniej jajek, będzie to sygnałem, że pora wysłać je do rzeźni. Kurczęta płci męskiej , które nie będą znosić jaj, wrzuca się bezceremonialnie do jakiegoś wielkiego pojemnika. Gdy pojemnik jest już pełny małych piskląt wspinających się nieporadnie jedne po drugich, truje się je gazem, np. dwutlenkiem węgla lub zabija w inny sposób, w zależności od preferencji producenta. Potem te małe zwierzęta stają się pokarmem dla innych zwierząt hodowlanych jako dodatki paszowe lub zostaną przeznaczone na nawóz. (...)
"
Jak dla mnie straszne rzeczy i mimo, że to może niewiele, ale już od jakiegoś czasu staram się kupować jajka zniesione przez kury z wolnego wybiegu.
Może to niewiele, ale zawsze coś co mogę zrobić dla naszych "mniejszych braci"...
No i dalej się rozdrabniam z literaturą, czas wreszcie coś skończyć :)
Bardzo mnie cieszy, że tym razem zgłosiło się więcej osób chętnych niż ostatnio :) szkoda, że nie mam drukarni książek i sponsora, który do Was by je wszystkie porozsyłał.
Ale z chęcią podzielę się tym czym mogę :)
Osób chętnych było troszkę, jedna osoba nie napisała, którą książkę by chciała, ale i tak uczestniczyła w losowaniu.
Poprosiłam o wylosowanie jednej karteczki z nickiem mojego kochanego K. i szczęściarą została :
ALINA :)
Bardzo proszę o Twoje namiary na maila :)
Miałam zamieścić zdjęcie karteczki z wylosowaną osobą, ale same/sami popatrzcie jakie mało wyraźne mi wyszło.
Ponieważ osób było trochę więcej postanowiłam również podzielić się jeszcze 2 książkami.
Wybór padł na osoby, które chciały podszkolić angielski :)
czyli:
"Sara Deever pisze...
Może mój angielski trochę poprawię więc Annie Murray "The narrowboat girl" "
oraz
"Maniaczytania pisze...
To ja chętnie się zgłoszę do "Like father, like daughter" - muszę w końcu zacząć realizować noworoczne postanowienie o czytaniu po angielsku :) "
Dziewczyny również proszę o maila z namiarami na siebie.
Listy z książkami najprawdopodobniej zostaną nadane w sobotę :) no chyba, że mi się uda jakoś wcześniej, ale nie obiecuję.
Gratuluję i dziękuję za Wasze słowa, komentarze, odwiedziny. :)
Jest to naprawdę miłe, zwłaszcza, że większość z osób, które wpisały się na Candy zagląda tu częściej :)
Wiem, że to może slogan - ale bez Was to prowadzenie bloga, by mnie tak nie cieszyło.
Spotkałam się z opiniami, że to teraz modne.
Nie wiem, może, ale u mnie była to potrzeba chwili, która dalej trwa, a nie chęć "bycia cool".
Buziaki i do następnej przeczytanej książki ;)
Gdzie kończy się droga, Erika Warmbrunn, ISBN 83-89896-02-8,Wydawnictwo Galaktyka , 247 str. + krótki dodatek
Zawsze podziwiam osoby, które dokonują rzeczy wydawałoby się nie do pomyślenia. A taką rzeczą jest dla mnie podróż przez Mongolię, Chiny i Wietnam na rowerze, w dodatku będąc w tej wyprawie samotną kobietą i bez planowania gdzie zatrzymamy się na noc :)
Czasami sama mam ochotę zrobić coś takiego szalonego i zarazem udowodnić sobie na co mnie stać. Ale jak do tej pory nic takiego mi się nie udało, ale kto wie, wszystko jeszcze przede mną ;)
Wracając do książki - napisana jest prostym, ale trafiającym do takiego czytelnika jak ja, językiem. Autorka skupia się na opisach relacji międzyludzkich i reakcjach na nią mieszkańców - nie zawsze zrozumiałych - które po głębszym poznaniu stają się albo sensowne, albo też paradoksalnie całkiem bez sensu. Opisuje również ich codzienne życie, ich troski a także marzenia.
Podróż ta to piękny opis zwyczajów przeciętnych ludzi zamieszkujących te kraje, podejścia do turystów i innych przygód Eriki, nie zawsze miłych.
Ja przy tej lekturze bawiłam się wyśmienicie i do niej serdecznie zachęcam :) Szkoda, że z powrotem trafi na biblioteczną półkę, bo z chęcią bym do niej za jakiś czas wróciła.
Ale zawsze mogę wypożyczyć jeszcze raz:)
Jak ktoś ciekawy autorki książki można więcej poczytać tutaj
I nawet na tej stronie jest część przeznaczona dla osób polskojęzycznych.
Moja ocena: 5/6
Brak wiadomości od Gurba, Eduardo Mendoza, ISBN 978-83-240-1374-6, Wydawnictwo Znak, 162 str.
"Dzień 9
00.01 (czasu miejscowego)
Lądowanie przeprowadzone bez przeszkód. Siła napędu w normie ( zawyżonej). Prędkość lądowania: 6.30 w skali konwencjonalnej (zaniżonej). Prędkość w momencie osiadania: 4 w skali Bajo-U1 lub 9 w skali Molina-Clavo. Pojemność silnika AZ-0.3 (...)
Lokalna nazwa miejsca lądowania: Sardanyola"
Tak o to zaczyna się ta historia i w takiej też formie prowadzona jest cała ta książka.
Pomysł ciekawy, początkowo myślałam nawet, że jakaś magia pomiędzy mną i tą książką zaskoczy. Szału niestety nie było, ale nie było też najgorzej.
Gurb to istota przybyła razem z drugim podróżnikiem. Już na samym początku jednak książki Gurb znika z osobnikiem wg opisu poniżej:
"Pierwszy kontakt z mieszkańcem. Dane otrzymane od Gurba: wzrost napotkanego osobnika - 170 cm, obwód czaszki- 57 cm; liczba oczu-dwoje;długość ogona - 0.00 cm ( brak). Osobnik porozumiewa się za pomocą języka o bardzo prostej strukturze, ale skomplikowanym stopniu udźwięczniania, którego artykulacja, zdaje się, wymaga użycia organów wewnętrznych; możliwość wyrażania myśli: prawie żadna. Nazwisko osobnika: Lluc Puig i Roig ( możliwy odbiór zniekształcony lub niekompletny). Funkcja biologiczna osobnika: profesor uniwersytecki ( jedyne zajęcie) na Universidad Autonoma w Barcelonie. Współczynnik dobrej woli: niski. Dysponuje środkiem transportu o bardzo prostej budowie, lecz skomplikowanej obsłudze, zwanym ford fiesta.
07.23
Osobnik zaprasza Gurba, by wsiadł do jego środka transportu. Gurb prosi o instrukcje. Rozkazują mu przyjąć zaproszenie. Cel podstawowy: nie zwracać uwagi fauny autochtonicznej ( rzeczywistej i potencjalnej).
07.30 Brak wiadomości od Gurba.
08.00 Brak wiadomości od Gurba (...) "
Podróżnik kosmita przez całą książkę usiłuje znaleźć Gurba i w końcu jednak go/ją znajduje - przynajmniej na chwilę.
Książeczka króciutka. Przez taką formę mini pamiętnika tekstu jest stosunkowo niewiele i pomimo, że książka ma te ponad 160 stron to czyta się szybko.
Nie mogę powiedzieć, żeby mi się całkiem nie podobała, ale też nie mogę napisać niczego ekstra o tej pozycji. Na plus na pewno ma ciekawą formę, zaskakujące i zabawne dla mnie zakończenie, częściowo zabawny środek opowieści.
Na minus - przesada przy wymyślaniu niektórych czynności, by podkreślić groteskowość niektórych zachowań, nie spodobało mi się to w tej książce. Za pierwszym razem było to śmieszne, za drugim trochę mniej, za trzecim zaczynało nużyć.
Sama na pewno bym tej książki nie kupiła, choć myślę, że niektórym z Was może się spodobać.
Moja ocena:
4/6
Na informację trafiłam z Mikropolis.
Biblionetka organizuje akcję tutaj
Serdecznie zapraszam :) A ja czekam jeszcze na zgłoszenia do losowania
Jak już będę wiedziała, która książka znajdzie szczęśliwego posiadacza to rozejrzę się po schowkach na biblionetce:) I może też zostanę Św. Mikołajem :)
Raz już uczestniczyłam w podobnej akcji mikołajkowej dla dzieci.
Naprawdę miałam z tego mnóstwo radości :) i mam nadzieję, że obdarowane dzieciaki również.
Satysfakcja własna gwarantowana :)
A dzisiaj cieszy mnie jeszcze inna rzecz:) Mam wypożyczoną książkę Hołowni, którą bardzo chciałam przeczytać Kościół dla średniozaawansowanych.
ISBN 83-240-0376-2 Przygoda fryzjera damskiego, Eduardo Mendoza, Wydawnictwo Znak, 310 str.
Będzie krótko.
Kompletnie nie rozumiem tej książki.
Poprzednią książkę tego autora nawet szybko przebrnęłam i nie tak "boleśnie", tą męczyłam kilka dni.
Akcja opisuje przygody damskiego fryzjera, który stał się fryzjerem z przypadku.
Przez swojego pecha wplątuje się w aferę, w której nic do końca nie wiadomo.
Nie wiem co więcej o niej napisać. Nie odpowiada mi język autora, nie porywają mnie te zdania i słowa. Po przeczytaniu tej książki zastanawiam się po co to było :)
Strasznie w niej dużo niby ironii, ale także przedmiotowego podejścia do kobiet, które chyba w zamierzeniu miało być zabawne. Mnie aż tak nie bawiło. Może to książka stworzona dla mężczyzn, choć nie wiem.
Wytrwałam do końca, ale się trochę męczyłam, żeby skończyć, a myśl, że czeka na mnie jeszcze kolejna książka tego autora jakoś nie zachęca mnie zbytnio do Gurba.
Ale skoro już wypożyczyłam to się nie poddaję :) i przeczytam. W końcu trochę się na nią naczekałam.
Marna ta ocena: 3,5/6
Chyba się z twórczością Eduardo Mendozy nie polubiłam, ale w końcu nie każdą jego książkę muszę lubić :)
Trochę książek mi się nazbierało, miejsca nie przybywa niestety, a ciągle ubywa za to.
Więc postanowiłam z kimś się podzielić.
Do wyboru będzie 1 książka ze zdjęcia + książka niespodzianka :)
Zasady jak zwykle:
1. Zostaw komentarz pod postem, napisz tytuł wybranej książki i dodatkowo uzasadnienie dlaczego ta książka.
2. Jeżeli prowadzisz bloga miło będzie jak wspomnisz o rozdawajce, ale nie jest to warunek.
3. Osoby bez bloga proszę o zostawienie namiarów mailowych, żebym mogła się skontaktować w razie wygrania.
4. Losowanie w następny weekend :) zapisy do momentu, aż napiszę w komentarzu, że losuję.
No chyba, że chętnych nie będzie to książka trafi do zainteresowanej osoby.
Zapraszam. :D
A tym razem trafiło na dwie kolejne książki Mendozy.
Tym razem Brak wiadomości od Gurba i Przygody fryzjera damskiego.
I na tym chyba zakończę styczność z pisarstwem tego autora:) Co za dużo to niezdrowo.
Chociaż tak z drugiej strony patrząc na Musso, to chyba jego nigdy nie będę miała dość.
Jestem też po dłuższym już kawałku Chłopca z latawcem i wciągam się w opowieść.
Życzę udanego czwartku i miejmy nadzieję dobrej pogody.
Pieśń Nadii, ISBN 83-7298-853-6, Wydawnictwo Zysk i Spółka, str. 419
Ostatnio zauważam, że pociągają mnie takie wschodnie klimaty ,jak również w tej książce i chyba coś w tym jest. :)
Tu urzekła mnie przepiękna okładka i spodziewałam się równie urzekającego wnętrza.
Samą książkę dobrze mi się czytało, historia życia Nadii jest spójna i taka trochę bajkowa, ale całościowo jej treść mnie nie porwała ze sobą, choć sama nie wiem czemu.
Podtytuł tej książki to fascynująca opowieść o przyjaźni i zakazanej miłości, lecz ja odczułam tylko tą przyjaźń. Zaczątek na zakazaną miłość może był, lecz został on jedynie naszkicowany, potraktowany po macoszemu i wrzucony do książki, żeby był.
Karima - to jedna z dziewcząt służących panu Henry i pani Catherine. Pomimo, że zajmuje inną pozycję niż jej pracodawcy, wychowuje się przez pewien czas z Charlesem - synem Catherine i Henriego ( w sumie nie wiem jak spolszczyć to imię, żeby było poprawnie).
Gdy Karima zaczyna dorastać i zmieniać się w kobietę, jej brat Omar zakazuje jej kontaktów z młodym paniczem i żąda, by ta wreszcie zaczęła zachowywać się jak przystoi kobiecie mieszkającej na Bliskim Wschodzie. Rozumie przez to całkowite podporządkowanie się mężczyznom z rodziny i zakaz kontaktów, aż do ożenku, z obcymi. Jednak Karima zakochuje się z wzajemnością w bogatym chłopcu i nie bacząc na ostrzeżenia popełnia "cudzołóstwo", za które może być nawet ukamieniowana. Oczekuje swojego dziecka z Charlesem.
Nieszczęśliwy wypadek sprawia, że po pierwsze ginie jej matka i ona sama jest zmuszona zająć się gospodarstwem swego ojca, a po drugie traci Charlesa. O jej "hańbie" wie tylko jej brat, który zmusza ją do zaaranżowanego na prędce małżeństwa z dużo starszym od niej mężczyzną.
Karima posiada przepiękny dar śpiewu i dzięki zabiegom swojego ojca oraz pana Henriego - pomimo,że nie chodzi do szkoły to uczy się śpiewu. Jej talent rozwija się i Karima zaczyna śpiewać publicznie. Omar widząc, że jego siostra zaczyna bardzo dobrze zarabiać - stara się uzyskać jak najwięcej dla siebie - uważając, że mu się należy.
Jednak pewnego dnia w wyniku splotu nieszczęśliwych zdarzeń Karima traci z oczu Nadię - jej ukochaną córkę, a ta odnaleziona pośrodku niczego, brudna, zaniedbana i przestraszona zostaje zaadoptowana przez miłych ludzi, którzy kochają ją przez dłuższy czas jak własną rodzoną córkę i zatajają przed nią jej przeszłość.
Pewnego dnia Nadia, obecnie Gabrielle odkrywa prawdę - czy zdoła wybaczyć swym przybranym rodzicom to, że ją okłamali? Dowiecie się z książki.
Moja ocena: 4,5/6 ( książka to dobra pozycja do czytania, ale mnie tak do końca do siebie nie przekonała)
"Razem czekali na zachód słońca"
Pieśń Nadii Soheir Khashoggi Wydawnictwo Zysk i Spółka str. 69
Masz ochotę uczestniczyć ? Czuj się zaproszony/a do zabawy :)
A tak patrzę na książkę Chłopiec z latawcem i jakoś za każdym razem odstawiam na półkę, chyba boję się, że po książce Tysiąc wspaniałych słońc, który była świetna, rozczaruję się tą pierwszą?!
Czas pokaże. :)
Zabiorę na pewno ze sobą jakieś książki do obejrzenia, przeczytania czy też wymiany na inne pozycje :) Nie wiem jeszcze, co dokładnie, ale pewnie i z angielskiej literatury coś się u mnie znajdzie.
Powyżej mapka ze strony http://www.fanaberia.katowice.pl/index.php?strona=dojazd, tam odbędzie się ten książkowy zjazd.
O spotkaniu więcej można przeczytać tu.
Mam nadzieję, że przyjdzie choć kilka osób.
Pozdrawiam
Aneta :)
ISBN 978-83-7359-682-5, Wydawnictwo Albatros, 319 str.
Książkę Będziesz tam? mogę polecić każdemu, gdyż styl pisania tego autora na pewno większości z Was przypadnie do gustu.
W jego powieści poznajemy Elliota - lekarza, który nieuchronnie zbliża się ku śmierci - zarówno pomagając swoim pacjentom, jak też będąc w ostatnim już etapie ku niej - zwyciężonym przez raka płuc. Jego jedyną radością w ostatnich miesiącach życia jest jego córka Angie.
A jedynym cierniem w jego życiu - śmierć jego ukochanej Ileny, do której - jak on sam uważa - po części się przyczynił. Los jednak ponownie daje mu szansę, czy uda mu się coś zmienić w swoim życiu, czy też ponownie jego życie będzie miało ten sam przebieg.
Motyw powrotu do przeszłości już nie jeden raz był wykorzystywany w literaturze, a także filmie. Jednak w tej książce ten zabieg został wykorzystany z wyczuciem.
Bardzo mi się podobała ta lektura i już nie mogę doczekać się więcej książek tego autora.
Moja ocena: 5/6
Wasze opinie na temat tej książki:
Na te książki biblioteczne jeszcze czekam:
Potem ...Guillaume Musso ( bardzo podoba mi się jego styl pisania, czytam kolejną książkę i dalej jestem zafascynowana)
Ponieważ Cię kocham Guillaume Musso ( jestem 2 na rezerwacji do tej książki w bibliotece :) )
Królowa ciemności Anne Bishop ( lubię tą autorkę, a że kolejka oczekujących nie jest długa czekam)
Przygoda fryzjera damskiego Eduardo Mendoza ( tu mam pewne wątpliwości, czy to aby na pewno dobry wybór, ale zobaczymy)
Brak wiadomości od Gurba Eduardo Mendoza ( również mieszane uczucia)
Bóg urojony Richard Dawkins ( a tu jestem aż 32, więc nie wiem czy się w przyszłym roku choć doczekam na tą książkę ^x^, a bardzo chciałabym przeczytać )
Te już dotarły i niedługo się za nie zabiorę:
wygrana książka Brajan Ogniowe smoki Andrzeja Żaka ( później książeczka powędruje sobie i mam nadzieję, że sprawi trochę radości tej przemiłej osóbce, do której trafi, a która jeszcze się tego nie spodziewa :D )
Diabeł autobiografia Tosca Lee ( prezent od Wydawnictwa Initium)
A jeszcze na te czekam:
obie z portalu nakanapie.pl
Filip Tyrmanda i druga Milcząca arka Juliet Gellatley, Wardle Tony
No i pozostają jeszcze te własne i tzw "przysposobione", czyli prezenty dla K. , ale z nimi nie będę się spieszyć i będę delektować się każdą kartką i zdjęciem :)
Widoczne w poprzednich postach Autobiografia Agathy Christie i Być Szkotem Sean Connery :)
Została jeszcze książka Ciotka Julia i skryba, ale ona również może poczekać - aż nabiorę na nią ochoty.
Szkoda tylko, że więcej czasu nie znajduję na czytanie niż bym chciała. :) Ale i tak jest dobrze.
A Wy co planujecie czytać w najbliższych dniach i tygodniach?
ISBN 978-83-240-1168-1
Wydawnictwo Znak
149 stron łącznie z krótkim, lecz ciekawym posłowiem
W przeciwieństwie do poprzedniej lektury "Oliwkowy labirynt" ta znacznie bardziej mi się spodobała. Czyta się bardzo szybko i wciąga.
Głównym bohaterem staje się Pomponiusz Flatus - Rzymianin poszukujący napitku o cudownych właściwościach, który obrabowany i z problemami żołądkowymi spowodowanymi przez kosztowanie coraz to ciekawszych "trunków" trafia do Nazaretu.
Tam całkowicie spłukany dostaje propozycje uratowania życia Józefa w zamian za 20 denarów, które obiecuje mu 12-letni chłopiec o imieniu Jezus ( zbieżność imion jak najbardziej zamierzona).
Ponieważ nie ma nic do stracenia, nikt nie chce mu udzielić pożyczki i na dodatek kąta użycza mu jędza, która każe w zamian za stertę siana, na której śpi , doić kozy - on podejmuje się zadania, byleby tylko zarobić trochę grosza i nie parać się tym haniebnym zajęciem.
"Przyszedłem prosić cię o pomoc. Jestem Jezus, syn Józefa. Mój ojciec został niesłusznie skazany na śmierć na krzyżu dziś wieczorem.
-A cóż to mnie obchodzi? - odparłem. - Twój ojciec popełnił morderstwo, Sanhedryn wydał wyrok, rzymski trybun go uprawomocnił. Czy to nie wystarczy?
-Ale mój ojciec nie dokonał zbrodni, którą się mu przypisuje - nalegał blondynek.
-Skąd wiesz?
-Sam mi powiedział, a mój ojciec nigdy nie kłamie. Poza tym nie zrobiłby nic złego.
-Posłuchaj Jezusie, wszystkie dzieci w twoim wieku wierzą, że ich rodzice są inni niż reszta ludzi. Ale tak nie jest. Kiedy dorośniesz, odkryjesz, że w twoim ojcu nie ma niczego niezwykłego. Co do mnie, nie widzę powodu, żeby mieszać się w coś, co mnie nie dotyczy.
Jezus poszperał między fałdami tuniki i wyciągnął sakiewkę.
- W środku jest dwadzieścia denarów. To niewiele, ale wystarczy, żeby opłacić dach nad głową i wkt bez konieczności dojenia kóz.
(...)
-Ależ będę miał pomocnika, na Herkulesa! - zaśmiałem się, wyciągając rękę po sakiewkę. Zanim udało mi się ją pochwycić, Jezus schował ją między fałdami tuniki i rzekł:
-Kiedy wykonasz pracę, otrzymasz zapłatę.
Przystałem niechętnie na ten układ, powstałem, cisnąłem zydel w jedną z kóz, wziąłem blondynka za rękę i wyszliśmy na ulicę."
Poszukiwania trwają, pojawiają się kolejne postacie z Biblii, które wnoszą dodatkowe informacje do całego śledztwa. Końcówka troszkę mnie rozczarowała, ale nie aż tak bardzo, żeby wpłynęło to na całościową ocenę tejże książki.
Miło się czytało, ale żeby to była książka dla każdego to nie jestem tak do końca przekonana.
W każdym bądź razie warta uwagi choć na jeden wieczór.
Moja ocena: 4,5/6
Wasze opinie na temat tej książki:
ISBN 978-83-925897-4-7
ISBN 978-83-89281-53-1
Wydawnictwo Smak Słowa
Wydawnictwo SWPS Academica
ok.222 str. (bez posłowia, literatury i indeksu)
Książka błądzą wszyscy (ale nie ja) pozwoliła mi choć pobieżnie poznać mechanizmy samousprawiedliwania raz podjętej już decyzji - bez względu na to, czy z punktu widzenia czasu decyzja ta była dobra czy też zła.
Choć autorzy w większości przykładów posługują się przykładami z życia typowych mieszkańców USA to jednak są to przypadki aktualne również i w Europie.
Nie jest to książka dla każdego i nie każdy znajdzie w niej coś dla siebie, więc też nie każdy powinien po nią sięgnąć.
A poniżej krótki fragmencik, Waszej decyzji pozostawiam to czy Wy do niej sięgniecie:
Fragment z rozdziału 6 zatytułowanego Zabójca miłości - samousprawiedliwianie w małżeństwie
" Benjamin Franklin, który radził: " Miej oczy szeroko otwarte przed ślubem i półprzymknięte po nim", zdawał sobie sprawę z potężnego oddziaływania dysonansu w związkach intymnych. Najpierw partnerzy starają się uzasadnić swoją decyzję o związaniu się ze sobą, a później - o pozostaniu w tym związku. Kiedy kupujesz dom, natychmiast zaczynasz redukować odczuwany dysonans. Opowiadasz przyjaciołom o wspaniałych zaletach nowego domu - o drzewach za oknem, o przestronności pomieszczeń, o oryginalnych starych oknach - minimalizując jego wady: widok na parking, ciasny pokój gościnny, nieszczelne, spróchniałe okna. W takiej sytuacji samousprawiedliwianie pozwoli Ci cieszyć się pięknym nowym domem.
Gdyby jeszcze, zanim się w nim zakochałeś, geolog powiedział Ci, że klif, pod którym stoi, jest niestabilny i w każdej chwilii może się osunąć, przyjąłbyś tę informację i odszedł - smutny, ale nie zrozpaczony. Jeżeli jednak ktoś ostrzeże Cię przed tym niebezpieczeństwem już po tym, jak zakochałeś się w swoim nowym domu, wydałeś na niego fortunę - więcej, niż mogłeś sobie pozwolić - i wprowadziłeś się do niego ze swoim niechętnym kotem, to samo pragnienie uzasadnienia podjętej decyzji może sprawić, że pozostaniesz w nim o wiele za długo. (...)
Związek z domem jest dużo prostszy niż związek z drugą osobą. Przede wszystkim jest to relacja jednokierunkowa. Dom nie może Cię oskarżyć o to, że jesteś złym właścicielem lub że nie utrzymujesz go w należytym porządku, ale także nie może wymasować Ci pleców po ciężkim dniu.
Małżeństwo jest najważniejszą wspólną decyzją w życiu większości ludzi, dlatego partnerzy są gotowi zrobić wiele, żeby je utrzymać. Umiarkowana doza poślubnej redukcji dysonansu (...) pozwala na zachowanie harmonii. Jednak ten sam mechanizm skłania ludzi do pozostawania w związkach (...) balansujących na krawędzi katastrofy.
(...) Każde z partnerów koncentruje się na tym co druga osoba robi nie tak, jak trzeba, usprawiedliwiając własne preferencje, postawy i zachowania. Nieprzejednanie każdej ze stron sprawia, że ta druga z coraz większą determinacją broni swojego stanowiska. Zanim partnerzy zdadzą sobie z tego sprawę, znajdują się po dwóch stronach barykady, a każde z nich jest przeświadczone o swojej słuszności. Samousprawiedliwienie czyni ich głuchymi na głos empatii."
Moja ocena książki 4.5/6
Mnie się spodobała, ale jak to mówią są gusta i guściki. Nie wiem czy trafi akurat w Wasze.
PS.1 Bardzo spodobała mi się nazwa wydawnictwa - Smak słowa. Ciekawe kim jest autor tej nazwy.
6 - książka rewelacyjna, bierz śmiało i nie żałuj
5,5 - jeszcze nie arcydzieło, ale świetnie się czyta
5 - miło i przyjemnie, dla każdego
4,5 - raczej się spodoba, ale być może, że ja wolę inne książki
4 - niby fajna, ale czegoś brak
3,5 - coś pomiędzy, jednak nie potrafię się zdecydować czy bardziej 3 czy bardziej 4
3 - przeciętniak, nic odkrywczego, nic nowego i może przynudzać
2- nie polecam
1- absolutnie nie polecam, czytasz na własne ryzyko!
Copyright © 2010-2021 Aneta
Teksty oraz zdjęcia (poza obecnie czytam) znajdujące się na tej stronie są moją własnością. Nie zezwalam na ich publikację, kopiowanie czy też inne wykorzystywanie bez mojej zgody.
Wchodząc na tę stronę wyrażasz akceptację dla polityki cookies google polityka cookies oraz link within.